Zaledwie miesiąc po złożeniu podobnego oświadczenia, Władimir Putin po raz kolejny zagroził wznowieniem produkcji pocisków nuklearnych średniego zasięgu (IRN). Ma być to odpowiedź na plany amerykańskiej armii do rozmieszczenia rakiet balistycznych w Niemczech i u innych europejskich sojuszników.
Czytaj też: Nuklearny koszmar powraca. Putin podjął ważną decyzję
Tak Władimir Putin skomentował całe zamieszanie wokół rozmieszczenia broni nuklearnej podczas parady morskiej w Petersburgu:
Jeśli Stany Zjednoczone zrealizują takie plany, będziemy mogli uznać się za uwolnionych od jednostronnego moratorium przyjętego wcześniej na rozmieszczenie zdolności uderzeniowych średniego i krótkiego zasięgu Rozwój szeregu takich systemów jest w końcowej fazie. Podejmiemy lustrzane środki przy ich rozmieszczaniu, biorąc pod uwagę działania Stanów Zjednoczonych, ich satelitów w Europie i w innych regionach świata.
Broń jądrowa w gotowości. Sytuacja robi się napięta
IRN to pociski zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych o typowym zasięgu od 1864 km do 5500 km. To plasuje je mniej więcej pomiędzy zasięgiem pocisku balistycznego średniego zasięgu (MRBM) a międzykontynentalnego pocisku balistycznego (ICBM). Należy jednak zauważyć, że klasyfikacja pocisków balistycznych według zasięgu służy przede wszystkim “wygodzie”. Istnieje niewielka rzeczywista różnica między pociskami balistycznymi ICBM o małej mocy a pociskami balistycznymi IRBM o dużej mocy, ponieważ zmniejszenie masy ładunku może wydłużyć zasięg poza próg ICBM.
Czytaj też: Czy Rosjanie mają potężniejsze bomby atomowe od Amerykanów? Putin nie ma wątpliwości
Słynny traktat o pociskach rakietowych średniego zasięgu (INF) zawarty między Rosją a Stanami Zjednoczonymi w 1987 r. zabraniał produkcji naziemnych pocisków rakietowych nuklearnych i konwencjonalnych o zasięgu od 500 do 5500 km. Oba mocarstwa nuklearne wycofały się z niego w 2019 r., oskarżając się wzajemnie o naruszenie jego postanowień.
Od tego czasu Rosja oświadczyła, że nie wznowi produkcji broni, jeśli Stany Zjednoczone nie rozmieszczą jej poza swoimi granicami. Ten względny spokój utrzymywał się przez długi czas, ale na początku lipca Waszyngton i Berlin ogłosiły, że “epizodyczne rozmieszczanie” amerykańskich pocisków dalekiego zasięgu, w tym pocisków manewrujących Tomahawk, rozpocznie się w Niemczech w 2026 roku. To nieco podgrzewa atmosferę.
Putin słusznie zaznaczył, że “znaczne rosyjskie obiekty rządowe i wojskowe” znajdą się w zasięgu pocisków, które “potencjalnie mogą być uzbrojone w głowice nuklearne i trafić w cel w ciągu 10 minut”. Odzwierciedla to historyczne napięcia między dwoma narodami w szczytowym okresie zimnej wojny. Stany Zjednoczone rozmieściły rakiety balistyczne Pershing w Niemczech Zachodnich w latach 80. ubiegłego wieku. Po zakończeniu zimnej wojny Stany Zjednoczone znacznie zmniejszyły liczbę rakiet rozmieszczonych w Europie, ponieważ zagrożenie ze strony Moskwy ustąpiło.
Kreml ostrzegł już w połowie lipca, że obecne proponowane rozmieszczenie rakiet przez Stany Zjednoczone uczyni europejskie stolice celem rosyjskich rakiet nuklearnych. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział reporterowi telewizji państwowej, że “wszystkie atrybuty zimnej wojny z bezpośrednią konfrontacją powracają”.