Nogi będą lżejsze, a kolana bezpieczne. Egzoszkielet Irmo M1 z AI, która stara się przewidywać każdy krok

Egzoszkielety, czyli zewnętrzne szkielety wspomagające, przez lata kojarzone były głównie z medycyną, przemysłem czy zastosowaniami militarnymi. Ostatnio jednak coraz śmielej wkraczają do świata sportu i rekreacji. Najnowszy gracz w tej kategorii, Irmo M1, przynosi to, co producent określa mianem „pierwszego na świecie” przełomu: wielosensoryczny system AI, który aktywnie skanuje teren przed użytkownikiem, automatycznie dostosowując moc wspomagania.
...

Badacze z Uniwersytetu Beihang w Pekinie, którzy stworzyli podwaliny pod firmę Irmo, chcą, aby M1 odciążył kolana turystów i biegaczy na całym świecie. Ten modułowy projekt, przypominający nieco luźniejszy pancerz, ma za zadanie wzmocnić naturalną moc ludzkich nóg.

Irmo M1 sprawia, że każdy krok jest lżejszy

 Kluczem do działania Irmo M1 nie są wyłącznie silniki, lecz system wizyjny pełniący rolę oczu. W przedniej części egzoszkieletu zamontowano kamerę o szerokim, 120-stopniowym polu widzenia oraz laserowy dalmierz LADAR. Razem skanują one obszar o długości około 1,2 metra bezpośrednio przed użytkownikiem.

Zebrane dane są na bieżąco analizowane przez system o nazwie HMoCS, który potrafi rozpoznać i sklasyfikować cztery podstawowe typy podłoża: trawę, piasek, strome zbocza i schody. W połączeniu z 9-osiowym modułem inercyjnym, który śledzi ruch i dynamikę chodu, urządzenie ma dostosowywać charakter wsparcia do tego, co użytkownik zaraz zrobi i na czym stanie. To podejście rodem z zaawansowanych układów adaptacyjnych w samochodach, ale przeniesione na ludzkie kończyny.

Konstrukcja ma być jednocześnie wytrzymała i lekka. Najlżejszy model, M1 Ultra, zbudowany z tytanu i włókna węglowego, waży podobno jedynie 2 kilogramy. Standardowe wersje dodają od 1 do 1,2 kg na każdą nogę, co można porównać do noszenia nieco cięższych butów trekkingowych.

Czytaj też: Robot DoorMan otwiera drzwi szybciej niż człowiek. NVIDIA chwali się osiągnięciami w robotyce humanoidalnej

Napęd stanowią silniki o mocy do 1000 W, generujące moment obrotowy 18 Nm. Mają one zapewniać wsparcie siły mięśni sięgające 45 procent podczas normalnego chodu. Centralny staw pozwala na zgięcie w zakresie od 0 do 145 stopni. Producenci chwalą się również, że ich technologia Flexmo ma redukować obciążenie kolana nawet o 22,7 kilograma i amortyzować do 60 procent siły uderzenia przy lądowaniu ze skoku czy zbieganiu w dół. Dla osób z wrażliwymi stawami brzmi to obiecująco, choć realne testy pokażą, jak te deklaracje sprawdzają się w praktyce.

Cztery tryby na każdą okazję

Urządzenie oferuje kilka programów pracy. Tryb Turbo uruchamia maksymalną moc, przydatną na stromych podjazdach. Tryb Eco ma oszczędzać energię na długich dystansach. Ciekawą opcją jest tryb Treningowy, który celowo zwiększa opór, zmieniając zwykły marsz w ćwiczenie siłowe. Jest też tryb Spoczynkowy, wyłączający wspomaganie na czas przerwy.

Czytaj też: Ratunek dla Wielkiej Rafy. Australia testuje robotyczny system do precyzyjnego sadzenia koralowców

Zasilanie zapewniają akumulatory, które przy standardowym użyciu starczają na 6-8 godzin. System odzyskiwania energii z kroku ma podnosić efektywność o 50 procent. Na plus należy zapisać możliwość szybkiej wymiany baterii w terenie, bez konieczności długiego postoju. Zakładanie i dopasowanie egzoszkieletu za pomocą szybkozamykanych pasków ma zajmować około 20 sekund.

Co warto podkreślić, to nie jest sprzęt medyczny dla rehabilitacji. W materiałach promocyjnych Irmo M1 przedstawiane jest jako uniwersalny asystent do wielu form aktywności. Wymienia się tu turystykę pieszą, bieganie, skakanie, jazdę na rowerze, a nawet dynamiczne sporty jak koszykówka czy tenis. To ambitna deklaracja – trudno wyobrazić sobie swobodną grę w siatkówkę z konstrukcją obejmującą nogi, nawet jeśli jest lekka. Urządzenie ma pracować w temperaturach od minus 20 do plus 40 stopni Celsjusza i posiada klasę wodoszczelności IP67, więc nie straszne mu aktywności nawet w złej pogodzie. Do obsługi i monitorowania parametrów, takich jak poziom wspomagania czy stan baterii, służy dedykowana aplikacja mobilna.

Warto też na moment pochylić się nad kwestią bezpieczeństwa, bo w sieci pojawiają się głosy krytyczne, zwracające uwagę na brak szczegółowych informacji o systemie laserowym LADAR. Użytkownicy pytają o długość fali lasera i jego potencjalny wpływ na wzrok ludzi oraz na czułe elementy innych urządzeń elektronicznych. Firma nie udostępniła jak dotąd pełnych specyfikacji technicznych ani informacji o posiadanych certyfikatach bezpieczeństwa, co powinno się pojawić. To istotny brak, zwłaszcza jeśli egzoszkielety mają być używane publicznie, na zatłoczonych szlakach. Przepisy dotyczące stosowania laserów są w wielu krajach bardzo restrykcyjne, a przejrzystość producenta w tej kwestii byłaby mile widziana.

Ile taki „wspomagacz” kosztuje?

Kampania na Kickstarterze przekroczyła założony cel finansowania, zbierając ponad 400 tysięcy dolarów. Najtańsze modele oferowane są od 399 dolarów (ok. 1450 zł), ale w tej cenie otrzymujemy urządzenie z ograniczonym rozpoznawaniem terenu, mniejszą mocą i krótszą żywotnością baterii. Flagowy model M1 Ultra kosztuje 1249 dolarów (około 4530 zł). To cena porównywalna z wysokiej klasy rowerem górskim czy profesjonalnym sprzętem wspinaczkowym. Ostatecznie decyzja o zakupie sprowadzi się do tego, czy potencjalny użytkownik uzna przewidywanie terenu przez AI za funkcję wartą takiej inwestycji, czy za technologiczny gadżet.

Czytaj też: Od niezdarnego chodu do biegu w zaledwie półtora roku. Robot Optimus od Tesli zwinny jak człowiek

Irmo M1 to z pewnością intrygujący projekt, który próbuje przenieść robotykę wspomagającą ze szpitali i laboratoriów prosto w świat rekreacji. Pomysł na połączenie widzenia komputerowego z mechanicznym wsparciem jest nowatorski. Pozostaje jednak zasadnicze pytanie: czy ta technologia jest już wystarczająco dopracowana, niezawodna i… potrzebna zwykłym miłośnikom gór?