Cesarski trójkąt miłosny: Franciszek Józef, aktorka Katarzyna Schratt i graf Hans Wilczek

Dostojny cesarz, piękna aktorka i namiętny graf. Skrywane przez sto lat listy odsłaniają sekrety miłosnego trójkąta, o którym na przełomie XIX i XX wieku mówił cały Wiedeń. Ciekawe, że nikt nie miał do jego bohaterów pretensji

To, że ukochany cesarz Austriaków Franciszek Józef miał przez wiele lat przyjaciółkę, nie jest tajemnicą. Ale to, że śliczna Katarzyna miała jednocześnie innego kochanka o polsko brzmiącym nazwisku Wilczek (notabene dobrego znajomego cesarza), to już mniej znana historia. Dzieje tej miłości można poznać z listów, które bohaterowie trójkąta pozostawili po sobie, a które po ponad wieku ujrzały znów światło dzienne przeszło dwa lata temu.

W 1886 r. w „cesarskim trójkącie” wrzało. Katarzyna Schratt, aktorka dworskiego teatru Hoftheater, miała 33 lata, cesarz Franciszek Józef – 56, a ten trzeci, graf Hans Wilczek – 49. Katarzyna Schratt była jedną z najpopularniejszych aktorek Wiednia, grała najpierw w Stadttheater, potem w Berlinie, St. Petersburgu, Ameryce.

INTRYGA CESARZOWEJ SISSI

Artystki sceniczne zajmowały pozycję szczególną i takimiż prawami się cieszyły zwłaszcza w dziedzinie swobody erotycznej, niedostępnej kobietom wysokiego urodzenia. XIX-wieczne społeczeństwo dawało kobiecie dwa wzorce do wyboru – świętej albo dziwki. Domowe „święte” godziły się z męską potrzebą miłości zmysłowej, poza tą czystą rodzinną – taki moralny relatywizm.

Aktorkom i śpiewaczkom, skazanym na rodzaj potępienia za zawód, który każe stawać przed publicznością, związek z arystokratą dodawał prestiżu i mógł zapewniać pomyślność. Rzadko kończył się małżeństwem, raczej schadzkami. Austriacki dramaturg i pisarz Arthur Schnitzler pisał w dzienniku: „Oficerowie przyzwyczaili się od lat, by traktować teatr jak burdel”. Schratt była jednym z niewielu wyjątków, poślubiła węgierskiego arystokratę Nikolausa Kiss de Ittebe. Po urodzeniu syna szybko rozstała się z mężem, nie rozwodząc się. Od 1883 r. grała w teatrze dworskim w Hofburgu.

Oczom cesarskiej pary ukazała się w 1885 roku na prywatnym przedstawieniu ku czci cara Aleksandra III. Znany dworski malarz Heinrich von Angeli przyjął od cesarzowej zamówienie na portret Schratt. „Przypadkowe” spotkanie obojga w atelier malarza, zorganizowane w porozumieniu z cesarzową, zaowocowało po dwóch dniach pierwszym listem do aktorki. Jej portret zawisł w gabinecie cesarza w Willi Hermesa w podwiedeńskim Lainzer Tiergarten.

Franciszek Józef czuł się samotny, kiedy Sissi, cesarzowa Elżbieta, udawała się w podróże. To właśnie ona zadbała o wprowadzenie Katarzyny Schratt do rodzinnego kręgu. To ona początkowo organizowała „przypadkowe” tete-a-tete cesarza i pięknej aktorki. Jak pisze historyk Karin Unterreiner, cesarzowa spokojna, że jej małżonek jest w dobrych rękach aktorki o pogodnej naturze, zyskiwała upragniony kawałek niezależności. Cesarz szybko przywykł do wspólnych drugich śniadań o 7 rano w willi „łaskawej Pani” przy Gloriettegasse, do spacerów i ławeczki w parku Schönbrunn, czytania na głos, najnowszych ploteczek. Maszerował do niej z pałacu sekretną ścieżką, policja dyskretnie go chroniła.

Bardziej przed oczami wścibskich niż gniewem trzeciego w tym trójkącie grafa Hansa Wilczka. „Tak bardzo Cię kocham, Ciebie, Ciebie, moja Pani, moja Kasiu” i „Nie myślę o niczym innym i nie odczuwam niczego innego, jak tylko miłość, miłość, miłość do Ciebie” – pisał pięknym pochyłym pismem Wilczek. „Nigdy nie pozwoliłem sobie prosić, byś Pani nie przyjmowała Wilczka, byłem tylko znowu zazdrosny, bo tak bardzo Panią kocham (proszę od razu zniszczyć ten list)” – nie pozostawiał wątpliwości cesarz.

