Dyrektor szpitala w Wuhan zmarł z powodu koronawirusa, ale Chiny mówią o “końcu epidemii”

Jedną z najnowszych z ponad 2000 ofiar śmiertelnych wirusa COVID-19 jest 51-letni Liu Zhiming, który kierował szpitalem Wuchang w Wuhanie. Tymczasem regionalni włodarze naciskają na władze w Pekinie na poluzowanie restrykcji nałożonych na lokalne biznesy. M.in. w Szanghaju czy Hangzhou zaczęto już rozmontowywać niektóre blokady na autostradach, pracownicy zaczynają wracać do biur, a klienci do centrów handlowych.
Dyrektor szpitala w Wuhan zmarł z powodu koronawirusa, ale Chiny mówią o “końcu epidemii”

Liu, jak przynajmniej 1700 innych chińskich lekarzy, zaraził się od pacjentów. Podobnie jak pięciu innych medyków, zabiło go wywołane patogenem zapalenie płuc.

Gdy połowa z liczącej 1,3 mld ludzi populacji Chin znajduje się obecnie pod jakąś formą kwarantanny, liczba zakażeń koronawirusem osiągnęła poziom ponad 74 tys. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje o przynajmniej 92 przypadkach przenoszenia się COVID-19 z człowieka na człowieka w 12 krajach oprócz Chin.

– Nie widzieliśmy jeszcze trwałej transmisji lokalnej wirusa za wyjątkiem sytuacji panującej na statku wycieczkowym Diamond Princess – wyjaśnił na spotkaniu z dziennikarzami szef WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus. Od dwóch tygodni jednostka ta cumuje w porcie w Jokohamie. Tysiące turystów na jego pokładzie poddano dwutygodniowej kwarantannie.

 

Diamond Proncess: ponad 600 zakażeń

Sposób, w jaki japońskie władze sanitarne podeszły do sprawy wycieczkowca spotkał się z krytyką. Dużym echem rozeszły się nagrania udostępnione przez japońskiego sygnalistę, eksperta od chorób zakaźnych, który zdołał nielegalnie przedostać się na statek. Na Youtube umieścił relację z tego, co zobaczył.

Kentaro Iwata z uniwersytetu w Kobe był porażony “kompletnie nieadekwatnym systemem kontroli zakażeń” zagrażającym roznoszeniem się patogenu nie tylko pomiędzy pasażerami, ale i członkami załogi czy pracującymi na miejscu urzędnikami. Zwrócił uwagę na panujący wszędzie chaos i przyznał, że bardziej bał się po wejściu na pokład Diamond Princess, niż gdy walczył z Ebolą w Afryce.

– Nie obawiałem się infekcji zajmując cholerą, SARS czy Ebolą, bo wiedziałem jak właściwie się zabezpieczyć, jak powinna przebiegać kontrola. Ale na pokładzie tego statku byłem przerażony – stwierdził Iwata. Wiadomo, że spośród 3711 pasażerów wirusa złapało 542 (w całej Japonii jest przynajmniej 615 zarażonych).

Tym uznanym za zdrowych, a którzy nie dzielili kajut z chorymi, pozwolono opuścić pokład. Ewakuacja tysięcy pasażerów została rozłożona na kilka dni. Po obcokrajowców ich własne kraje przysłały do Japonii samoloty.

Gdy ponad 300 Amerykanów opuszczało 17 lutego statek, podczas ewakuacji wykryto wirusa u 14 z nich. Japończycy, stanowiący połowę pasażerów, stopniowo schodzą na ląd kierując się potem do stojących w porcie taksówek czy autobusów. Japończycy ufają w przekonania władz, że wypuszcza się na ląd tylko zdrowych.

Operator Diamond Princess oświadczył, że na statku pozostanie chwilowo 169 zainfekowanych COVID-19. W porcie w Jokohamie został zatrzymany 3 lutego po tym, jak wykryto koronawirusa u osób które zeszły na ląd nieco wcześniej, w Hongkongu.

 

Zarażeni koronawirusem – prognozy

Większość zainfekowanych dość dobrze znosi chorobę. Najtrudniej jest tym z osłabionym układem odpornościowym i najstarszym pacjentom. Największy odsetek zgonów 14,8 proc., jest w grupie osób powyżej 80 roku życia. Dla ludzi do 39. roku życia wynosi 0,2 proc., między 40 a 49 lat 0,4 proc., powyżej 50 lat 1,3 proc., powyżej 60 lat 3,7 proc. a między 70 a 79 rokiem życia 8 proc. Częściej umierają mężczyźni (2,8 proc.) niż kobiety (1,7 proc.).

