Zwierzęta też stosują kwarantannę. Langusty się izolują, mangusty przedkładają relacje nad zdrowie

Wiele krajów zdecydowało się na wdrożenie polityki dystansowania społecznego, mającej na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Ludziom, będącym z natury zwierzętami stadnymi, stosowanie się do tej zasady przychodzi często z niemałym trudem. Tymczasem kwarantannę i zachowywanie dystansu instynktownie praktykują niektóre gatunki zwierząt.

Na samym dystansie się nie kończy. Kwarantanna również nie jest wymysłem naszej cywilizacji, choć gatunki stadne traktują ją jako ostateczność. Częściej wybierają ograniczanie kontaktów i będą się do niego skrupulatnie stosować. Podkreślmy – skrupulatnie, bo to właśnie takie zero-jedynkowe podejście zwiększa ich szanse na przeżycie. Od mieszkańców morskich głębin po szybujące po niebie ptaki, kto w świecie zwierząt pamięta o zachowywaniu odstępu?

Ciekawym przypadkiem są zwłaszcza langusty karaibskie (Panulirus argus). W 2000 r. Don Behringer, naukowiec z Uniwersytetu Florydy, zwrócił uwagę na ich dość nietypowe zachowanie. Niektóre młode langusty często żyły w osamotnieniu, stając się w ten sposób bardzo łatwą ofiarą dla większych drapieżników. Okazało się, że większość z „samotników” była zarażona wirusem PaV1 (Panulirus argus Virus 1), który wśród populacji tego gatunku zbiera co roku śmiertelne żniwo, zabijając ponad połowę młodych skorupiaków. Jednak Behringer i jego zespół przypuszczali, że to nie chore osobniki same decydowały się na taki styl życia, lecz te zdrowe wolały trzymać się od nich na dystans. By potwierdzić tę hipotezę, naukowcy przeprowadzili w 2006 r. eksperyment i pozwolili zwierzętom wybrać sobie legowisko – albo puste, albo już zamieszkałe przez innego osobnika, chorego lub zdrowego. Jeśli nie był zarażony PaV1, langusta wybierała go na swojego „współlokatora”. Jeśli był – wówczas decydowała się na życie w osamotnieniu. Po paru latach kolejne badania wykazały, że to węch pozwala langustom na zidentyfikowanie chorych zwierząt, których mocz wydziela specyficzną woń. Ta zaś stanowi sygnał ostrzegawczy dla reszty stada.

Przejdźmy z wody na stały ląd. Tu po strategię dystansu społecznego sięgają m.in. mandryle (Mandrillus sphinx), ssaki z rodziny koczkodanowatych. Żyjące w wiecznie zielonych wilgotnych lasach równikowych Afryki Zachodniej małpy nie decydują się jednak na całkowitą izolację. Okazuje się bowiem, że zwierzęta są w stanie zaryzykować własne zdrowie po to, by zadbać o więzi rodzinne. Gwoli ścisłości – zwykle mandryle żyją w tzw. haremach, wewnątrz których poszczególne osobniki nawiązują ze sobą sojusze. Szczególną rolę odgrywa tutaj iskanie, choć i od tej zasady są wyjątki. Jak wykazały badania przeprowadzone w 2017 r.  przez naukowców z francuskiego CNRS (Centrum Narodowego Badań Naukowych), mandryle nie będą iskały tych osobników, które będą nosicielami licznych pasożytów. Małpy potrafią je łatwo rozpoznać za pomocą zmysłu węchu. Zdarza się jednak, że łamią zasadę dystansu społecznego.  I, mimo ryzyka zainfekowania, iskają chore osobniki – ale tylko pod warunkiem, że te są ich najbliższą rodziną.

U mandryli to odstępstwo od reguły, u mangusty pręgowanej (Mungos mungo) niechlubna norma. Nad bezpieczeństwo stada mogącego liczyć nawet 40 osobników przekłada relacje społeczne. Nawet jeśli niektóre z osobników są zarażone, jak to zdarzyło się w Botswanie, nową odmianą gruźlicy, to inne zwierzęta nie były w stanie zdobyć się na ich całkowite wykluczenie – dalej je iskały i utrzymywały z nimi bliskie relacje.

Tymczasem na nieboskłonie dystansu społecznego przestrzega się z w zależności od własnego stopnia odporności. Taki wniosek można wysnuć z badań Maxine’a Zylberberga (Uniwersytet Kalifornii) i jego kolegów po fachu. Ptaki z gatunku dziwuszki ogrodowej ( Haemorhous mexicanus) umieszczono w 3 klatkach. W środkowej znajdowało się zdrowe zwierzę. Z jednej strony jego sąsiadem był inny, równie zdrowy osobnik, z drugiej zaś taki, który zdradzał symptomy choroby (w rzeczywistości nie miał żadnej infekcji, dostał jedynie zastrzyk skutkujący lekką ospałością). Jedynie ptaki o wykształconych przeciwciałach i o dobrej odporności decydowały się na kontakt z podejrzanym o infekcję osobnikiem. Inne za wszelką cenę starały się go unikać.

To nie jedyne gatunki ze świata zwierząt, które dbają o przestrzeganie dystansu społecznego. Do listy powinniśmy dodać jeszcze mrówki, ryby „pawie oczko”, pszczoły… Instynkt podpowiada im, że w obliczu choroby ograniczenie kontaktów może być strategią na przetrwanie gatunku. A jak zachowamy się my, ludzie? Bardziej jak langusta karaibska czy może jak mangusta pręgowana?