Kiedy na warsztatach rozmawiamy o przemocy seksualnej i molestowaniu, duża część naszej wspólnej pracy polega na rozwiewaniu różnych mitów związanych z tym tematem. Chcę się z wami podzielić tym, co wiem na ten temat, mając świadomość, że są takie wątpliwości i sytuacje, których nie da się zaopiekować za pomocą czytania książki.
Ciało dziecka należy do dziecka.
Całe ciało. Nie tylko części intymne. Ludzie, którzy mówią do dziecka: „To, co pod bielizną, należy do ciebie” albo „Nikt nie może cię dotykać pod bielizną poza rodzicami” chcą w ten sposób ułatwić rozumienie dzieciom intymności. Jednak może stać się odwrotnie i to, co dziecko słyszy, może być dla niego mylące. Często dzieci dostają komunikat, że części ciała pod bielizną nikt nie może dotykać, równocześnie z komunikatem, że grzecznie jest pozwolić ludziom na dotykanie w innych obszarach albo że niegrzecznie jest protestować przed takim dotykaniem. Takie komunikaty nie dają wyposażenia na satysfakcjonujące życie seksualne ani narzędzi do chronienia swoich granic. Mówią dziecku, że to nie ono decyduje, co się dzieje z jego ciałem. Dużo prostszy jest komunikat: to twoje ciało, ty decydujesz.
Dzieci mają wrodzone mechanizmy chronienia się przed krzywdzeniem, które działają, gdy sami nie naruszamy ich granic.
Pamiętacie z rozdziału o granicach, że ludzie mają konkretne reakcje z ciała, nawet kiedy tylko wyobrażają sobie, że ktoś narusza ich granice? Złość, strach, ostrożność wobec nieznajomych, wspierający wstyd. To są wszystko zasoby, które pomagają dziecku rozpoznać, kiedy się dzieje coś niepokojącego, niebezpiecznego, przed czym dziecko może potrzebować ochrony. Dlatego warto naprawdę skasować ze swojego słownika komunikaty: nie bój się, nic się nie stało, nie złość się, nie wstydź się, nie ma powodu, żeby płakać i tym podobne… Jeśli będziemy mówić komuś, że to, co mówi mu jego ciało i emocje, jest bez sensu albo ciągle naruszać jego granice, to ciało przestanie mu wysyłać jasne sygnały ostrzegawcze.
Jeśli dziecko będzie w sytuacji naruszania granic często czuło, że jest bezradne i nie ma dokąd uciec, będzie się u niego uruchamiała reakcja zamrożenia, a nie walki i ucieczki. Wielu osobom na skutek wcześniejszych doświadczeń trudno jest się chronić przed nadużyciami. Mechanizmy chroniące (czyli emocje, sygnały z ciała, ale też konkretne umiejętności związane z tym, jak można o siebie zadbać) będą działać skutecznie, jeśli ich nie zepsujemy naciskiem na grzeczność, posłuszeństwo, niewyrażanie emocji albo niesłuchaniem tego, co dzieci do nas mówią. Dlatego nie wspiera bezpieczeństwa dziecka sytuacja, kiedy na pierwszym miejscu w wychowaniu są zakazy typu: nie wolno bić dorosłego, nie wolno krzyczeć i przeklinać, nie wolno kłamać, nie wolno łamać obietnic. To są wszystko narzędzia, których być może dziecko będzie potrzebowało użyć, żeby się ochronić.
Dziecko o wiele słabiej niż dorosły rozgranicza przemoc seksualną od nieseksualnej.
Dziecko może inaczej postrzegać przemoc wobec niego niż dorośli. W odczuciu dorosłych zazwyczaj przemoc seksualna jest najpoważniejsza, bez względu na jej skalę. Dla dziecka może być tak, że więcej szkód spowoduje u niego przemoc fizyczna lub emocjonalna, czyli to, że ktoś je bije, straszy, poniża, zwłaszcza jeśli trwa to długo. Są też sytuacje, w których ktoś ewidentnie nadużył seksualnie dziecko, ale dziecko ma niewiele negatywnych konsekwencji, bo mogło nie zdawać sobie sprawy, co się dzieje. Jeśli ktoś się masturbuje i namawia dwulatka na patrzenie, to w świetle standardów naszej kultury jest to zdecydowane nadużycie, choć dziecko może tej sytuacji zupełnie nie zrozumieć i zapomnieć o niej. Co w żaden sposób nie zmienia tego, że taka sytuacja jest niedopuszczalna.
