Australia to właśnie taki kraj – ogromna wyspa otoczona wodą, połączona ze światem siecią kabli podmorskich. Tam też powstał niezwykle ciekawy pomysł na zapewnienie przestrzeni podwodnej bezpieczeństwa. Wykorzystane do tego zostaną sonary i drony, ale nie takie latające, jakie pierwsze przychodzą nam na myśl. Mowa o… bezzałogowych żaglówkach.
Dron z żaglem i siecią sonarów
Monitorowanie potężnej przestrzeni wodnej Australii to nie lada wyzwanie, ale udało się znaleźć doskonałe rozwiązanie problemu. To połączenie systemu sonarowego, opracowanego w Australii z bezzałogową łodzią żaglową Surveyor amerykańskiej firmy Saildrone.
Pływający dron jest niesamowicie ciekawy. Statki bezzałogowe klasy Surveyor są produkowane do celów badawczych oraz jako narzędzia nadzoru. Zostały wyposażone w szereg sensorów, by badać dno i wykryć między innymi łodzie podwodne kłusowników, przemytników i atakujących podmorskie światłowody, nawet jeśli złoczyńcy zachowują ciszę radiową. Przy tym Saildrone Surveyor może pracować samodzielnie przez wiele miesięcy i da sobie radę na najtrudniejszych wodach. Jeden z nich ma za sobą misję na Morzu Beringa, gdzie mapował nieznany dotąd teren.
Czytaj też: Japonia buduje pływające giganty. Te statki będą niesamowite
Napęd widać na pierwszy rzut oka – to 13-metrowy żagiel, co czyni drona przyjaznym środowisku. Alternatywnie urządzenie może czerpać energię z generatora na paliwo typu diesel, ale jest to opcja zarezerwowana dla najtrudniejszych misji. Kadłub ma 20 metrów długości, całość waży 15 ton.

Saildrone dostarcza drony, a firma Thales Australia opracowała system sonarowy BlueSentry. To macierz sonarów, które można holować, nie wkładając w to wiele energii. Podczas testów ten zestaw działał nieprzerwanie przez 26 dni bez ingerencji operatorów. W tym czasie wykrywał i klasyfikował zagorzenia nawodne i podwodne ze skutecznością sięgającą 96 proc. Cichy dron z żaglem doskonale się sprawdził jako holownik dla aparatury hydroakustycznej.
To prawdopodobnie najnowocześniejszy system monitorowania przestrzeni wodnej i podwodnej, jaki powstał na naszej planecie. Jest precyzyjny i ekstremalnie wytrzymały, a koszty operacyjne są o rzędy wielkości niższe od załogowych platform, dbających o bezpieczeństwo. Dodanie kolejnych urządzeń do systemu monitoringu jest bajecznie proste, odpada bowiem cała logistyka, wymagana przy obsłudze załogi.
Saildrone i Thales Australia są gotowe do wdrożenia systemów na dużą skalę, co wzmocni bezpieczeństwo narodowe Australii. Przy okazji zacieśniła się współpraca z USA na tym polu.