Huawei szkoli młode liderki. Jechałem zobaczyć stereotypowy feminizm, a muszę posypać głowę popiołem

Summer School for Female Leadership in The Digital Age to szkoła organizowana przez Huawei dla młodych, przyszłych liderek z krajów europejskich, w ramach European Leadership Academy. Miałem okazji przyjrzeć się temu projektowi z bliska. Spodziewałem się kompletnej tragedii, a wróciłem nie tylko pozytywnie zaskoczony, ale z zupełnie nowym spojrzeniem na kobiecy punkt widzenia. Nie tylko w temacie technologii.
Huawei szkoli młode liderki. Jechałem zobaczyć stereotypowy feminizm, a muszę posypać głowę popiołem

Czym jest Summer School for Female Leadership in The Digital Age?

Summer School for Female Leadership in the Digital Age to program edukacyjny stworzony z myślą o przyszłych liderkach pochodzących z krajów Unii Europejskiej. Dwadzieścia siedem uczestniczek będzie miało jedyną w swoim rodzaju okazję poznać wybitne działaczki społeczne, europarlamentarzystki i badaczki, które podzielą się z nimi wiedzą, doświadczeniem i wskazówkami na przyszłość, pomagając rozwinąć skrzydła i poznać możliwości rozwoju kariery w branży nowych technologii.

Tak przed rokiem Huawei pisał o projekcie organizowanym wspólnie z European Training Fundation. W telegraficznym skrócie jest to kilkudniowy cykl zajęć dla potencjalnych przyszłych liderek z krajów europejskich, które mają potencjał, aby w przyszłości stać na czele m.in. firm lub instytucji. Tegoroczna edycja odbywa się w Pradze i uczestniczy w niej 29 młodych dziewczyn. Obok 27 przedstawicielek krajów Unii Europejskiej znalazły się dodatkowe dwa miejsca dla przedstawicielki Bałkanów oraz Ukrainy.

Podczas wydarzenia dziewczyny mają okazję posłuchać, spotkać się oraz rozmawiać z kobietami sukcesu z różnych dziedzin życia. Polityki, ekonomii, technologii, mediów i wielu innych zawodów. Ideą szkoły jest podniesienie kompetencji uczestniczek (głównie kompetencji miękkich), danie im możliwości spotkania kobiet, które mogą potencjalnie stać się ich mentorkami, ale też danie im możliwości nawiązania kontaktów, które w przyszłości mogą być trampoliną do dalszej kariery. Drugim, nie mniej ważnym celem, jest przybliżenie uczestniczkom świata technologii. Choć w sposób, jakiego możecie się nie spodziewać, ale też, którego sam się nie do końca spodziewałem. Jak wielu innych rzeczy, jakie spotkały mnie w Pradze.

European Leadership Academy miało być festiwalem stereotypów. A przynajmniej tego się spodziewałem

To, co teraz napiszę, może się nie spodobać wielu osobom. Będzie niepolityczne, stereotypowe, krzywdzące i prawdopodobnie źle odebrane. Jeśli jednak ktoś poczuje się urażony… i tak dalej. Miałem okazję uczestniczyć i przyjrzeć się części zajęć i aktywności w ramach Summer School for Female Leadership in The Digital Age (wydarzenie jeszcze trwa, do 22 lipca). Była to część poświęcona w dużym stopniu technologii. W końcu wypadałoby, żeby była to tematyka, o której mam jakieś pojęcie. I to właśnie o tej części chcę Wam opowiedzieć.

Jechałem do Pragi z przekonaniem, że to będzie kompletna strata czasu. Spodziewałem się, mówiąc wprost, festiwalu skrajnego, bardzo stereotypowego feminizmu, ociekającego dziwnymi ideologiami doprawionymi coachingowym bełkotem w stylu – świat należy do Was, zostałyście stworzone do tego, aby nim zawładnąć, jesteście zwyciężczyniami! Słabe myślenie, wiem, ale nie boję się do tego przyznać.

Może nie od razu, ale bardzo szybko zacząłem dostrzegać wiele pozytywnych aspektów wydarzenia. A notatek i myśli mam tyle, że prawdę mówiąc, mam niemały problem, aby zebrać to w spójną całość. Mimo wszystko spróbujmy i zacznijmy od początku.

