Czy czeka nas globalna wojna o piasek?

Niemal cała nasza cywilizacja opiera się na piasku. Jest on w każdym oknie, komputerze, telewizorze i telefonie, a nawet kremie czy balsamie. Zapotrzebowanie na piasek jest dziś tak olbrzymie, że kilkanaście krajów zakazało już jego eksportu, a przemyt kontrolowany przez mafie kwitnie. Czy brak piasku pogrąży naszą cywilizację?

Sandeep bardzo się zdenerwował, gdy zobaczył, że na jego polu ktoś wykopał głębokie jamy. Podobne historie przydarzyły się kilku jego sąsiadom z wioski Badauli w indyjskim stanie Uttar Pradesh. Postanowił złapać sprawców na gorącym uczynku. Nocą wybiegł z domu, gdy usłyszał silniki ciężarówek. Gdy próbował zatrzymać samochody, jeden z kierowców wysiadł i zatłukł go łomem na śmierć. Rok wcześniej w tym samym regionie zastrzelono mężczyznę, który namawiał chłopów, by walczyli o swoje pola, a inny, który oskarżył lokalne władze o współpracę z mafią, został postrzelony. Wszystkie te przestępstwa popełniono na tle rabunkowym. Gangsterzy kradli piasek.

Miasto rośnie, wyspy toną

Na każdą tonę zużywanego cementu przypada sześć–siedem ton piasku. 20 lat temu światowa produkcja cementu wynosiła 1,37 mld ton; dziś – 3,7 mld. Łatwo obliczyć, jak szyb-ko rośnie zapotrzebowanie na piasek. W ciągu roku zużywa się go tyle, że można by z niego usypać wzdłuż równika wał wysokości i szerokości 27 metrów! Takich ilości nie są w stanie nanieść wody rzek i mórz, więc zasoby uważane jeszcze niedawno za niewyczerpalne gwałtownie się kurczą.

Przyszłość może wyglądać tak jak na Florydzie, gdzie zniszczono i zabetonowano 90 proc. plaż. Teraz na wybrzeże zwozi się tony piasku z dna oceanu, by odtwarzać raj z marzeń amerykańskich emerytów. To jednak drobiazg w porównaniu z tym, co dzieje się w Azji.

Przeżywające boom budowlany Chiny pochłaniają już połowę światowej produkcji cementu. A w pogoń za nimi ruszają – również liczące ponad miliard mieszkańców – Indie.

Skutki nadmiernej eksploatacji zasobów piasku lepiej ilustruje przykład Singapuru. Pół wieku temu to miasto-państwo było tylko o 70 km2 większe od Warszawy; dziś – o ponad 200 km2. Musiało się powiększać, gdyż liczba ludności wzrosła trzykrotnie i zaczęło brakować miejsca do życia. Granic na lądzie nie dało się przesunąć bez wojny z sąsiadami, jedynym sposobem zdobycia terenu było wydarcie go morzu.

Singapur nie miał własnych zasobów piasku potrzebnego do stworzenia sztucznego lądu, więc musiał go importować. Przewiezienie 500 mln ton kosztowało fortunę, w efekcie zdewastowano dziesiątki kilometrów wybrzeża sąsiedniej Malezji. W 1997 roku władze tego kraju zakazały dalszego eksportu. Singapurskie firmy zaczęły więc eksploatować Indonezję – zniszczyły 24 wysepki. Dziś nie ma ich już na mapach. W 2007 r. rząd Indonezji też wprowadził piaskowe embargo. Cena tony piasku w Singapurze skoczyła z 3 do 190 dolarów! 

Wiele budów stanęło, inwestorzy rozpaczliwie szukali nowych dostawców. Wietnam najpierw zwiększył siedmiokrotnie wydobycie, ale ze względu na własny boom i on ograniczył eksport, podobnie jak Tajlandia. Chin nawet nie pytano, gdyż w tym samym czasie zakazały eksportu piasku na Tajwan. Na wielką skalę ruszył więc przemyt, głównie z Kambodży i Birmy. Z czasem udało się zawrzeć także legalne umowy, cena tony piasku spadła do 45–50 dol. i Singapur zdołał powiększyć terytorium o jedną piątą.