Dziecko, które ma wystarczającą ilość bliskości, uwagi, czułości i akceptacji, nie potrzebuje dostawać ich od osoby, która może je nadużyć.
Dlatego zaspokajając potrzeby emocjonalne dzieci, zmniejszamy ryzyko, że ktoś za pomocą prezentów, komplementów, miłego traktowania, uwagi poświęconej dziecku będzie mógł je namówić na coś, co będzie nadużyciem.
Dzieci uczą się chronienia swoich granic w relacji z rodzicami.
Czasem odczuwamy jako rodzice taką pokusę, żeby mieć w domu posłuszne dziecko, które będzie potrafiło być asertywne na zewnątrz. To nie jest możliwe. Dzieci potrzebują wszystkie strategie bronienia swoich granic przetrenować najpierw na rodzicach. Potrzebują też uznania swojej perspektywy. Na nic komunikat: „Jeśli będziesz czuć się źle z tym, co ktoś ci robi, zawsze możesz powiedzieć «nie»”, jeśli dla dziecka jasne jest, że właśnie nie może mówić „nie”, nawet we własnym domu.
Trudno jest czasem zobaczyć, że samemu narusza się granice i prywatność dziecka. Taką sytuacją może być na przykład robienie małemu dziecku zdjęć, zwłaszcza nago. To bardzo ryzykowna sytuacja. Dziecko nie może wyrazić świadomej zgody na takie działania, bo jest na to za małe. Nie pytamy dziecka, czy się zgadza, a nawet jak się zgadza, to nie wiemy, czy do końca rozumie daną sytuację. Dorośli zdecydowanie mają zbyt dużą łatwość obfotografowywania swoich dzieci w różnych intymnych sytuacjach. Jednocześnie sami nie chcieliby, żeby ktoś robił im zdjęcia bez ich zgody, zwłaszcza takie. Zazwyczaj też dorośli są przeciwni, kiedy ich dzieci podrosną, temu, żeby to dziecko wysyłało swoje rozbierane zdjęcia do kogokolwiek. Dlatego warto naprawdę od samego początku dbać o to, że nie robi się nikomu nagich zdjęć ani nie rozsyła ich, bo to nie jest bezpieczne.
Nie trzeba słuchać dorosłych ani być dla nich miłym.
Przekonanie, że wszystkich dorosłych trzeba słuchać, bardzo utrudnia dziecku ochronienie się, kiedy czuje, że ktoś mu robi krzywdę. Podobnie przekonania, że dorosły ma zawsze rację, wie lepiej, jest mądrzejszy. Dzieci mają zdrowy opór przed spoufalaniem się z obcymi. Nie chcą mówić „dzień dobry”, odzywać się do nieznajomych, nie chcą być dotykane, przytulane. Warto dać im do tego prawo, bo to właśnie chroni ich granice.
Warto wierzyć dziecku.
Dzieci opowiadają o swojej rzeczywistości na bardzo różny sposób. Warto im wierzyć i sprawdzać to, co mówią, niezależnie od tego, jak bardzo nieprawdopodobnie to brzmi. Nie krzyczeć na nie, kiedy czujemy, że mijają się z prawdą, nie zarzucać im kłamstwa. Osoba, która molestuje dziecko, bardzo często mówi: „Nie mów nikomu, bo ci nie uwierzą”, „Nie mów, bo to twoja wina”, „Nie mów, bo wszystkiego się wyprę”. Warto pamiętać, że koszty tego, że się w coś uwierzy, są dużo mniejsze niż tego, że się nie uwierzy. Wiele sytuacji molestowania, przemocy seksualnej i w ogóle naruszania granic dzieci nie jest powstrzymywanych, ponieważ dorośli bardziej obawiają się tego, że jakiś dorosły zostanie posądzony o coś, czego nie zrobił, niż tego, że dziecku będzie dalej działa się krzywda.
