Cisza, która niepokoi
Klucz do rozwiązania tajemnicy krył się w interfejsie subdukcji Cascadia, jednej z najbardziej intrygujących stref tektonicznych naszej planety. To miejsce od zawsze fascynowało sejsmologów swoją nietypową ciszą. W przeciwieństwie do innych obszarów subdukcji, praktycznie nie odnotowywano tu mniejszych trzęsień. Nie dziwią więc głosy ekspertów, z których wynika, iż Cascadia jest naprawdę niezwykła, ponieważ przez długie lata nie dało się tam wykryć wstrząsów, co wydaje się kompletnie nielogiczne, gdy mówimy o strefach subdukcji. Ostatnie wielkie trzęsienie w tym rejonie miało miejsce w 1700 roku. Było to monstrualne zdarzenie o sile 9 stopni, które obniżyło linie brzegowe o prawie 2 metry i wywołało tsunami docierające aż do Japonii. Od tamtej pory panowała tam cisza, sugerująca, że strefa jest po prostu “zablokowana” w oczekiwaniu na kolejne wielkie trzęsienie.
Czytaj też: Odkryto gigantyczny system hydrotermalny Kunlun. Jest 100 razy większy od Zaginionego Miasta
Zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley spędził trzy lata na żmudnym zbieraniu i analizowaniu danych. To była praca przypominająca raczej śledztwo kryminalne niż standardowe badania naukowe. Badacze przeczesywali archiwalne katalogi trzęsień, niepublikowane zbiory danych i historyczne zapisy z akcelerometrów. Nieocenione okazały się relacje naocznych świadków, zwłaszcza tych, którzy w 1954 roku byli dziećmi. Ich wspomnienia, mimo upływu czasu, były zaskakująco spójne i precyzyjne. Opisywali kołyszące się wanny, przewracające się kominy i niezwykłe uczucie chwiania się gruntu pod stopami.
Nowe spojrzenie na stare zagrożenie
Odkrycie ma poważne konsekwencje dla oceny ryzyka sejsmicznego w regionie. Północna Kalifornia, gdzie spotykają się trzy płyty tektoniczne, pozostaje najbardziej aktywnym sejsmicznie obszarem w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych. Do tej pory zakładano, że interfejs subdukcji Cascadia może pękać tylko podczas katastrofalnych trzęsień obejmujących całą strefę. Okazuje się jednak, że mniejsze fragmenty mogą aktywować się niezależnie, co znacząco zmienia nasze rozumienie potencjalnego zagrożenia. Badanie opisujące najnowsze doniesienia w tej sprawie zostało opublikowane na łamach Bulletin of the Seismological Society of America. Artykuł podkreśla jeszcze jedną ważną kwestię: wartość archiwów i historycznych zapisów. W dobie cyfryzacji, gdy dane mogą zniknąć w jednej chwili, doświadczenie z trzęsieniem Fickle Hill pokazuje, jak cenne mogą być stare, analogowe źródła informacji.
Czytaj też: Afryka w ogniu. Nowe badania pokazują przerażającą skalę zmian klimatycznych
Chociaż odkrycie nie zmienia radykalnie naszego postrzegania zagrożenia sejsmicznego, to jednocześnie dostarcza ważnych wskazówek. Pokazuje, że nawet “ciche” strefy tektoniczne mogą generować znaczące trzęsienia ziemi, co powinno skłonić do ponownej oceny systemów ostrzegania i przygotowania na takie zdarzenia. Mimo to nie ma co popadać w nadmierny optymizm, gdyż jedno trzęsienie sprzed 70 lat to wciąż za mało, by wyciągać daleko idące wnioski. Potrzeba więcej badań i danych, by w pełni zrozumieć mechanizmy działające w strefie Cascadia. Ale to na pewno krok w dobrą stronę.