Nocne niebo nad Alaską świeci się od trzech dni. To nie jest zorza polarna

Alaska, ze względu na swoje położenie geograficzne jest jednym z tych miejsc, w których można się rozkoszować obserwowaniem fenomenalnej zorzy polarnej. Tak jest i teraz. Jednak aktualnie od soboty, to co rozświetla zjawiskowo nocne niebo nad Alaską, nie jest zorzą polarną.
Nocne niebo nad Alaską świeci się od trzech dni. To nie jest zorza polarna

Poświata atmosferyczna widoczna zazwyczaj nad terytorium Alaski obserwowana jest na różnych wysokościach nad powierzchnią Ziemi i spowodowana jest promieniowaniem słonecznym i wiatrem słonecznym oddziałującym z cząsteczkami np. tlenu i azotu w górnych warstwach atmosfery. Delikatne, rozproszone i charakterystycznie zielonkawe promieniowanie widoczne na alaskańskim niebie badane jest od lat. Naukowcy starają się na jego podstawie zrozumieć pogodę kosmiczną w bezpośrednim otoczeniu Ziemi.

Czytaj także: Słońce rozerwało pole magnetyczne naszej planety. Czerwone światło dało się dostrzec nawet gołym okiem

Jak się jednak okazuje, poświata widoczna od soboty na niebie tego stanu, wcale nie jest spowodowana przez zorzę polarną. Tym razem to nadajnik fal radiowych wysokiej częstotliwości (High-Frequency Active Auroral Research Program, HAARP) sam wytwarza poświatę na niebie. W ramach zaplanowanego na cztery dni programu badawczego naukowcy chcą przyjrzeć się dokładniej jonosferze, zjonizowanej warstwie atmosfery rozpoczynającej się ok. pięćdziesięciu do pięciuset kilometrów nad powierzchnią Ziemi.

W ramach projektu badacze chcą przyjrzeć się procesom prowadzącym do emisji promieniowania w zakresie optycznym w tej warstwie atmosfery. Naukowcy z University of Alaska w Fairbanks chcą także sprawdzić, czy tzw. fale plazmowe, tj. fale gazu tak gorącego, że wybija elektrony z atomów, są w stanie wzmocnić inne fale o niskiej częstotliwości. Na podstawie tych informacji naukowcy ustalą, w jaki sposób satelity mogą wykrywać takie zdarzenia i ich skutecznie unikać.

O ile za naturalną zorzę polarną odpowiada strumień wysokoenergetycznych cząstek docierających do Ziemi ze Słońca, o tyle HAARP wytwarza poświatę powietrza, emitując przerywane impulsy fal radiowych o wysokiej częstotliwości. To one wzbudzają elektrony w ziemskiej jonosferze. HAARP składa się ze 180 anten zdolnych do emisji fal radiowych wysokiej częstotliwości. W trakcie pracy jest on w stanie wypromieniować nawet 3,6 megawata energii w kierunku górnych warstw atmosfery.

W trakcie trwającego jeszcze projektu badawczego naukowcy emitują do atmosfery fale o częstotliwości od 2,8 do 10 MHz.

Czytaj także: Nad Oceanem Atlantyckim pojawiła się tajemnicza poświata. Uwiecznił ją jeden z pilotów

Jeszcze przed rozpoczęciem eksperymentu, naukowcy poinformowali opinię publiczną, że w promieniu 500 kilometrów od lokalizacji sieci HAARP będzie widoczna w nocy bladoczerwona oraz zielonkawa poświata. W przypadku trudności z dostrzeżeniem charakterystycznego światła, mieszkańcy Alaski mogą spróbować dostrzec ją metodą zerkania, w której poświata widoczna jest w peryferyjnych rejonach pola widzenia.

W ramach projektu badawczego naukowcy analizujący sztuczną poświatę starają się dowiedzieć nieco więcej o interakcjach zachodzących na styku atmosfery ziemskiej i przestrzeni kosmicznej, choć warto tutaj podkreślić, że żadna wyraźna granica między tymi dwoma reżimami nie istnieje. Wraz z oddalaniem się od powierzchni Ziemi gęstość atmosfery stopniowo spada, aż osiąga wartość zbliżoną do gęstości przestrzeni międzyplanetarnej.