Nie ma piasku na pustyni

To, co dla Singapuru było koniecznością, w bogatym Dubaju stało się kaprysem. Aby usypać sztuczne wyspy w kształcie palmy i mapy świata, sprowadzono 600 mln ton piasku (więcej niż wynosi roczne zapotrzebowanie Polski). Co prawda Półwysep Arabski pokrywa gigantyczna pustynia, jednak taki piasek się nie nadaje – jest zbyt miałki i sypki, więc szybko zostałby wypłukany przez wodę.

 

Ze względu na dużą domieszkę wapnia i tlenków żelaza piasek z wielkich pustyń Azji i Afryki również nie sprawdza się w budownictwie. Do wzniesienia kolejnej chluby Dubaju – najwyższego budynku świata Burj Khalifa – sprowadzano więc budulec aż z Australii. Otoczone ze wszystkich stron oceanami państwo-kontynent ma ponad 35 tys. km piaszczystej linii brzegowej, zatem może sobie na razie pozwolić na nieograniczony eksport. Tylko na dostawach piasku do naftowych emiratów Australijczycy zarobili 5 mld dolarów!

Piasek z nadmorskich plaż jest dobrym surowcem budowlanym, ale ma jedną wadę. Zawiera dużo soli i przed użyciem musi zostać oczyszczony. Inwestorów w bogatych krajach stać na poniesienie tych kosztów. W biednych uprawia się groźny proceder, dodając zasolony, tani piasek morski do droższego piasku rzecznego. Skutki bywają tragiczne. Sól zawarta w betonie wchłania wilgoć i reaguje z metalowymi elementami konstrukcji budynku, powodując ich korozję. W 2013 r. w katastrofie budowlanej w Savar w Bangladeszu zginęło ponad 1100 osób. Jedną z przyczyn była fatalna jakość materiałów budowlanych.

W Bangladeszu nie brakuje piasku morskiego, natomiast rzeczny nanoszony jeszcze niedawno przez Ganges i Brahmaputrę stał się trudno dostępnym luksusem. „Wielkie rzeki wypływające z Himalajów donoszą do delty i Oceanu Indyjskiego już tylko muł i glinę. Piasek znika w Indiach” – tłumaczy Denis Delastrac, twórca ekologicznego thrillera „Sand Wars” pokazującego skutki rabunkowej go-spodarki surowcem, którego nigdy nie miało zabraknąć.

Według dziennika „The Hindu” w Indiach działa co najmniej 8000 nielegalnych kopalń. Większość z nich kontrolują mafie powiązane z lokalnymi politykami i policją. „Jeśli trafisz na jakąś dużą budowę, możesz mieć pewność, że w promieniu 50 km znajdziesz nielegalną piaskownię” – mówi Debi Goenka z ekologicznej organizacji Conservation Action Trust. 

Biznes jest bardzo opłacalny. Licencjonowana firma po uiszczeniu daniny państwu sprzedaje wywrotkę piasku za 20 tys. rupii. Od mafijnego pośrednika można ją kupić za połowę ceny. On z kolei płaci kopaczom 4–8 tys. By zacząć biznes, wystarczy mieć zdezelowaną ciężarówkę, kilka łopat i trochę grosza na „uszczęśliwienie policjantów”.

Gra toczy się o coraz większe pieniądze, więc staje się coraz brutalniejsza. Uczciwi urzędnicy są zastraszani i wyrzucani z pracy. Tak jak pracownik administracji w Kanpur, który wykrył nielegalną kopalnię i został oskarżony o… zniszczenie ściany meczetu. Skorumpowane władze nie miały skrupułów i z premedytacją wystawiły go na cel ekstremistom.

Indyjscy ekolodzy podejrzewają, że mafia mogła stać także za dramatem w Larji nad rzeką Beas. 40 studentów politechniki prowadziło pomiary, gdy zmyła ich półtorametrowa fala. 

24 osoby zginęły. Przyczyną katastrofy było nagłe otwarcie wrót zapory. Nie nadano sygnałów ostrzegawczych, nie wysłano patroli w dół rzeki. Wiadomo, że studenci przekazywali informacje o nielegalnym wydobywaniu piasku, ale policyj-ne śledztwo wykazało nieszczęśliwy wypadek.