Im więcej strachu w relacji rodzic-dziecko, tym łatwiej o nadużycia, bo dorośli, którzy wykorzystują dzieci, grają na ich emocjach. „Nie mów nikomu, bo będzie mi przykro”. „To będzie twoja wina, jak mi się coś stanie”. „Przez ciebie jestem niezadowolony”. Niestety słyszę też czasem takie rzeczy od rodziców, a nawet czytam w poradnikach dla nich przeznaczonych. Każda sytuacja, kiedy pokazujemy dziecku, że jest odpowiedzialne za nasze emocje i nasz dobrostan, sprawia, że łatwiej nim manipulować. Osoba, która molestuje dziecko, może straszyć je tym, że powie rodzicom, zrzuci winę na dziecko, że rodzice na pewno je ukarzą albo nakrzyczą. Jeśli w domu nie ma takich sytuacji jak kary, to jest mniejsza szansa, że dziecko w to uwierzy. Podobnie jak wtedy, kiedy dziecko wie, że rodzice zawsze staną po jego stronie. Inna rzecz, która nie wspiera bezpieczeństwa, to klimat wzajemności, czyli zasada, że jeśli ktoś jest dla nas miły, dobrze nas traktuje, daje nam różne rzeczy, to tworzy to zobowiązanie, w którym trzeba się za te gesty odwdzięczyć, nawet kiedy dziecko nie chce tego robić. Warto pamiętać: to, że ktoś jest miły, nie daje mu prawa do naruszania czyichś granic.
Im więcej tabu i zakazów tym łatwiej o nadużycia.
Dziecku, które może w domu otwarcie rozmawiać o seksualności, łatwiej będzie powiedzieć, kiedy ktoś mu zrobi krzywdę. Łatwiej będzie dziecku, które zna i może używać swobodnie różnych słów określających narządy płciowe i innych słów związanych z seksualnością, bo nie będzie musiało pokonywać trudności związanej z powiedzeniem zakazanych słów.
Warto uważać na sytuacje tworzenia wspólnych z dzieckiem tajemnic.
Sytuacja, kiedy babcia czy dziadek mówią: „Kupię ci czekoladę, tylko nie mów nic mamie”, jest tak bliska temu, co dzieje się na początku molestowania, że uważam ją za niedopuszczalną. Dziecko może mieć dla rodziców niespodzianki, ma też prawo do swojej prywatności, ale namawianie dziecka, żeby razem z dorosłym ukrywało coś przed rodzicami albo rodzicem, to bardzo niebezpieczna sytuacja. Można też dziecku wprost mówić, że nie musi mieć żadnych tajemnic z żadnym dorosłym, jeśli źle się z tym czuje, że nie musi być lojalne wobec nikogo, jeśli mu to nie służy. Szczególnie warto powiedzieć o tym wprost, kiedy zdarzy się sytuacja, że ktoś powie: „Nie mów tacie/mamie”.
Warto też zdecydowanie reagować, kiedy w naszej obecności ktoś tak mówi do dziecka, nawet wtedy, kiedy to nie jest nasze dziecko. Kiedy rodzice pytają mnie, czy w takim razie można na przykład w tajemnicy komuś kupić prezent, proponuję używać w takich sytuacjach słowa „niespodzianka”. Niespodzianka tym się różni od tajemnicy, że jest to coś, co ma być ukryte tylko przez pewien czas, a potem wychodzi na jaw i wszyscy się cieszą.
Małych dzieci trzeba po prostu pilnować.
Kiedy rodzice dzieci w wieku przedszkolnym i młodszym pytają mnie o to, czy mówić coś dzieciom o złym dotyku i jak, odpowiadam, że w tym wieku dziecka trzeba po prostu pilnować. Żadna ilość tłumaczenia, przestróg, straszenia nie spowoduje, że takie małe dziecko będzie umiało zadbać samo o siebie i swoje bezpieczeństwo. To, co można robić w tym wieku, to dbać, żeby dziecko było zawsze pod opieką zaufanego dorosłego lub starszego od siebie opiekuna. Być uważnym na różne sygnały tego, że dziecku może dziać się krzywda i to jakakolwiek, nie tylko związana z seksualnością. Oraz budować fundamenty na przyszłość.
Dziecko potrzebuje najpierw wiedzieć, czym jest dobry dotyk i czym jest pozytywny, dobrowolny seks, zanim zacznie się dowiadywać o nadużyciach i przemocy.