Średni dla wszystkich grup wiekowych odsetek 2,3 proc. utrzymuje się od samego początku (dla SARS wynosił 10 proc., ale zaraziło się znacznie mniej osób). Z nieznanych bliżej powodów wirus oszczędza dzieci i młodzież. Stwierdzono znikomą liczbę infekcji najmłodszych. Dotąd nie zmarło żadne dziecko do 9 roku życia, w tym 2 zarażone noworodki.

Dla porównania, od 28 października 2019 r. do 8 lutego 2020 r. różnymi odmianami sezonowej grypy zaraziło się od 26 do 36 mln Amerykanów. Zmarło od 14 tys. do 36 tys. osób. To odsetek na poziomie 0,1 proc.

Z raportu opublikowanego przez chiński ”Journal of Epidemiology”, największym do dziś badaniu COVID-19 obejmującym 72314 potwierdzone przypadki wirusa w Chinach (według stanu na 11 lutego), 80,9 proc. infekcji uznano za formę łagodną choroby. 13,8 proc. za poważną a jedynie 4,7 proc. za krytycznie groźną.

Wywołane koronawirusem komplikacje najczęściej zabijają pacjentów cierpiących już na choroby układu krążenia, następnie cukrzyków, ludzi z chorobami płuc i nadciśnieniem. 86 proc. wszystkich zakażonych to ludzie którzy mieszkają lub przyjechali w Wuhan. Tymczasem, ponad 12,5 tys. osób wyzdrowiało i opuściło szpitale.

Według autorów wspominanego tu raportu, liczba nowych infekcji COVID-19 znajduje się w trendzie spadkowym i powinna osiągnąć maksimum pod koniec lutego. Chińczycy sami siebie chwalą za skuteczność olbrzymiej operacji logistycznej jakim było zamknięcie wielomilionowego miasta Wuhan. Ponoć opłaciło się.

 

Chiny chcą wrócić do życia

Rządzący Chinami Xi Jinping jest pewny, że jego kraj może ”kontrolować rozprzestrzenianie się wirusa” i związane z nim konsekwencje dla mieszkańców. W rozmowie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i brytyjskim premierem Borisem Johnsonem wyraził przekonanie, że wpływ COVID-19 na gospodarkę Chin będzie ”chwilowy” a zakładane na koniec roku ekonomiczne cele zostaną osiągnięte.

 

 

Regionalni włodarze naciskają na władze w Pekinie na poluzowanie restrykcji nałożonych na lokalne biznesy. M.in. w Szanghaju czy Hangzhou zaczęto już rozmontowywać niektóre blokady na autostradach, pracownicy zaczynają wracać do biur a klienci do centrów handlowych. Nadal trzeba nosić maski, ogranicza się liczbę osób podróżujących windami czy różnicuje godziny początku i końca pracy. Wszystko, by uniknąć niepotrzebnych zgromadzeń.

Zachodnie sieci jak Starbucks czy KFC w swoich chińskich lokalach wprowadzają obsługę bezdotykową. Zamówienia składa się w telefonie a odbiera z okienka. Jedzenie i picie przenosi maszyna. W centrach handlowych otwierających się ponownie w Nanjing na wejściu sprawdza się klientom temperaturę.

 

 

W miastach prowincji Jiangsu uruchomiono transport publiczny. Tylko we wtorek z metra w Shuzhou skorzystało 110 tys. osób. Wszystkie przed wejściem do pociągu musiały podać swoje dane. Ludzie znów mogą korzystać z parków miejskich, ale przy wejściach strażnicy kontrolują przepływ ludzi między alejkami. Internauci z Hangzhou zachwytem przesyłają sobie zdjęcia korków ulicznych, symbol ”powrotu do normy”.

 

 

Na tym tle wyróżniają się władze stolicy, bo zapowiedziano odcięcie od świata jednego z dystryktów Pekinu, zamieszkałego przez ponad pół miliona ludzi Xicheng. Także Wuhan, epicentrum infekcji nowym koronawirusem, pozostaje zamknięte. Dojazd czy wyjazd z miast jest ściśle kontrolowany przez wojsko i policję.