 

Barykada na śmietniku

Organizacja Coastal Care udokumentowała działalność nielegalnych kopalń w 60 krajach. W Maroku turystów wywozi się na południe, na plaże w okolice Agadiru. Już 10 lat temu tygodnik „The Economist” pisał o zniszczeniu 100-kilometrowego odcinka wybrzeża między portowymi miastami Safi i Essouira. Z wydm pod Casablancą i Tangerem nie zostało nic – ogołocony z piasku morski brzeg przypomina skrzyżowanie śmietnika z powierzchnią księżyca. „Nie chodzi nam jedynie o ratowanie plaż” – wyjaśnia Claire Le Guern Lytle, współtwórczyni Coastal Care. „Chcemy też chronić ludzi zmuszanych do kopania piasku i cierpiących z tego powodu”.

Plaże to też barykada chroniąca tereny zamieszkane przez człowieka. Gdy ich brakuje, słona woda podmywa grunt, przenika do korzeni roślin, miesza się ze słodkimi wodami gruntowymi. W efekcie domy się osuwają, rośliny więdną, zamiera rolnictwo, giną stworzenia morskie. Większe spustoszenia sieją sztormy i powodzie. Na Malediwach już musiano przesiedlić lub ewakuować mieszkańców 120 wysp. W Liberii w 2013 roku dach nad głową straciło ponad  10 tys. osób, a morze już  pochłania 75-tysięczną dzielnicę slumsów West Point w stołecznej Monrowii. Podobnie jest w Sierra Leone, Gwinei, na Wyspach Zielonego Przylądka i na Karaibach.Nierzadko piasek z morskiego dna wydobywają ci sami ludzie, którzy na skutek tej działalności tracą domy. Ale nie mają wyjścia. Na Dominikanie to jedyne źródło utrzymania dla tysięcy uchodźców z Haiti. Pracownicy UNEP prowadzą walkę z wiatrakami. W zachodniej Afryce za kilka taczek wygrzebanego piasku pośrednicy płacą kopaczom równowartość 1–2 euro, za co można już wyżywić rodzinę. 

Piasek piaskowi nierówny

Piasek jest skałą osadową składającą się z ziaren średnicy od 0,06 do 2 milimetrów. Najbardziej rozpowszechnione są piaski kwarcowe, zbudowane z krzemionki (dwutlenku krzemu – SiO2). Zawierają zazwyczaj domieszki innych minerałów: tlenków i wodorotlenków żelaza, miki, iłów, węgla oraz cyrkonu i rutylu. One też mają najszersze zastosowanie: w elektronice wykorzystuje się piaski kwarcowe maksymalnej czystości, z zawartością kwarcu bliską 100%. Przy produkcji półprzewodników i mikroprocesorów na miliard atomów krzemu może przypadać najwyżej jeden atom zanieczyszczeń. 

Mniej wymagający jest przemysł budowlany, który dzieli piaski na:

  • Szklarskie – z ziarnami średnicy 0,1–0,5 mm i bardzo wysoką zawartością czystego kwarcu (od 95 do 99,5%);
  • Formierskie – z ziarnami średnicy 0,05–0,4 mm. Jako główny składnik mas formierskich służących do wykonywania osłon termicznych i form odlewniczych piaski te muszą się charakteryzować wysoką temperaturą spiekania, od 1200 do 1400 st. C;
  • Budowlane – w zależności od zastosowania wyróżnia się piaski do produkcji cegieł, betonu i zapraw. Dwa pierwsze powinny zawierać co najmniej 65% ziaren średnicy 0,05–0,5 mm i możliwie najmniejszą domieszkę substancji obcych. Piasek do zapraw nie musi spełniać zbyt wygórowanych kryteriów, najważniejsze żeby nie było w nim iłów, gliny i ziemi z cząstkami roślin.

W łazience i kosmosie

Przemysł budowlany jest największym pożeraczem piasku, ale nie jedynym. Na tym surowcu opiera się cała nasza cywilizacja.

Dolina Krzemowa, w której zaczęła się rewolucja informatyczna, zawdzięcza swą nazwę pierwiastkowi uzyskiwanemu z piasku. Jego główny składnik to krzemionka (dwutlenek krzemu – SiO2). Krzem jest półprzewodnikiem – możemy kontrolować przepływ prądu elektrycznego przez jego kryształy. Wchodzi w skład praktycznie całej współczesnej elektroniki: komputerów, telefonów, telewizorów itd.

Piasek to także podstawowy surowiec do produkcji rozmaitych odmian szkła. Bez niego nie byłoby szyb w oknach, szklanek i kieliszków, lamp kwarcowych, naczyń w laboratoriach, obiektywów w aparatach i mikroskopach.  Topioną krzemionkę wykorzystuje się do pro-dukcji światłowodów, dzięki którym oglądamy telewizję kablową. Na światłowodach bazuje technika laserowa oraz endoskopia umożliwiająca bezinwazyjne badanie i operowanie.