Jeśli chcemy, żeby dziecko potrafiło cieszyć się swoją seksualnością w dalszym życiu i nie chcemy, żeby traktowało seks jako aktywność, w której ludzie głównie robią sobie krzywdę, to warto nie zaczynać rozmów o seksie od straszenia. Warto powstrzymać się od mówienia, że są źli ludzie, którzy mogą wyrządzić krzywdę i trzeba ich unikać i tym podobnych komunikatów. Prędzej powiedziałabym dziecku: „Jeśli stanie się coś, czego nie lubisz, co nie jest dla ciebie przyjemne, zawsze możesz mi powiedzieć”. To jasno pokazuje, że ma większy sens rozmawiać z dziećmi, zwłaszcza małymi, o dobrowolności, czyli o tym, że nie można nikogo całować przytulać, dotykać bez jego zgody niż dosłownie o poważnej przemocy seksualnej. Ze starszym dzieckiem, które już w miarę rozumie, na czym polega seks, można rozmawiać o tym, że jest coś takiego jak gwałt, molestowanie, przemoc. Mam doświadczenie, że często takie pytania wychodzą od dzieci. Warto też oczywiście pamiętać o tym, że chcemy przede wszystkim, żeby dziecko wiedziało, że do seksualnej bliskości i w ogóle żadnej bliskości nie można nikogo zmuszać i że warto wtedy szukać pomocy. Dużo będzie sytuacji, w których będziemy o tym rozmawiać z coraz starszym dzieckiem.
Większość sytuacji nadużyć to drobne naruszenia granic, a nie spektakularne molestowanie.
Skupianie się na figurze złego obcego daje dorosłym poczucie bezpieczeństwa. Pozwala nie myśleć o tym, że większość sytuacji nadużywania granic dzieci, także tych seksualnych, zdarza się w małej skali, przy aprobacie wszystkich świadków, w nieświadomości tego, co się dzieje. Dorośli pozwalają sobie w stosunku do dzieci na wiele sytuacji naruszenia granic, które nie są wprost nazywane nadużyciem, bo przywykliśmy do nich. Zmuszanie dzieci do całowania, dotykania, siadania na kolanach ludziom, z którymi dziecko nie chce wchodzić w podobny kontakt. Pamiętacie zdjęcia na kolanach u Mikołaja i wyraz twarzy dzieci na wielu zdjęciach? Obiecywanie dzieciom nagród za to, że będą grzeczne, miłe i zgodzą się na naruszenie swoich granic. Karmienie dzieci na siłę. Przytrzymywanie ich, szarpanie i bicie, także po pupie. To są wszystko sytuacje, które stanowią zdecydowaną większość naruszenia granic, z jakimi stykają się dzieci. Jak dzieci są starsze, dochodzi do tego komentowanie zachowania i wyglądu dzieci, i ich seksualności, zadawanie wścibskich pytań, naruszanie ich prywatności. Komentarz „ubrałaś się jak dziwka” też jest przemocą seksualną.
Małe nadużycia prowadzą do większych.
Dotykanie dziecka po rękach i po głowie też jest nadużyciem, jeśli dziecko tego nie chce (nie mówię o sytuacji, kiedy rodzic łapie dziecko wybiegające na ulicę). I choć może dla dziecka być mniej naruszające, to małe nadużycia prowadzą do większych. I to na wiele sposobów. Po pierwsze osoba, która narusza granice dziecka, najczęściej robi to stopniowo, a nie od razu. Dlatego dziecku z upływem czasu może być trudno powiedzieć, co się dzieje, bo czuje się współuczestnikiem tej sytuacji. Po drugie, im więcej dziecko będzie doświadczało naruszania granic ze strony kogokolwiek i w jakikolwiek sposób, tym bardziej będzie żyło w poczuciu, że jego ciało nie należy do niego, a więc łatwiej je będzie nadużyć w poważny sposób. Po trzecie dzieci, których granice są naruszane, łatwiej naruszają granice innych.
Dlatego część dzieci, które są w jakiś sposób krzywdzone, odreagowuje tę krzywdę, odtwarzając to, co im się stało. Dorośli, którzy nadużywają dzieci, też często sami byli nadużywani w różny sposób. Ogólna kulturowa atmosfera przyzwolenia na naruszanie granic dzieci, bicie ich, przymus, karmienie na siłę i lekceważenie ich podmiotowości bardzo ułatwiają duże nadużycia. Dlatego tak ważne jest zdecydowane reagowanie na sytuacje naruszania granic dzieci, na przykład w środowisku szkolnym. Na wszystkich nauczycieli, którzy wygłaszają niesmaczne uwagi, klepią dziewczyny po pupach, komentują ich wygląd i zachowanie. Regularnie jest taka sytuacja, że na warsztatach gadamy o tym, czym jest przemoc seksualna, i rodzice reagują na to, mówiąc: „Czy to znaczy, że to, co robi nauczyciel mojego dziecka, to przemoc seksualna?”. Dokładnie tak.
