Doktora życie na krawędzi

Zygmunt Klukowski, lekarz ze Szczebrzeszyna, to jedna z postaci, o których filmem Adama Kulika przypomina TVP Historia z okazji piątych urodzin stacji

Jego „Dziennik z lat okupacji” trzykrotnie wywołał burzę. Po raz pierwszy, kiedy ukazał się w 1958 roku. Nikt wcześniej, z tak chirurgiczną dokładnością, dzień po dniu, nie opisał narastania zagrożenia i eskalacji nazistowskiego terroru. Nazwiska, daty, liczby, pojedyncze i zbiorowe śmierci. Szczebrzeszyn i Zamojszczyzna jak w soczewce skupiły okrucieństwa wojny, strach, bohaterstwo. Druga burza wybuchła w latach dziewięćdziesiątych, kiedy rozgorzała dyskusja, czy i na ile cenzura zmieniła oryginalny „Dziennik”, a tym samym – na ile książka wiernie oddaje rzeczywistość, którą opisał lekarz ze Szczebrzeszyna. Po pół wieku od wydania książki burza wybuchła po raz trzeci. Co stało się z zapiskami, które były kontynuacją dziennika w latach 1947–1950?

Czas patriotyzmu

Odessa 1885 rok: mroźny styczeń. W aptece Jordana Klukowskiego precyzyjnie sporządzane są lekarstwa. Właścicielowi właśnie urodził się syn. Ta aptekarska dokładność Zygmuntowi towarzyszyła od urodzenia. Podobnie jak książki, które pieczołowicie pakowano przed przeprowadzką do Moskwy. Książki stały się jego pasją. I podręczniki. Podręczniki medycyny, bo właśnie medyczne studia wybrał. Trzy lata po tym, jak zdał egzaminy na uczelni, dla wszystkich przyszedł czas na historyczny egzamin. Pierwsza wojna światowa na zawsze zmieniła ludzi i Europę. W wolnej Polsce 34-letni doktor Klukowski podjął się misji pokierowania szpitalem w Szczebrzeszynie.

Od czasu, kiedy osiadł tu cadyk z Jaworowa Elimelech Hurwicz, Szczebrzeszyn stał się ważnym ośrodkiem chasydyzmu. Z górą sto lat wcześniej w klasztorze przy kościele Świętej Trójcy szarytki urządziły szpital. W nim właśnie pracował doktor Klukowski. W Szczebrzeszynie był instytucją. Nie tylko dlatego, że szpital, którym kierował, działał bez zarzutu. Przede wszystkim organizował spotkania, wystawy dotyczące książek. Dzieciaki zazwyczaj włóczące się po podwórkach dzięki niemu odkrywały nową czytelniczą pasję. Dzięki niemu w Zamościu powstało Koło Miłośników Książki, które reaktywowało Bibliotekę Miejską. Redagował „Tekę Zamojską – Kwartalnik Regionalny”, kolekcjonował wszystko, co o ziemi zamojskiej napisano. Jego prywatny księgozbiór rozrósł się do dziesięciu tysięcy woluminów.

Piórem i karabinem

Huk był przerażający, wiatr zdawał się nieść piekielny syk płomieni. Fabryka Kalafonii i Terpentyny Alwa w Brodach Małych, dwa kilometry od Szczebrzeszyna, działała zaledwie cztery lata. Na nią   6 września 1939 roku spadły pierwsze niemieckie bomby. „To obiekt strategiczny” – uspokajali się mieszkańcy Szczebrzeszyna. Trzy dni później samoloty zbombardowały miasto. Nie minął tydzień, a wojska niemieckie wkroczyły do miasta. W szpitalu opatrywano rannych. Doktor Klukowski z aptekarską dokładnością dzielił czas. Szpital, pierwsze konspiracyjne spotkania i… zapiski. Odpoczywał, czytając, ale też zapisując. Każdy dzień przynosił nowe wydarzenia. Niemców zastąpili Sowieci – dwa tygodnie „nowych porządków”  i znów Niemcy. Plądrowanie sklepów i domów żydowskich, każdego dnia przemoc pochłaniała kolejne ofiary.

Po wojnie doktor Klukowski był jednym z trzech świadków z Polski powołanych podczas procesów funkcjonariuszy Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS w Norymberdze.  

Wolność zza krat

„Na bolszewików zwracano stosunkowo mało uwagi (szelmy zabrali mi drugą bryczkę). Myśli i uczucia wszystkich skierowane były nierozerwalnie ku naszemu wojsku” – pisał w 1944 roku. Te właśnie fragmenty pierwszego wydania „Dziennika”  budzą wątpliwości. Nie ma w nich fragmentu o tym, jak doktor wypatruje żołnierzy AK przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Kto zmienił oryginalny tekst? Prof. Zygmunt Mańkowski twierdzi, że sam autor „przed publikacją poczynił niewielką ilość retuszów”. „Dzienniki 1939–1944” ukazały się w 1958 roku. Zachowały się notatki doktora prowadzone od 1950 do śmierci w  1959 r. Brakuje trzech lat 1947–1950. Czy wtedy lekarz ze Szczebrzeszyna zrezygnował ze swojego nawyku? Wydaje się to mało prawdopodobne…

Zaraz po wyzwoleniu doktor  założył  Komitet Odbudowy Szkół. Dzieci ze Szczebrzeszyna były jednymi z nielicznych, które 1 września  1944 roku poszły normalnie do szkoły. W 1946 roku Klukowski został aresztowany. Przesłuchiwano go w związku z działalnością w AK i… szybko wypuszczono. Zmuszono jednak do przejścia na emeryturę, choć pozwolono zachować przyszpitalne mieszkanie.

Dwa lata później Zygmunt Klukowski otwierał w Szczebrzeszynie Miejską Bibliotekę i otrzymał Złoty Krzyż Zasługi… Znów minęły dwa lata i ponownie trafił do więzienia. Kolekcjoner dokumentów nie chciał ujawnić, gdzie znajduje się archiwum oddziałów AK. Wyrok – dwa lata w zawieszeniu. Jednak do więzienia trafił… tym razem w związku z działalnością jego syna – Tadeusza w podziemnej organizacji „Kraj”. Ojciec dostał wyrok 10 lat, syn – karę śmierci. 

Wykonano ją w 1953 roku. Mieszkanie Klukowskich stało puste. Podczas rewizji w skrytce na strychu znaleziono pistolet. Czy coś jeszcze? Czy były tam zapiski doktora? O tym dokumenty milczą. Zygmunt Klukowski został zrehabilitowany w 1956 r.