Profilowana reklama źródłem sukcesu, czyli jak dostać się do European Leadership Academy

Tegoroczna edycja European Leadership Academy została zorganizowana po raz trzeci. Z każdą kolejną rośnie liczba kandydatek, które chcą znaleźć się w, jakby nie patrzeć, bardzo elitarnym gronie. W pierwszej edycji startowało ok 2 500 dziewczyn. W tegorocznej już ponad 6 000. Co ciekawe, w pierwszym roku najwięcej kandydatek pochodziło z Polski. Teraz, wraz z rosnącą popularnością, inne kraje nas dogoniły. Z rozmów z uczestniczkami dowiedziałem się, że zdecydowana większość z nich na projekt trafiła za pomocą Instagrama. Tak narzekamy na reklamy w tym serwisie, a tutaj jak się okazuje, niektóre z nich mogą dosłownie zmienić życie. Banał, ale jakże prawdziwy.

Do programu trafiają głównie studentki pierwszych roków różnych kierunków. Są to dziewczyny, które wyróżniają się swoją działalnością na rzecz różnego rodzaju projektów, mają ciekawe pomysły społeczne, ale też biznesowe. Część z nich już prowadzi swoje startupy. Mamy więc do czynienia niemalże z najlepszymi z najlepszych.

Kobiety w starciu z technologią. Czyli Panie… mają rację i często są lepsze!

Na panel poświęcony szeroko pojętej technologii przybyłem pełny, wspomnianych wcześniej, stereotypów. Jak nic będzie coś w stylu rzućcie wszystko, chodźcie programować, to takie łatwe! – myślałem. Nic z tych rzeczy. Chociaż mocno zastanawiało mnie, po co komu przydługi wstęp, podczas którego każda z mentorek opowiada historię swoje życia. Miało to sens, bo każda z nich zajmuje się czymś innym i ma zupełnie inne doświadczenia, jak również dotarła do swojej obecnej roli zupełnie inną drogą. Choćby Bianka Siwińska to m.in. prezeska Perspektywy Women in Tech. Kobieta, która w zasadzie mimowolnie była otoczona technologią od najmłodszych lat. To córka założyciela legendarnego Bajtka. Iva Tashieva zajmuje się cyberbezpieczeństwem w ENISA (Agencja Unii Europejskiej ds. Cyberbezpieczeństwa), a Afke Schaart jest starszą wiceprezeską w Huawei, była też wiceprezeską w GSMA i członkinią holenderskiego parlamentu. To kobiety z barwnymi historiami zawodowymi i prywatnymi, które warto było poznać dokładniej.

Podczas panelu padło sporo ciekawych liczb. Na świecie 52% kobiet nie korzysta z Internetu, na tle 42% mężczyzn. W przemyśle cyfrowym kobiety stanowią 21% pracowników. Mężczyzn jest o 312% więcej. Uprzedzenie cyfrowe jest spowodowane tym, że dziewczyny w wieku 15-16 lat o wiele mniej pewnie czuje się w świecie cyfrowym niż chłopcy. Z tego powodu tylko 3% kobiet w Europie chce pracować w zawodach cyfrowych. Ale nie tylko to, bo kobiety w tej branży zarabiają 19% mniej. To oczywiście jeden z czynników, przez które kobiet jest mniej, ale problem leży głębiej i zaczyna się znacznie wcześniej.

O tym, czy młoda osoba zainteresuje się technologią, często decyduje pierwszy kontakt. Jeśli nie będą to gadżety czy zabawki w dzieciństwie, prawdopodobnie stanie się to w szkole. Tam często jako taka niemalże jedyna przyszłość w przemyśle cyfrowym przedstawiane jest programowanie. Programowanie, szczególnie w młodym wieku, jest bardzo trudne dla wielu osób i potrafi w zasadzie już na starcie do siebie zniechęcić. Dziewczynki są tutaj w trudniejszej pozycji, bo jak wynika z badań, słabiej radzą sobie z abstrakcyjnym myśleniem, czy logicznym rozumowaniem (co jest bardzo ważne w programowaniu). Kobiety częściej np. problemy matematyczne, rozwiązują poprzez pamięć mechaniczną i uczenie się na pamięć.