Straszenie nie chroni przed nadużyciem, a może uniemożliwić szukanie pomocy.
Jeśli opowiadamy dzieciom, że niektórzy ludzie są źli i mogą zrobić krzywdę, to może się okazać, że nie zapobiegniemy w ten sposób przemocy wobec dziecka, ale utrudnimy mu proszenie o wsparcie. Dziecko, które czuje dyskomfort w jakiejś sytuacji, dobrze, żeby miało możliwość podejść do dowolnej osoby dorosłej i poprosić ją o pomoc. Można mu nawet podpowiedzieć, z czyjej pomocy może skorzystać: starszej osoby, rodzica z dziećmi, sprzedawcy w sklepie, policji. Warto też pamiętać, że podział na dobrych i złych jest dużym uproszczeniem. Osoba, która molestuje dziecko, może być dla niego bardzo miła. Może być dobrze znaną osobą, którą znają i szanują rodzice dziecka. Jeśli mówimy dziecku, że ma się strzec złych ludzi, którzy napadają na dzieci, to
dziecko może w rzeczywistej sytuacji w ogóle tego nie połączyć z wujkiem, miłym sąsiadem czy panią z osiedla. Warto pamiętać, że dziecko ma prawo chronić swoje granice także przed dobrymi znajomymi, przed dobrymi ludźmi, przed ludźmi, których lubi. Także te osoby nie mają prawa do przekraczania granic dziecka. Nawet jeśli to rodzice.
Osoby nadużywające dzieci czytają te same artykuły co rodzice.
Warto o tym pamiętać. Żyjemy w czasach internetu. Powiecie dziecku, że tylko lekarz może je dotykać? Osoba, która chce nadużyć dziecko, powie, że jest lekarzem. Powiecie, że tylko osoby, którym rodzice pozwolą? Powie, że mama o to prosiła. Poza tym molestowanie to nie tylko dotykanie i rzadko od tego się zaczyna. Jeśli skupimy się tylko na „złym dotyku”, możemy przegapić sytuacje, kiedy ktoś narusza granice dziecka, nie dotykając go. • Większość przypadków nadużyć spotyka dzieci ze strony osób, które dziecko dobrze zna. Większość to w przypadku niektórych oszacowań nawet 80–90%. Także większość przemocy seksualnej wobec dorosłych kobiet to sytuacje, w których ofiara doskonale znała sprawcę.
Nasz stereotyp tajemniczego zboczeńca, obcego, utrzymuje się dlatego, że daje nam poczucie, że możemy zabezpieczyć się przed podobnymi sytuacjami, jeśli tylko będziemy się trzymać z dala od nieznajomych. Myślę, że warto sprawdzić, jakie historie z dzieciństwa pojawiają się pod hashtagiem #metoo, pamiętając, że sytuacje, o których ludzie piszą, nie obejmują najwcześniejszego dzieciństwa. Większość tych sytuacji to kontakt z kimś, kto był znany dziecku i rodzinie i kto był w pozycji autorytetu. Autorka książki Harmful to Minors88 pisze o tym, że warto by było, żeby w naszym społeczeństwie mniej zajmować się pedofilami, a więcej zajmować się kazirodztwem. To trudniejsze, ale bardziej skuteczne. Tym bardziej, że dziecko, którego granice naruszy obca osoba, ma rodzinę, która może się nim zaopiekować. Dziecko, które doznaje przemocy ze strony bliskiej
osoby, często ma poczucie winy, że szuka pomocy albo nie ma jej u kogo szukać. Często też ma wewnętrzny konflikt związany z tym, że krzywdzi je osoba, którą dziecko kocha.
Większość nadużyć spotykających dzieci ma charakter uwodzenia i manipulacji, a nie ostrej przemocy.
