Nie kombinujcie. Sztuczne obniżanie temperatury w jednym miejscu może doprowadzić do wzrostu temperatury gdzie indziej

O tym, że klimat to system naprawdę wielu naczyń połączonych, można przeczytać niemal w każdym artykule dotyczącym zmian klimatycznych. Jakby nie patrzeć, granice między krajami istnieją tylko na mapach politycznych Ziemi, ale już dla klimatu nie mają absolutnie żadnego znaczenia. Każda sztuczna ingerencja w klimat, niezależnie czy jest to emitowanie gazów cieplarnianych, czy też jest to walka ze skutkami takiego działania, będzie miała wpływ na klimat na powierzchni całej Ziemi, a nie tylko lokalnie. Naukowcy właśnie przedstawili kolejny dowód na to, jak niebezpiecznie jest manipulować ręcznie klimatem.
Obraz Markus Kammermann z Pixabay

Obraz Markus Kammermann z Pixabay

W wielu miejscach na świecie ludzie już teraz odczuwają skutki zmian klimatycznych, przynajmniej częściowo wywołanych przez przemysł. Emisje gazów cieplarnianych doprowadziły w ostatnich dekadach do znaczącego wzrostu średnich temperatur na Ziemi. Tempo tych zmian także bezustannie rośnie. Każdy z ostatnich dwunastu miesięcy był najgorętszym miesiącem w historii. To tylko pokazuje, do jakiej sytuacji doprowadziliśmy.

O ile na terenie Polski jeszcze nie odczuwamy tak drastycznych zmian klimatycznych, to każdy z nas może w swoim telefonie otworzyć aplikację z prognozami pogody i sprawdzić temperaturę w takich miastach jak Nowe Delhi, Sibi, Subahhijja, czy Mekka. Okazuje się bowiem, że mieszkańcy tych rejonów w ostatnich tygodniach muszą mierzyć się z temperaturami sięgającymi nawet 52 stopni Celsjusza, a wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach będzie gorzej.

Ludzkość nie próżnuje w walce ze zmianami klimatu. Nie zmienia to jednak faktu, że należy podchodzić do tego tematu ostrożnie.

Gdzie nie spojrzeć, widzimy, jak niczym grzyby po deszczu rosną nowe farmy słoneczne i wiatrowe. Niemal co kilka miesięcy można przeczytać o kolejnych planowanych rekordowo dużych instalacjach tego typu. Problem w tym, że mimo tych wysiłków, temperatury wciąż rosną. Pojawiają się zatem pomysły z zakresu tak zwanej geoniżynierii. Oto naukowcy zastanawiają się, czy nie warto byłoby rozpylić w atmosferze aerozoli, które odbijając część padającego na Ziemię światła słonecznego z powrotem w przestrzeń kosmiczną, mogłyby uchronić powierzchnię przed nadmiernym nagrzewaniem. Pomysł oczywiście brzmi atrakcyjnie, jednak zanim się za to zabierzemy, powinniśmy rozważyć skutki uboczne takiego działania.

Czytaj także: To duże zagrożenie. Zmiany klimatu mogą doprowadzić do poważnych konfliktów

W maju 2024 roku zespół naukowców z Uniwersytetu stanu Waszyngton postanowił przetestować tę metodę w Zatoce San Francisco. Badacze wykorzystali specjalną maszynę do rozpylania drobnych ziaren soli morskiej w atmosferze. Stosunkowo szybko, na skutek protestów ze strony ekologów, projekt wstrzymano. Jak się okazuje, najprawdopodobniej była to bardzo dobra decyzja.

W najnowszym wydaniu periodyku naukowego Nature Climate Change naukowcy postanowili sprawdzić długofalowe skutki takiego projektu. Jak można było się spodziewać, okazało się, że rozpylanie takich aerozoli nad zatoką może doprowadzić obecnie do rozjaśnienia chmur i tym samym do odbijania większej ilości światła z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Efektem takiego działania byłoby tymczasowe ochłodzenie powierzchni na zadanym obszarze.

Wykorzystując modele klimatyczne, naukowcy ustalili jednak, że już w 2050 roku takie samo działanie miałoby minimalny wpływ na temperatury, a nawet mogłoby prowadzić do wzrostu temperatur. Jakby tego było mało, próba ochładzania powierzchni w ten sposób na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, mogłaby doprowadzić do pojawienia się poważnych fal upałów w Europie.

Czytaj także: Unia Europejska kontra geoinżynieria. Dlaczego wspólnota chce kontrolować walkę ze zmianami klimatu?

Można spytać o to, co łączy te dwie części świata. Naukowcy wskazują na Atlantycką Południkową Cyrkulację Wymienną, czyli system prądów morskich, które ciepłą wodę z tropików dostarczają na północ, skąd chłodna woda powoli transportowana jest w okolice tropików. Wszelkie wysiłki geoinżynieryjne w Stanach Zjednoczonych mogłyby doprowadzić do osłabienia AMOC, która ma łagodzący wpływ na klimat w Europie. To z kolei sprawiłoby, że lato w Europie stałoby się jeszcze bardziej nie do zniesienia, niż będzie bez takich wysiłków.

Wyniki badań wskazują zatem na jedno. Nie ma sensu uciekać się do geoinżynierii, której skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć (ani szybko usunąć, jeżeli coś pójdzie nie tak), tylko trzeba dążyć do jak najszybszego całkowitego odejścia od spalania paliw kopalnych. Niejako na uboczu, jak najszybciej należy na całym świecie przyjąć regulacje prawne ograniczające i kontrolujące wszelkie eksperymenty geoinżynieryjne. Póki co, pozostają one niemal całkowicie poza kontrolą, a to jest niebezpieczne nie tylko dla tego, czy innego kraju, ale dla nas wszystkich.