No ale przecież technologia to nie tylko programowanie. To przeogromny zbiór wielu różnych zawodów i dziedzin. Ale o nich raczej nie mówi się w szkołach. Za to podczas European Leadership Academy widziałem, z jakim zaciekawieniem uczestniczki słuchały Ivy Tashievy opowiadającej o cyberbezpieczeństwie. I co ciekawe, faktycznie to dziedzina, w której kobiety mogą sprawdzać się o wiele lepiej. Ekspertka dała tutaj konkretny przykład. Mamy naruszenie danych, które swego czasu miało miejsce w Bułgarii, gdzie doszło do włamania, w wyniku którego wyciekły dane podatkowe całego kraju. Konieczne było dojście, jak doszło do włamania. Kobieta w takiej sytuacji podejdzie do sprawy schematycznie. Prześledzi bardzo dokładnie wszystkie instrukcje, procedury i skrupulatnie sprawdzi, gdzie popełniono błąd. Mężczyzna raczej zacznie od razu kombinować, szukać potencjalnych sposobów włamania i może przegapić z pozoru nieistotną rzecz, która w tym przypadku mogła być furtką dla hakera. Przyznam szczerze, to faktycznie ma sens! Sam zrobiłbym podobnie.

Ogółem jest to problem, który wymaga znacznej zmiany w systemie edukacji. O ile w bardziej cywilizowanych krajach byłaby na to szansa, o tyle w Polsce, póki co, szans nie widzę żadnych. Wszyscy wiemy, kto obecnie odpowiada za edukację w naszym kraju i jakie wartości wyznaje. Dzieci mają mieć w głowie tradycyjne wartości, a nie jakąś tam technologię. Niemniej, jeśli chcemy mieć więcej kobiet w branży technologicznej trzeba wiele zmienić, ale na wczesnym etapie szkolnym. Tutaj też ważne są dodatkowe inicjatywy, choćby takie jak działalność Bianki Siwińskiej. Jak sama powtarza, zdaje sobie sprawę z tego, że jako dziecko była w uprzywilejowanej pozycji, bo mogła od małego obcować z bardzo różną technologią. Dzisiaj jej działalność skupia się na tym, aby taką szansę miały też inne młode dziewczyny. To inicjatywy, które warto wspierać i oby było ich jak najwięcej.

Huawei szkoli młode liderki. Feministyczne pranie mózgu? W żadnym wypadku!

Przejdźmy teraz do zagadnienia, które kompletnie zmieniło mój tok myślenia na temat Summer School for Female Leadership in The Digital Age. Podczas wystąpienia Sabine Verheyen, przewodniczącej Komisja Kultury i Edukacji w Parlamencie Europejskim, pojawiła się informacja o tym, że dla kobiety wiek 30-44 lat to najbardziej produktywny okres życia pod względem zawodowym. Najlepszy czas do zrobienia kariery, ale jednocześnie rodzenia dzieci. Zgodnie z moim stereotypowym nastawieniem, spodziewałem się położenia nacisku na karierę i opowieści o tym, jak to zrobić. W sumie faktycznie jest to bardzo trudny wybór. Kobieta nie może przecież przewidzieć, jak zniesie ciąże. Być może lekko i będzie pracować nawet do 8. miesiąca ciąży, o ile nie dłużej, a z życia zawodowego wypadnie na niewiele ponad rok. Ale też równie dobrze może źle znosić ciążę, a jej sytuacja, choćby materialna, nie pozwoli jej wrócić do pracy nawet i przez kolejne 2, 3 czy 4 lata.