Podobnie jak w przypadku przemocy seksualnej między dorosłymi, nie zawsze sprawca używa siły fizycznej. Często jest to bardziej kwestia wykorzystania swojej władzy albo umiejętności manipulacji. W przypadku dziecka także autorytetu i przewagi intelektualnej. Niezależnie od tego, jak dużo mu będziemy na ten temat tłumaczyć, dziecko może nie być w stanie rozpoznać, że ktoś je nadużył. Może też nie być w stanie przewidzieć, dokąd prowadzą różne sytuacje, póki nie dojdzie do momentu, kiedy trudno mu się wycofać. Już prędzej dziecku pomoże to, że będzie miało umiejętności, o których pisałam wcześniej, w poprzednich punktach i w całej książce. Warto też pamiętać, że nawet jeśli dziecko ma poczucie, że wyraziło na coś zgodę albo brało w tym udział, to jego wiek sprawia, że każda sytuacja erotyczna z udziałem dziecka lub służąca zaspokojeniu potrzeb dorosłego z naruszeniem granic dziecka jest nadużyciem. Nie ma takiej możliwości, że dziecko „samo chciało”.
Nawet jeśli dziecko samo chce i bardzo namawia, to po stronie dorosłego jest zdecydowane powiedzenie „nie”.
Starsze dzieci można wesprzeć techniczną wiedzą, która przydaje się też dorosłym.
Warto, żeby nastolatek wiedział, jak działa pigułka gwałtu, po czym można poznać, że ktoś ma złe zamiary, w jakie sytuacje lepiej się nie angażować. Podobnie można gadać z dziećmi o bezpieczeństwie w internecie. Im lepsza relacja, tym większa szansa, że dziecko będzie zainteresowane naszą wiedzą na ten temat. Można też wspólnie z dzieckiem pójść na zajęcia z samoobrony. Dla kobiet i dziewcząt fajną propozycją są zajęcia z wendo. Dla wszystkich dorosłych i nastolatków warsztaty z asertywności. Dzieci zadają też konkretne pytania o przemoc seksualną i warto wtedy razem z nimi szukać odpowiedzi. Nam też bardzo sprawdza się oglądanie filmów i rozmawianie o tym, co w nich się zadziało.
Dziecko nigdy nie jest odpowiedzialne. Dlatego podobnie jak z dorosłymi warto uważać na komunikaty, które mówią, że dziecko kogoś prowokuje, uwodzi. Że ma się trzymać z daleka od pewnych sytuacji. Warto pamiętać, że za przemoc wobec dziecka zawsze odpowiedzialny jest dorosły, nigdy dziecko. Nawet jak dziecko ma 12 lat, a wygląda co najmniej na 15. Wiem, że to trudne, ale nie ma takich działań rodziców i takich zachowań dzieci, które mogłyby w 100% ustrzec dzieci przed molestowaniem. Tak samo jak nie ma działań, które mogłyby zagwarantować, że nie zostanie zgwałcony/zgwałcona czy nadużyty/nadużyta każdy z nas.
Dlatego kiedy zdarza się taka sytuacja, często nie ma sensownej odpowiedzi na pytanie, czy można było coś zrobić, żeby jej zapobiec. To trudne, bo wiąże się z naszą bezsilnością i bezradnością. Jest takie zjawisko, fenomen sprawiedliwego świata które ma nas przed tymi trudnymi emocjami chronić. To przekonanie, że życie jest sprawiedliwe, złe rzeczy nie zdarzają się „dobrym” ludziom i że jeśli kogoś spotkała krzywda, to musiał jakoś na to zasłużyć. To pomaga mieć poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad swoim życiem, kiedy możemy myśleć, że nam się nic nie może stać, bo przecież robimy wszystko tak jak trzeba. To absurdalne, ale na emocjonalnym poziomie trudno nam w to nie wierzyć. To z powodu tego myślenia, że świat jest sprawiedliwy, ludzie często oskarżają ofiary przemocy o lekkomyślność i o to, że same przyczyniły się do tego, co im się stało, na przykład przez nieodpowiedni strój. Ponieważ nie wszystkim sytuacjom da się zapobiec, równie ważne jest to, jak rozpoznać, że coś się dzieje, i jak zaopiekować się dzieckiem w takiej sytuacji.
Warto też, żeby nie pogrążyć się w zastanawianiu, co dziecko mogło inaczej zrobić albo co mógł zrobić dorosły, jeśli nie prowadzi to do bardziej adekwatnej opieki. Po czym można rozpoznać, że dziecku dzieje się krzywda?