Cóż, mógł być przekonany że to jego względy w końcu wybierze Katarzyna. Chociaż gdyby nie to, że musiał rywalizować z samym cesarzem, graf Wilczek sam byłby niezłą partią. Należał wszak do barwniejszych postaci monarchii. Dwumetrowy elegancki mężczyzna, sportsmen, należący do najbogatszych arystokratów, mieszkał w jednym z najlepszych punktów Wiednia, w pałacu przy Herrengasse, do dziś w rękach rodu. Zapalony podróżnik, hojny mecenas, dzięki niemu mogła się odbyć m.in. austriacko-węgierska wyprawa naukowa na biegun północny w 1872 roku [odkryto wtedy archipelag nazwany Ziemią Franciszka Józefa, a jedna z wysp otrzymała miano Ziemi Wilczka – dop. red.]. Był też członkiem tajnej rady cesarza. Do historii wszedł jako współzałożyciel Towarzystwa Wiedeńskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, poprzednika zawodowego pogotowia  ratunkowego.

KASIA I RYWALE

 

Słynął też Wilczek z namiętności. Pisał: „Kasiu, należę do Ciebie, moje całe życie – dlatego chcę naprawdę długo żyć”, a potem jeszcze: „Każdego dnia kocham Cię goręcej i namiętniej – czuję się każdego dnia mocniej do Ciebie przywiązany i przykuty”. Uchodził wprawdzie za mocno stąpającego po ziemi, jednak jego listy do „jego Kasi, jego Bogini” pełne są uniesień. „Kasieńko, możesz moją duszę i moje ciało całkowicie upodlić, zabić, ale nie pozbędziesz się mnie ani w życiu, ani po śmierci”.

Latem 1886 r. Schratt wynajęła willę Frauenstein, położoną bajecznie nad jeziorem Wolfgangsee. Wilczek nie mógł ochłonąć: „Kasiu, jaka byłaś dla mnie dobra tej nocy – jak jeszcze nigdy – czuję Twoją dłoń – dotykała całego mojego ciała – czuję Twoje oczy, patrzące na mnie, pełne miłości. Czuję Twoje pocałunki tak ciepłe, tak gorące – Kasiu Ty mnie ugryzłaś – napiłaś się mojej krwi – Kasiu do Twojej należy moja krew… Frauenstein musi być Twoja – nie dlatego, że byłem tu tak szczęśliwy jednej nocy z Tobą – nie – dlatego, że jest wspaniała – ponieważ jest piękna – ponieważ jest odpowiednim tłem dla Ciebie”. „Kasieńko, pozwól mi być przy sobie… ale samemu z Tobą – nie powinien nam przeszkadzać żaden służący ani żaden cesarz”. Wilczek naciskał na kochankę w listach: „Ty nie jesteś szczęśliwa, sama stajesz na drodze własnemu szczęściu – i ja – dzięki naszej miłości – Twój Pan i Mistrz uchronię Cię przed tym  – by nas tak torturować, miast uczynić tak szczęśliwymi”.

Wilczek, nieszczęsny, był zakochany bez opamiętania, obsesyjnie. Katarzyna ponoć chłodno reagowała na płomienne wyznania namiętnego Hansa, podobnie z dystansem miała odnosić się do związku z cesarzem.

„Kasiu, trzeba się nad Tobą użalić – nie rozumieć szczęścia bycia kochaną – nie chcieć kochać – kiedy kochać można”, uskarżał się graf. Wszyscy troje byli znanymi w Wiedniu personami, trudno było utrzymać dyskrecję. Hans Wilczek, kochanek „kochanej, dobrej przyjaciółki cesarza”, podpisywał się w swoich telegramach do Kasi „Johannes”. „Po cóż mają telegrafiści wiedzieć, że się nazywam Hans” – tłumaczył. Cesarz pielęgnował rutynę porannego pisania listów, w których dzielił się z przyjaciółką drobiazgami. Czasem listy sięgały wielu stron, pokazując skrywaną emocjonalną część osobowości cesarza.

Franciszek Józef poczuł szczególne przywiązanie do Katarzyny po śmierci następcy tronu, arcyksięcia Rudolfa w Mayerling w 1889 r. Pisał do „łaskawej Pani” na ponad siedmiu stronach o własnym smutku, bólu cesarzowej i przytłaczającym nastroju: „Codziennie spacerowałem ponad godzinę z cesarzową po ogrodzie… ona jest, chwała Bogu, zdrowa, ale w jej smutnym nastroju nic się nie poprawia. I nie może być inaczej”.

