Zanim przejdziemy do wideo oceny odkurzacza Philips Aqua 8000, zacznijmy od ustalenia jednego – czas znormalizować lenistwo w temacie porządków. Dlaczego społeczeństwo krzywo patrzy na osoby, które nie mogą się pochwalić idealnie lśniącym domem bez grama kurzu i śladów po zabrudzeniach, jednocześnie pobłażając tym, którzy nie potrafią na przykład samodzielnie ugotować posiłku? Bez jedzenia umrzemy, a bez sprzątania? Prawdopodobnie w końcu też, ale dużo, dużo później.
Rzecz jasna, nie chodzi o to, żeby całkowicie zapuścić swoją przestrzeń do życia i sprawić, że zacznie przypominać reportaż o zbieractwie lub toksycznych grzybach, ale o to, żeby nie wariować dlatego, że nasz dom nie wygląda o każdej porze dnia i nocy jak z żurnala. Żyjemy w czasach, kiedy każdy z nas ma na głowie tyle spraw, że czasami warto odpuścić i zająć się czymś, co nas rozwija.
Jako osoba, która z całego serca nienawidzi sprzątać i przez wiele lat niepotrzebnie biczowała się z tego powodu, wyrobiłam sobie rutynę, dzięki której nieuniknione stało się mniej bolesne. Zapraszam do zaszczepienia jej u siebie i przekazywania dalej – my, lenie, musimy trzymać się razem!
1. Szufladkuj ile wlezie
Kluczem do porządku (a przynajmniej tego pozornego – na zewnątrz) jest ilość szuflad. Im więcej takich schowków, tym szybciej i łatwiej schowasz niepotrzebne rzeczy, które zagracają stół w jadalni, szafkę nocną, biurko, czy blaty kuchenne. Oczywiście nie mam tu na myśli resztek jedzenia, śmieci, czy brudnych naczyń, lecz takie przedmioty, jak na przykład akcesoria do paznokci, lusterko, czy korkociąg. Mając wiele szuflad w każdym pomieszczeniu, nie trzeba kombinować gdzie jest czego miejsce – według mojej filozofii miejsce każdego przedmiotu jest tam, gdzie w konkretnym momencie go używamy. A to, co dzieje się później jest kwestią względną.
2. Strategiczne rozmieszczenie środków do sprzątania
Znam siebie na tyle dobrze, że wiem, iż jeśli mokre chusteczki do sprzątania (które są najlepszym przyjacielem lenia – polecam, Katarzyna Mazur), środek do mycia luster i inne akcesoria nie będą tam, gdzie ich używam, prawdopodobnie zebranie się do ogarnięcia danej przestrzeni zajmie mi dużo więcej czasu – licząc w dniach, nie godzinach. Dlatego nie posiadam w domu tak zwanej magicznej “szafki gospodarczej”, którą zamieszkają wszystkie chemikalia i akcesoria do sprzątania. Zamiast tego rozmieszczam odpowiednie środki czystości w strategicznych miejscach, czyli w łazience, kuchni i ubikacji. Dodatkowo w każdym pokoju ukrywam rolkę ręcznika papierowego, która przydaje się w nagłych wypadkach – mój pies jest ślepy, więc czasami wpada na meble, rozlewając stojące na nich napoje. Jako posiadaczka tak zwanych “dziurawych rąk”, ja również nie jestem święta, więc trzeba sobie jakoś radzić.
3. Sprzęty, które ułatwiają życie leniom
Trzy najbardziej znienawidzone przeze mnie czynności porządkowe to zmywanie oraz odkurzanie i mycie podłóg. Przez całe lata niemiłosiernie się z nimi męczyłam – jako że bardzo lubię gotować i często sięgam po złożone przepisy, niekiedy sterta rzeczy do zmywania w mojej kuchni osiąga wzrost człowieka. Oprócz tego mam pupila, który zostawia po sobie wszędzie mnóstwo sierści – w ciągu miesiąca spokojnie jestem w stanie uzbierać tyle, żeby zrobić z niej drugiego psa. Gdyby nie sprzęty, które wyręczają mnie w pracy lub znacznie mi ją ułatwiają, prawdopodobnie dostałabym szału. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez dużej zmywarki i odkurzacza, który robi za trzech, czyli usuwa zanieczyszczenia i myje podłogi, jednocześnie zawierając mały odkurzacz ręczny, który idealnie sprawdza się w odkłaczaniu kanapy i czyszczeniu jej mrocznych zakamarków, które lubią gromadzić w sobie okruszki.
Modelem, który osobiście przetestowałam i szczerze polecam, jest Philips Aqua 8000, którego dużymi zaletami są brak kabla, bardzo lekka waga, cicha praca (nagrodzona certyfikatem jakości przez mojego psa) i bezlitosne podświetlenie LED, dzięki któremu widać WSZYSTKO – głównie to, czego nie chcemy widzieć, co w moim przypadku jest niezłą motywacją do sprzątania. Niesamowite jest to, że wystarczy kilka małych żarówek, by dostrzec zabrudzenia, które nie są widoczne dla oka nawet w świetle dnia. Jego największą zaletą jest jednak to, że odkurza i myje podłogę jednocześnie, dzięki czemu można zaoszczędzić czas i niepotrzebne ruchy ręką.
Zobaczcie, jak przebiegał mój test odkurzacza:
4. Zrób z tego imprezkę
Tak, wiem – większości osób sprzątanie kojarzy się raczej z odwrotnością dobrej zabawy, a ja do nich należę. Niestety jest ono koniecznością, więc kiedy już muszę się za nie zabrać, staram się wejść w odpowiedni nastrój. Pomagają mi w tym moi niezawodni przyjaciele: specjalna playlista z ulubionymi kawałkami do (bardzo, bardzo głośnego) śpiewania i tańczenia, którą stworzyłam sobie z myślą o sprzątaniu, a także donośny głośnik, indyjskie kadzidełka i czerwone winko lub gorzkie, kraftowe piwo. Praktycznie impreza, tylko przy pełnym oświetleniu!
5. Time to say goodbye
Zanim zaakceptowałam, że zostałam stworzona do ciekawszych rzeczy niż obsesyjne pilnowanie porządku, bardzo długo zajęło mi dotarcie do tego, że tak naprawdę najlepszą opcją dla mnie jest minimalizm. Jest to bardzo trudne wyzwanie, bo – jak pewnie każdemu – czasami zdarza mi się wpaść w szał kupowania, niemniej staram się robić czystki w rzeczach co najmniej raz na pół roku. Wszystko, co okazuje się zbędne, oddaję znajomym, rozdaję na grupach na Facebooku lub przekazuję potrzebującym, a moment, w którym te książki, ubrania czy kosmetyki znikają z domu, jest jak pozbycie się zbędnego balastu – im mniej masz, tym mniej sprzątasz. Stosuję się tej zasady również przy urządzaniu swojej życiowej przestrzeni – nie przepadam za zagraconymi mieszkaniami, więc w moim domu nie znajdziecie zbyt dużo mebli, co również znacznie ułatwia ujarzmianie chaosu.