• po każdej dużej zmianie w jego zachowaniu,
• po dużej ilości napięcia i niepokoju, wzroście ilości złości i agresji, 342 nowe wychowanie seksualne
• po zamknięciu się dziecka w sobie,
• po strachu i dużej niechęci do kontaktu z niektórymi osobami,
• po tym, że dziecko „cofa się w rozwoju”. To są sygnały niespecyficzne. Dziecko może w ten sposób reagować na bardzo różne trudności i warto przyjrzeć się, co stoi za jego zachowaniem. Zmiana w funkcjonowaniu dziecka może wynikać z rozwoju, dużej ilości stresu w życiu dziecka, trudnej sytuacji rodzinnej. Może też być tak, że ktoś naruszył granice dziecka, ale w innej sferze niż seksualna. Pamiętam chłopca, który przestał na tydzień mówić po tym, jak został przytrzymany na siłę w gabinecie u lekarza. Takie sygnały nie muszą oznaczać molestowania, ale bardzo ważne, żeby traktować je z uważnością, bo mogą wskazywać na sytuacje równie trudne dla dziecka i równie wymagające działania z waszej strony.
Sygnały bardziej specyficzne to:
• duże zaabsorbowanie sferą seksualną albo nagły wzrost zainteresowania ciałem, swoimi narządami płciowymi, narządami płciowymi innych ludzi,
• zachowania związane z seksualnością, przekraczające wiedzę dziecka na danym etapie rozwoju, takie, których dziecko w tym wieku nie mogło wymyślić,
• dziecko okazuje dużą niechęć do nagości, zabiegów higienicznych, kontaktu fizycznego, nawet z rodzicami,
• dziecko mówi, że coś mu się stało albo opowiada rzeczy dotyczące sfery seksualnej, które trudno jest zrozumieć,
• ślady przemocy w okolicach intymnych (warto wiedzieć, że się bardzo szybko goją – po dwóch dniach może nie być już śladu).
Żadna z rzeczy, które wymieniłam (poza fizycznymi śladami przemocy i jasną informacją ze strony dziecka), nie jest dowodem na to, że coś się stało, tylko sygnałem, że warto różne rzeczy sprawdzać, zwłaszcza jeśli sygnałów jest dużo albo obecne są jednocześnie sygnały niespecyficzne i specyficzne. Im bardziej poważna sytuacja, tym mniej ma to sens robić samemu bez bezpieczeństwo 343 wsparcia i tym szybciej trzeba działać. Część tych specyficznych objawów również może być wywołana przez różne sytuacje.
Dziecko zaabsorbowane seksualnością i opowiadające o niej różne rzeczy mogło nie zostać nadużyte przez konkretnego dorosłego, tylko obejrzeć film pornograficzny albo dowiedzieć się czegoś na temat seksu, co bardzo je poruszyło. Czyli te sygnały pokazują, że coś się stało, ale dopiero trzeba się dowiedzieć konkretnie co. Chcę tu też dodać, jakie zachowania tak często bywają spowodowane innymi przyczynami, że naprawdę warto podchodzić ostrożnie do hipotezy o nadużyciu. Mam na myśli masturbację i dziecięce rysunki. W większości sytuacji masturbacja jest rozwojowym zachowaniem, które nie świadczy o niczym niepokojącym. Zwiększenie natężenia masturbacji może być wywołane bardzo wieloma powodami – nagłą zmianą w życiu dziecka, stresem. Znaczne nasilenie masturbacji może być wywołane przemocą, nie tylko seksualną, ale warto wtedy patrzeć na nasilenie i na to, w jakim kierunku idą zmiany, oraz sprawdzać, czy są inne oznaki, że coś się dzieje.
Najwięcej historii, w których ktoś na podstawie jednej sytuacji wyciągnął wniosek, że dziecko jest molestowane i zrobił z tego duże zamieszanie, to sytuacje, kiedy dzieci rysują penisy, groźnych dorosłych, seks, używają czarnych kolorów i inne tego typu. Warto najpierw po prostu zapytać dziecko, o co chodzi, i często się okazuje, że na zachowanie dziecka jest jakieś sensowne wyjaśnienie.
Co więc robić?
• Wierzyć dziecku. Nie zaczynać od tego, że kłamie, opowiada bzdury, że to niemożliwe, niezależnie od tego, co się później okaże.