Wilczek nie ustępował: „Kasieńko – Ty wiesz, że nigdy w moim życiu nie kochałem tak bezwarunkowo żadnej kobiety, jak kocham Ciebie, moja Kasiu – nigdy nie kochałem nikogo tak żarliwie – nie byłem nigdy tak oddany, tak wierny – nigdy żadna istota nie była mi wszystkim – jak Ty – nigdy nie odczuwałem takiego pożądania – nie byłem bezwolny – by tylko Twoją wolę wypełniać – Kasieńko, teraz idzie już o moje życie”.

NAJLEPSZY PRZYJACIEL

Na 18 opublikowanych listów Wilczka przetrwała tylko jedna odpowiedź Katarzyny Schratt na karcie pocztowej: „Jutro, w niedzielę, jestem w domu od wpół do dziesiątej do południa, lub po południu od trzeciej do piątej. Bardzo się cieszę na jutrzejszy dzień, proszę przybyć, najchętniej do południa. Kathi”.

Kasia musiała się na kogoś zdecydować. Dla córki handlarza artykułami papierniczymi z Baden pod Wiedniem status zaufanej cesarza był awansem nie do przecenienia. Związek z cesarzem oczywiście nie pozostawał bez wpływu na rozwój jej kariery w Hoftheater. W 1900 r. przeszła na emeryturę. Cesarz dbał o zabezpieczenie Kasi – obdarowywał ją wieloma cennymi prezentami, niezliczoną ilością biżuterii, willą przy owej Gloriettegasse i trzypiętrowym pałacem Königswarter przy Kärntner Ring, vis-a-vis opery.

Kasieńka miała jeszcze jedną namiętność – ruletkę. Dziś można by powiedzieć, że była uzależniona od gry, comiesięczne apanaże wypłacane przez cesarza nie starczały na spłatę milionowych długów; czasem spłacał je monarcha. Katarzyna Schratt pozostała wierną przyjaciółką Franciszka Józefa do jego śmierci w 1916 r. Lokaj cesarza mówił z naciskiem, że „nie była przyjaciółką cesarza, ale przyjacielem, i to najwierniejszym, najlepszym, najmądrzejszym i najbardziej bezinteresownym”. W przyjacielskich stosunkach zdarzyła się niewielka przerwa w latach 1900–1901 – poróżnili się w opiniach. I wiele wskazuje na to, że była to przyjaźń i uczucie platoniczne, w odróżnieniu od innych „przyjaciółek” cesarza. Ale to inna historia.

Cytowane listy grafa Hansa Wilczka i kartka Katarzyny pochodzą z lat 1885 i 1886, z pewnością czasu nieplatonicznej zażyłości. Okazano je publicznie w czerwcu 2008 r. w największym domu aukcyjnym środkowej Europy – Dorotheum. Zostały wystawione przez antykwariat Inlibris. Pochodziły od Josefa Ringera, który miał je odkupić od Antona von Kiss, syna Katarzyny Schratt. Hofmobiliendepot, czyli państwowy zbiór cesarskich ruchomości, zdjęć, listów i dokumentów, zakupił dowody trójkąta cesarz–Wilczek–aktorka, uznając to za zapis moralnych postaw epoki. II Republika Austrii zapłaciła 4,5 tysiąca euro.

O listach między przyjaciółką cesarza Franciszka Józefa a „tym trzecim” wiadomo od  1992 roku – specjalistka od dziejów rodu Habsburgów Brigitte Hamann zacytowała fragmenty listów Hansa Wilczka w swojej książce. Nie do końca jest jasne, kiedy Kasia ostatecznie odrzuciła wiernego Wilczka. Pisał: „Kiedy powiesz, już dłużej nie chcę, zrani to i uczyni nieszczęśliwym biednego Hansa”. Zmarł 6 lat po cesarzu, w 1922 r. Miał 85 lat. Kochanka i przyjaciółka z miłosnego trójkąta wycofała się z publicznego życia po śmierci cesarza, izolując się w swoim pałacu przy Kärntner Ring. Odrzuciła oferty podzielenia się osobistymi wspomnieniami.

Na starość Schratt stała się bardzo religijna, zmarła w 1940 r., dożyła 87 lat. Została pochowana na cmentarzu w Hietzing, niedaleko swojej willi i parku Schönbrunn, gdzie tak chętnie jako „niekoronowana cesarzowa” spędzała czas z cesarzem.

Więcej:Wiedeń