Co ciekawe, jedne z pierwszych pytań, jakie zadały same młode uczestniczki European Leadership Academy dotyczyło właśnie tego, jak pogodzić macierzyństwo z karierą. Co już samo w sobie mnie zaskoczyło, że taki temat został przez nie podjęty i że będzie to coś, co bardzo je zainteresuje. Nie mniej niż udzielone odpowiedzi. Mentorki prowadzące panel były w tej kwestii zgodne i kompletnie zaprzeczyły wszelkim stereotypom. Ich zdaniem bowiem kluczem jest proszenie o pomoc. Jak powiedziała Iva Tashieva – Nie jesteśmy superkobietami! Potrzebujemy pomocy. Jeśli nie radzimy sobie z czymś, nie bójmy się prosić o pomoc. A gdzie tu, przepraszam bardzo, lansowanie teorii, że kobieta w dzisiejszych czasach jest samodzielna, samowystarczalna, niezniszczalna i sama przenosi góry? Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie bardzo mądre podejście do tematu i przekazywanie tego młodym dziewczynom. Choć nie można tutaj nie wspomnieć o słowach Bianki Siwińskiej, która również słusznie zauważyła, że nie mniej ważnym aspektem, od którego trzeba zacząć, jest znalezienie odpowiedniego partnera. Który będzie gotowy na dzielenie się obowiązkami i będzie dawać odpowiednie wsparcie. W pełni popieram!

Ogółem większość panelistek miała dzieci i myślę, że przekazywanie typowo życiowych rad, niekoniecznie zawodowych, również na własnym przykładzie, jest w całym projekcie jednym z najważniejszych aspektów.

Jaki jest cel Summer School for Female Leadership in The Digital Age?

Szkoła szkołą, ciekawe spotkania, miło spędzony czas, ale jaki jest ostateczny cel tego projektu? To w dużym stopniu danie uczestniczkom szansy na obranie życiowej drogi. Podczas tygodniowego cyklu szkoły biorą one udział w różnych zajęciach tematycznych. Poznają historię początków i idei europejskiej wspólnoty, uczą się wykorzystywać, ale też dostrzegać swoje silne strony, radzić sobie z emocjami, wystąpieniami publicznymi, jak również planować ścieżki przyszłej kariery. Ogółem przygotowują się do wejścia w kolejny etap życia, pod okiem kobiet sukcesu. Z którymi mogą nawiązywać kontakt, ale też swobodnie rozmawiać. Czy to na zajęciach, pomiędzy nimi, czy też po nich. Mentorki są cały czas dostępne i momentami wręcz oblegane. Co jest pozytywnym obrazkiem, bo widać jak uczestniczki chłoną każde ich słowo i starają się czerpać jak najwięcej z możliwości, jakie dostały.

Pojawia się teraz pytanie – co dalej? O co również sam pytałem. Huawei chce stworzyć coś na kształt platformy do kontaktu pomiędzy uczestniczkami. Tak, aby po zakończeniu szkoły mogły się swobodnie komunikować, wymieniać doświadczeniami oraz próbować połączyć siły w tworzonych przez siebie projektach. Dodatkowo cały pomysł zakłada, aby uczestniczki European Leadership Academy pełniły rolę swego rodzaju ambasadorek i były wzorem do naśladowania dla kolejnych edycji szkolenia. Tak, aby co roku była to rosnąca, międzynarodowa społeczność, która być może za kilka lat faktycznie będzie zmieniać świat.

Po co w ogóle powstał ten materiał?

W zasadzie z różnych powodów, w zależności od odbiorcy, do którego trafi. Chciałbym, żeby zwykli czytelnicy zobaczyli, że na świecie powstają takie inicjatywy i jak wyglądają od środka. A kto wie, może przeczytają to potencjalne uczestniczki kolejnych edycji Summer School for Female Leadership in The Digital Age. Jeśli na ten tekst trafią przedstawiciele firm z szerokiej branży technologicznej, pracodawcy, to mam nadzieję, że przemyślą rolę kobiet oraz wykorzystanie ich umiejętności w pracy. Bo tutaj bardzo wiele można zmienić i często są to bardzo podstawowe, codzienne kwestie. Jeśli natomiast myślisz, momentami trochę jak ja, skrajnie stereotypowo, albo przyjdzie Ci do głowy, że skoro Huawei kogoś szkoli, to zapewne są to potencjalni szpiedzy, to mam nadzieję, że uda mi się Cię przekonać, że nic takiego nie ma miejsca.

Więcej:Huawei