Pamiętają czasy dinozaurów i pomogły w walce z COVID-19. Teraz są zagrożone wyginięciem

Historia naszego gatunku jest nieszczególnie imponująca, jeśli porównać ją z wydarzeniami, jakich doświadczyły skrzypłocze. Organizmy te w zasadzie nie zmieniły się od 450 milionów lat.
Pamiętają czasy dinozaurów i pomogły w walce z COVID-19. Teraz są zagrożone wyginięciem

I choć wiele osób może kojarzyć skrzypłocze ze względu na ich wykorzystywanie w medycynie, to szczególnie głośno zrobiło się o nich w związku z pandemią COVID-19. Ich krew zawiera bowiem komórki, które przemysł biomedyczny wykorzystuje do testowania szczepionek. Dzięki niej naukowcy mogą upewnić się, że środki, które chcą stosować na ludziach, nie są zanieczyszczone bakteriami.

Skrzypłocze pojawiły się na Ziemi około 450 milionów lat temu

Przez 450 milionów lat obecności na Ziemi opisywane stawonogi zdołały doświadczyć naprawdę wiele. Mają przecież na koncie wszystkie masowe wymierania, o jakich wie nauka, wliczając w to wymieranie ordowickie, dewońskie, permskie, triasowe i kredowe. To ostatnie doprowadziło do zniknięcia dinozaurów z naszej planety, podobnie z resztą jak wielu innych organizmów. Nieoficjalnie mówi się, iż obecnie trwa kolejne, szóste masowe wymieranie. Przyczynia się do niego człowiek, a kryzys, jakiego doświadczają skrzypłocze, jest naprawdę poważny.

Określane mianem żywych skamieniałości, skrzypłocze cierpią przede wszystkim na skutek utraty naturalnych siedlisk oraz nadmiernych połowów. Problemy zaczęły się w chwili, gdy ludzie odkryli przydatne właściwości tych zwierząt – a w zasadzie ich krwi. Litr tego cennego z punktu widzenia medycyny płynu może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Każdego roku wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych poławia się około pół miliona skrzypłoczy. A to przecież nie jedyne miejsce, w którym prowadzone są połowy.

Cenna z punktu widzenia medycyny substancja, którą można zastąpić?

Mimo pesymistycznych doniesień, Glenn Gauvry związany z Ecological Research & Development Group widzi światełko w tunelu. Z jednej strony rośnie bowiem liczba osób korzystających z opieki medycznej, co z kolei zwiększa liczbę prowadzonych testów (wykorzystujących krew skrzypłoczy). Z drugiej natomiast rozwiązaniem problemu byłoby opracowanie rozwiązania, które całkowicie uniezależniłoby przemysł biomedyczny od tej substancji. Jak dodaje Gauvry, taki test jest już w drodze. Możemy więc oczekiwać, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to skrzypłocze przetrwają, natomiast ludzkość nie będzie miała na sumieniu doprowadzenia do wyginięcia organizmów, które przetrwały na Ziemi niemal pół miliarda lat.