“Długi COVID”. Mijają miesiące, a oni nadal mają symptomy

U większości infekcja wirusem SARS-CoV-2 objawia się jako umiarkowanie nieprzyjemne ”przeziębienie”. Dla niektórych staje się jednak długą i wyniszczającą organizm chorobą. To ludzie, którzy zapadli na tzw. długi Covid. Jego symptomy to m.in. trwający miesiącami uporczywy ból, równie przedłużające się problemy z oddychaniem i ogólne zmęczenie.

Im dłużej trwa pandemia, tym więcej naukowcy i lekarze skupiają uwagę na jej długofalowych skutkach. Ratowanie życia zawsze będzie priorytetem, ale trzeba też myśleć o przyszłości dla tych, którzy zachorowali i nie są zdolni uporać się z chorobą.

Definicja – czym jest długi COVID?

“Długi Covid” nie ma swojej medycznej definicji, nie ma też ustalonej listy objawów. Dwie przechodzące go osoby mogą mieć skrajnie różne doświadczenia. Jednym wspólnym elementem jest zmęczenie, przez które nawet spacer wydaje się wyzwaniem.

Obok braku sił wymienia się często duszności, uporczywy kaszel, ból stawów, mięśni, problemy ze wzrokiem i słuchem, bóle głowy, utrata powonienia i smaku a także uszkodzenia organów jak serce, płuca, nerki czy przewód pokarmowy. Często pojawiają się problemy ze skupieniem uwagi, mętlik w głowie i łatwe popadanie w depresję.

Problem społeczny

Gdy prześledzono postępy w powrocie do zdrowia pacjentów największego szpitala miejskiego w Rzymie (raport z badania znalazł się w “Journal of the American Medical Association”), aż 87 proc. z nich miało przynajmniej jeden z symptomów COVID-19 nawet dwa miesiące po powrocie do domu. Tego typu analizy nie dają pełnego obrazu, bo skupiają się wyłącznie na osobach wymagających hospitalizacji.

– Gdy sięgnięto po dane z aplikacji śledzącej osoby deklarujące się jako chore na COVID-19 [Covid Symptom Tracker App używana jest przez 4 mln Brytyjczyków – red.] co ósmy zarażony SARS-CoV-2 nawet po 30 dniach od diagnozy nadal miał symptomy choroby – informuje BBC.

Najnowsze dane opracowane przez ekspertów Institute for Global Change pokazują, że 1 na 50 chorych ma ”długą” wersję choroby objawiającą się symptomami utrzymującymi się ponad 90 dni.

– Pacjenci ”długodystansowi” mogą okazać się większym problemem dla zdrowia publicznego niż same zgony wywołane COVID-19 – stwierdził w raporcie prof. Tim Spector, specjalista od epidemiologii genetycznej na uczelni King’s College w Londynie.

Trzy brytyjskie organizacje (NICE, SIGN oraz RCGP) działające w ramach tamtejszej służby zdrowia podpisały 5 października porozumienie o wspólnej pracy nad listą dobrych praktyk w terapii ”długiej” wersji COVID-19.

Jednym z pierwszych ich zadań będzie też stworzenie naukowej definicji tego medycznego problemu, który tylko w Wielkiej Brytanii dotyczyć może 60 tys. osób. Kolejną sprawą będzie dokładne wskazanie winowajcy. Nadal nie wiadomo, czy za ”długi COVID” odpowiada bezpośrednio wirus, czy są to jedynie skutki jego destrukcyjnej aktywności.

Przyczyny długotrwałego COVIDu

Według prof. Spectora, umiejscowienie symptomów może wskazywać miejsce ukrywającego się w ciele wirusa. – Jeżeli ktoś ma przedłużającą się biegunkę, patogen przetrwał w przewodzie pokarmowym. Jeżeli ktoś nadal nie ma powonienia, to jest w układzie nerwowym – tłumaczy naukowiec.

Jedną z rozważanych możliwości jest rozregulowanie układu immunologicznego, który po walce z SARS-CoV-2 atakującym wiele różnych typów komórek w ciele człowieka nie może wrócić do normalnego stanu.

Kolejną teoretyczną przyczyną jest wywołana wirusem zmiana w funkcjonowaniu zaatakowanych przez patogen organów. Najłatwiej wyobrazić to sobie w przypadku płuc, które u wyleczonej osoby, dosłownie i w przenośni, noszą na sobie blizny po walce z COVID-19. W ten sam sposób pod uwagę brane są problemy z sercem czy pracą mózgu.

Naukowcy rozważają też możliwość modyfikowania przez koronawirusa metabolizmu człowieka (po covidzie diagnozowano nie dającą się kontrolować cukrzycę, niektórzy pacjenci po SARS mieli wieloletnie problemy z przetwarzaniem tłuszczy). Jedną z roboczych teorii, jak donosi BBC, jest nawet ta o przyśpieszonym starzeniu się małych naczyń krwionośnych zasilających tkanki w tlen i substancje odżywcze.

Na domiar złego, osoby cierpiące na ”długi Covid” są często traktowane jak oszuści, bo nie mają jak udowodnić swojej choroby. Z jednej strony brak jest owej jasnej definicji tej wersji choroby, a z drugiej strony są negatywne wyniki testów na obecność przeciwciał mogących świadczyć o niedawnej walce z wirusem. Jak zauważył magazyn ”Wired”, trafiają w ten sposób do dziwnej i bolesnej dziwnej próżni.