Bez piasku nie byłoby mas bitumicznych niezbędnych do budowy dróg, autostrad, mostów i pasów lotniskowych. Z bardzo twardego, odpornego na ścieranie i wysokie temperatury węgliku krzemu (karborundu) wykonuje się wyroby ogniotrwałe oraz osłony termiczne silników i pojazdów kosmicznych.

 

 Filtry w stacjach uzdatniania wody i oczyszczalniach ścieków, dreny melioracyjne, powłoki kart magnetycznych to też pochodne piasku. Jest go pełno nawet w łazienkach i na półkach z kosmetykami. Niektóre odmiany krzemionki potrafią magazynować wodę, dlatego wchodzą w skład kremów, balsamów oraz  innych środków do pielęgnacji skóry.

Ropa tanieje, piasek drożeje

W USA drugim po sektorze budowlanym konsumentem piasku stają się koncerny paliwowe. Amerykańska technologia wydobycia gazu i ropy z łupków polega na tłoczeniu do odwiertów piasku, wody i substancji chemicznych. Proces kruszenia skał w głębi ziemi pod wysokim ciśnieniem wymaga piasku o specjalnych właściwościach – ziarna muszą  być twarde i idealnie okrągłe. Takie złoża, kształtujące się od 500 mln lat, znajdują się w stanach Wisconsin i Minnesota. Od roku 2006 powstało tam ponad 150 nowych kopalń. Ekolodzy alarmują, że niszczone są malownicze miasteczka i unikatowe pejzaże doliny Missisipi, a zapylenie zagraża zdrowiu mieszkańców. Ekonomiści mają inne obawy. Według prognoz banku Morgan Stanley popyt na piasek w Stanach Zjednoczonych  wzrośnie w ciągu trzech lat o 100 proc., a wydobycie zaledwie o 75 proc.

Surowca zaczyna brakować, o czym świadczą gwałtownie rosnące ceny, które w 2012 r. sięgnęły 75 dol. za tonę. Powstała więc przedziwna sytuacja: tanieje ropa, piasek drożeje.

Polsce jego niedobór na razie nie grozi, gdyż mamy duże złoża piasku polodowcowego. Gdy-by jednak pełną parą ruszyło wydobycie gazu łupkowego, mogą i nas czekać niespodzianki.

Największy problem z piaskiem polega na tym, że nie bardzo jest czym go zastąpić. Będziemy go więc zużywali coraz więcej i pozornie nieograniczone zasoby mogą się wyczerpać. Zapytałem Denisa Delestraca, który swym filmem mocno postraszył widzów, czy poza złymi wiadomościami ma do przekazania choćby jedną dobrą. „Mam ich tysiące, bo istnieją tysiące sposobów ograniczania zużycia piasku” – odpowiedział. „Zamiast produkować nowe szkło, można je odzyskiwać  z  zużytego. Można przerabiać na granulaty materiał z rozbieranych domów i fabryk. Można budować domy ze sprasowanej i impregnowanej słomy, bambusa czy gliny. Wbrew pozorom to bardzo solidne, niepalne materiały”. Nieuchronnie zbliża się więc czas technologii piaskooszczędnych. Skoro zbudowaliśmy naszą cywilizację na piasku, musimy uważać, by nie skończyć jak ci, którzy próbowali wznosić na nim zamki. 


Piasek na wagę złota

  • 200 ton piasku potrzeba do wybudowania średniej wielkości domu
  • 3000 ton potrzeba do budowy szpitala
  • 30 000 ton potrzeba do wybudowania jednego kilometra autostrady
  • 12 mln ton potrzeba do budowy elektrowni atomowej
  • 230 mln ton wydobywa się rocznie z największego chińskiego jeziora Poyang
  • 385 mln ton wydobyto w ubiegłym roku w USA
  • 600 mln ton zużyto w Dubaju do usypania sztucznych wysp Palm Island i The World
  • 26–30 mld ton zużywa się rocznie na świecie do produkcji betonu
  • 40 mld ton piasku wydobyto w 2013 r.
  • 55–60 mld ton wynosi światowe wydobycie wszystkich surowców kopalnych
  • 70 mld dolarów to szacunkowa roczna wartość piaskowego biznesu