• Zachować spokój, poszukać kogoś, kto pomoże dowiedzieć się, ocenić, co się stało i zastanowić się nad dalszymi krokami. Sytuacja, kiedy rodzic podejrzewa, obawia się, że dziecku dzieje się krzywda, jest bardzo trudna i warto zawsze szukać dla siebie wsparcia. Warto też pamiętać, że trudno jest samemu ocenić, co się dzieje, po pierwsze, z powodu braku wiedzy i doświadczenia, a po drugie – z powodu ciężaru emocjonalnego sytuacji, kiedy to naszemu dziecku coś się stało.
• Unikać wtórnej wiktymizacji dziecka. Czyli chronić dziecko przed sytuacją, kiedy przepytywanie go, sprawdzanie, co się stało, może być 344 nowe wychowanie seksualne dla dziecka trudniejsze i bardziej naruszające niż to, co się stało. Na szczęście w Polsce są dostępne standardy postępowania w sytuacjach nadużyć, które mają chronić przed taką sytuacją i warto się do nich odwoływać. Sensownym źródłem wiedzy na ten temat jest fundacja Dajemy dzieciom siłę (http://fdds.pl/).
• Bardziej słuchać niż przepytywać. Uważać zwłaszcza na pytania sugerujące dziecku to, co mogło się stać. Gdy dziecko padło ofiarą molestowania i ma przed sobą wysłuchanie w sądzie, przepytywanie go w nieodpowiedni sposób może spowodować, że jego zeznania będą niewiarygodne i mało wartościowe. Jeśli nie jesteście pewni, że swoimi pytaniami nie zasugerujecie dziecku, co się stało, nie róbcie tego bez pomocy specjalisty.
• Chronić dziecko przed kontaktem z osobą, którą podejrzewamy, albo której się boi. Nie zostawiać z nią dziecka sam na sam.
• Rozważać alternatywne hipotezy. Zadawać sobie pytanie, czy zachowanie dziecka mogło mieć jakiś inny powód i jak to można sprawdzić.
• Nie obwiniać dziecka. Nie pomaga mówienie dziecku, że mogło coś zrobić inaczej, zabranianie mu czegoś, karanie go, pytanie, czemu się zgodziło itp.
• Uszanować zaufanie dziecka. Jeśli ktoś stał się osobą, której dziecko zaufało i powiedziało, że dzieje mu się krzywda, warto go nie zawieść. Nie ignorować. Nie lekceważyć. Nie odsyłać zbyt pośpiesznie do kogoś innego. Nie jestem w stanie podać tutaj szczegółowego poradnika, jak się zachowywać w podobnych sytuacjach i co robić.
To, co piszę, nie zastąpi też specjalistycznej pomocy, której potrzebuje zarówno dziecko, jak i jego rodzina. Bardziej zależało mi na tym, żeby dać ogólne poczucie rodzicom, że wiedzą, co robić. Niezależnie od tego, czy nadużycie było duże czy małe, jednorazowe czy codzienne, dziecko będzie potrzebowało po nim czasu, żeby wrócić do równowagi. Będzie potrzebowało dużo wrażliwości i empatii. Większej uważności na jego granice. Możecie wrócić do rozdziałów o poczuciu własnej wartości, granicach i o wstydzie, żeby zobaczyć, czy tam znajdziecie bezpieczeństwo 345 coś, co was wesprze. Może też być tak, że warto będzie powiedzieć dziecku, że uznajemy, że naruszenie granic miało miejsce.
W poważnych sytuacjach to jest oczywiste. Ale wyobraźcie sobie sytuacje, kiedy rodzic na siłę przytrzymał dziecko u lekarza. Nawet jeśli rodzic czuje, że to było konieczne, nie dało się tego zrobić inaczej, to dalej dziecku bardzo pomoże, jeśli usłyszy: „Wiem, że to było dla ciebie trudne, wiem, że tego nie chciałeś, żałuję, że nie miałem lepszego sposobu, żeby rozwiązać tę sytuację, staram się to robić jak najrzadziej”. Warto też, żeby rodzic przyjął złość dziecka, którą ono potrzebuje przeżyć i wyrazić. Żeby dał dziecku przestrzeń na to, że ono może się na dorosłego złościć i ten dorosły da sobie z tym radę i usłyszy, co dziecko komunikuje.
Książka “Nowe wychowanie seksualne”, Agnieszki Stein, ukazała się nakładam wyd. Mamania. Jest już dostępna w księgarniach