Google idzie na ugodę. Jak rozstrzygnie się wielomiliardowy pozew o naruszenie prywatności?

Chociaż tryb incognito w przeglądarce powinien dawać nam maksymalną prywatność, nie zawsze tak jest, a przynajmniej nie w przypadku Google’a i przeglądarki Chrome. Gigant oskarżony w 2020 roku u śledzenie aktywności użytkowników tego trybu, w końcu chce iść na ugodę.
Google idzie na ugodę. Jak rozstrzygnie się wielomiliardowy pozew o naruszenie prywatności?

Jak to jest z prywatnością w trybie incognito w Google Chrome?

Opiewające na astronomiczne kwoty pozwy dotyczące różnych praktyk gigantów technologicznych nie są dla nas niczym nowym, zwłaszcza w ostatnim czasie. Niczym grzyby po deszczu pojawiają się nowe oskarżenia, a także poznajemy w końcu wyniki toczących się od lat spraw. Na początku stycznia powinniśmy dowiedzieć, jak zakończy się spór między Apple’em a Masimo, który niedawno doprowadził nawet do czasowego wstrzymania sprzedaży najnowszych Apple Watch. Teraz natomiast dowiedzieliśmy się, że Google postanowił pójść na ugodę w sprawie naruszania prywatności użytkowników trybu incognito w przeglądarce Chrome.

Czytaj też: Przydatna funkcja zmierza do Android Auto. Kierowcy się ucieszą

Warto jednak na początku przypomnieć, o co tak naprawdę w tym chodzi. W 2020 roku mieszkańcy USA, William Byatt, Chasom Brown i Maria Nguyen, złożyli pozew, oskarżający Google’a o rzekome gromadzenie danych użytkowników podczas przeglądania sieci w trybie prywatnym. Taka praktyka miała według nich naruszać przepisy dotyczące podsłuchów. W pierwotnym pozwie argumentowano, że Google „nie może w dalszym ciągu angażować się w tajne i nieautoryzowane gromadzenie danych od praktycznie każdego Amerykanina posiadającego komputer lub telefon”. Gigant został wówczas pozwany na kwotę aż 5 miliardów dolarów.

Sprawa trafiła następnie do amerykańskiego sądu w północnym dystrykcie Kalifornii, po czym Google podjął kilka prób obrony swojej sprawy, aby uniknąć płacenia tak astronomicznej kwoty. Firma próbowała np. wyjaśnić, że przecież informuje użytkowników, iż ich dane przeglądania mogą być nadal widoczne w każdej witrynie odwiedzanej przez użytkownika. W sierpniu tego roku sąd orzekł, że sprawa będzie kontynuowana, bo chociaż Google udostępnia użytkownikom swoją politykę prywatności, ale nie wspomina w niej o trybie incognito, a podczas przełączania na ten tryb, nie wyjaśnia też, czy dane będą gromadzone, czy też nie.

Czytaj też: Amazon Prime Video idzie w ślady konkurencji. Będą reklamy, ale…

Teraz, jak podkreśla ArsTechnica , Google zdecydowało się na rozstrzygnięcie sprawy, zamiast przechodzić do pełnego procesu. Trudno jednak powiedzieć, na co tak naprawdę gigant się zgodził, bo warunki ugody nie zostały ogłoszone. Porozumienie z kolei zostanie przedstawione sądowi pod koniec stycznia, a zatwierdzone najprawdopodobniej w lutym. Gigant z Mountain View raczej nie zgodzi się na nic, co mogłoby wskazywać na jego bezpośrednią winę, bo już wcześniej oświadczył, że zdecydowanie będzie się bronić” przed roszczeniami, ponieważ przeglądarka Chrome „wyraźnie [stwierdza] za każdym razem, gdy otworzysz nową kartę incognito, strony internetowe mogą być w stanie zbierać informacje o Twojej aktywności przeglądania podczas sesji”.

Czytaj też: Złośliwe oprogramowanie w aplikacjach na Androida. Lepiej szybko sprawdź swój telefon

Jak to się skończy, przekonamy się w najbliższych miesiącach. Pewne jest jednak, że wiele osób upatruje w trybie incognito pełną niewidzialność, co jest oczywiście myśleniem błędnym. Już otwierając tryb prywatny, widzimy przecież, ostrzeżenie o tym, kto może widzieć naszą aktywność w sieci.