Coś nieoczekiwanego wydarzyło się pod koniec lipca 2014 roku. W ciągu zaledwie dekady woda roztopowa dokonała czegoś, co wcześniej uważano za niemożliwe. To zdarzenie każe nam zweryfikować naszą wiedzę o tym, jak funkcjonują lodowe giganty.
Woda pokonała 85 metrów lodu. W ciągu zaledwie 10 dni
Pod koniec lipca 2014 roku woda zgromadzona pod pokrywą lodową przebiła się na powierzchnię przez 85 metrów litego lodu. Skutkiem tego zdarzenia było powstanie gigantycznego krateru na powierzchni. Nigdy wcześniej takiej struktury nie zaobserwowano na Grenlandii. Zapadnięcie terenu o powierzchni 2 km² doprowadziło do uwolnienia 90 milionów metrów sześciennych wody. Dla porównania, to objętość odpowiadająca dziewięciu godzinom przepływu wodospadu Niagara w szczycie sezonu albo około 36 tysięcy basenów olimpijskich. Dane obserwacyjne wskazują, że tuż przed kataklizmem teren uniósł się o 10-15 metrów, tworząc wyraźną kopułę. Gdy ciśnienie osiągnęło punkt krytyczny, pokrywa lodowa po prostu pękła, a woda spod lodu wydostała się na powierzchnię. To pokazuje, jak dynamiczne procesy mogą zachodzić pod pozornie stabilną lodową skorupą Grenlandii.
Czytaj także: Niepokojące odkrycie na Grenlandii. Naukowcy ostrzegają przed konsekwencjami
Spowodowana w ten sposób powódź pozostawiła po sobie wyraźne ślady. Kilometr od miejsca zapadnięcia powstała strefa intensywnych pęknięć z lodowymi blokami sięgającymi 25 metrów wysokości. Na obszarze 6 km² powierzchnia lodu została dosłownie wypolerowana przez szalejącą wodę.
Skutki były odczuwalne nawet dla samego lodowca. Siła wypływającej wody spowolniła lodowiec Harder o 80 metrów rocznie – to trzykrotnie więcej niż miało to miejsce dotychczas w trakcie sezonu. Ten efekt utrzymywał się przez kolejne miesiące, co zaskoczyło samych badaczy, którzy początkowo podejrzewali, że mają do czynienia z błędnymi danymi.
Woda płynąca pod górę. Nowy mechanizm hydrologiczny
Odkrycie obaliło dotychczasowe przekonanie o jednokierunkowym przepływie wody roztopowej. Badania potwierdziły, że woda może przemieszczać się w górę, rozsadzając lód pod wpływem ciśnienia hydraulicznego. Co ciekawe, powódź wystąpiła w rejonie, gdzie modele wskazywały na zamarzniętą podstawę lodu o temperaturze poniżej -5°C. Dziś szacuje się, że 68% podstawy Grenlandii ma stan termiczny zamarznięty lub niepewny – to spora luka w naszym rozumieniu tych procesów.
Odkrycie jezior ukrytych pod lodem Grenlandii to zupełnie nowa rzeczywistość dla glacjologów. Te podziemne zbiorniki mogą gromadzić ogromne ilości wody roztopowej, a ich nagłe opróżnianie stanowi realne zagrożenie dla stabilności całej pokrywy lodowej.
Istnienie jezior subglacjalnych pod pokrywą lodową Grenlandii jest wciąż stosunkowo młodym odkryciem. Z tego też powodu nadal niewiele wiemy o ich ewolucji — Jade Bowling
Zdarzenie z 2014 roku uświadamia nam, jak niewiele wiemy o ewolucji tych akwenów i ich wpływie na system pokrywy lodowej. To trochę niepokojące, biorąc pod uwagę skalę potencjalnych konsekwencji.
Jedno jest pewne: modele wymagają aktualizacji
Grenlandia traci średnio 169 miliardów ton lodu rocznie. Jej pokrywa lodowa, miejscami gruba na ponad 3 kilometry, w ciągu ostatnich trzech dekad przyczyniła się do globalnego wzrostu poziomu mórz i oceanów o 14 milimetrów. Gdyby stopiła się cała, oceany podniosłyby się o 7,4 metra – to scenariusz, którego lepiej nie testować.
Nowe odkrycie sugeruje, że obecne modele numeryczne nie uwzględniają wszystkich procesów zachodzących pod lodem. To ważna wskazówka, że nasze prognozy dotyczące tempa topnienia mogą być zbyt optymistyczne. Trzeba przyznać, że natura wciąż potrafi zaskoczyć nawet najlepiej przygotowanych naukowców.
Czytaj także: To może być punkt zwrotny dla Grenlandii. Zawaliły się aż trzy lodowce szelfowe
Obserwacje satelitarne pozostają kluczowym narzędziem do monitorowania tych złożonych procesów. Nie zmienia to faktu, że wpływ ukrytych mechanizmów hydrologicznych na stabilność czapy lodowej może być większy niż sądziliśmy. Oznacza to, że nasze rozumienie przyszłej ewolucji grenlandzkiego lodu wymaga poważnej rewizji. Choć odkrycie budzi niepokój, daje też konkretne wskazówki do dalszych badań – a to zawsze jest krok w dobrą stronę.