Opisywany obiekt został skatalogowany pod numerem SGR 0501+4516. Według dostępnych informacji jest to magnetar, czyli stosunkowo rzadko występująca odmiana gwiazdy neutronowej, będącej pozostałością po masywnej gwieździe, która po wyczerpaniu swojego paliwa zakończyła swoje życie w eksplozji supernowej. Magnetary — jak sama nazwa wskazuje — charakteryzują się ekstremalnie silnym polem magnetycznym, które może być nawet bilion razy silniejsze od pola magnetycznego Ziemi. W naszej galaktyce, w Drodze Mlecznej, naukowcy odkryli zaledwie około trzydziestu takich obiektów.
Czytaj także: Gigantyczna eksplozja w Galaktyce Cygaro. Takiego czegoś poza Drogą Mleczną jeszcze nie widzieliśmy
Opisywany tutaj obiekt został dostrzeżony po raz pierwszy w 2008 roku, kiedy to kosmiczne obserwatorium Swift wykryło nieoczekiwane rozbłyski promieniowania gamma na obrzeżach Drogi Mlecznej. Szybka analiza otoczenia obiektu wykazała, że znajduje się on stosunkowo blisko pozostałości po supernowej o nazwie HB9. Siłą rzeczy astronomowie założyli, że magnetar najprawdopodobniej powstał w eksplozji supernowej, która doprowadziła do powstania tejże pozostałości po supernowej.
Na przestrzeni ponad dziesięciu lat sytuacja uległa istotnej zmianie, a pochodzenie magnetara stało się prawdziwą zagadką.
Astronomowie od czasu do czasu powracają do znanych już obiektów, aby badać ich ewolucję. Kosmiczny Teleskop Hubble’a przyglądał się magnetarowi w 2010, 2012 i 2020 roku. Dane z tych obserwacji zostały nałożone na niezwykle precyzyjną trójwymiarową mapę nieba stworzoną przez europejską sondę Gaia. W ten sposób udało się precyzyjnie odtworzyć trajektorię lotu magnetara w przestrzeni międzygwiezdnej. I tutaj pojawiło się zaskoczenie, bowiem zarówno trajektoria lotu, jak i prędkość obiektu wykluczają możliwość, aby mógł on pochodzić z pozostałości po supernowej HB9. Mało tego, oba obiekty nie mają w ogóle ze sobą nic wspólnego.
Siłą rzeczy naukowcy postanowili poszukać alternatywnego miejsca pochodzenia magnetara, które powinno znajdować się w stosunkowo niewielkiej odległości obiektu, którego wiek szacuje się na zaledwie 20 000 lat. Okazało się jednak, że w otoczeniu nie ma żadnej innej pozostałości po supernowej.
Skłoniło to naukowców do rozważenia alternatywnych wyjaśnień pochodzenia magnetara. Jeśli SGR 0501+4516 nie narodził się w eksplozji supernowej, to może być starszy niż szacowane 20 000 lat lub mógł powstać w zupełnie innym procesie. Jedną z możliwości jest połączenie się gwiazd neutronowych.
Czytaj także: Astronomowie w szoku. Ten obiekt nie powinien istnieć
Teoretycznie magnetar tego typu może powstać w układzie podwójnym, w którym biały karzeł zasysa materię z towarzyszącej mu gwiazdy ciągu głównego. Jeśli biały karzeł osiągnie zbyt dużą masę, może ulec niszczycielskiej eksplozji lub kolapsowi, w którym przekształca się w gwiazdę neutronową. W określonych warunkach zapadnięcie się mogłoby doprowadzić do powstania magnetara. Naukowcy uważają, że właśnie w ten sposób mógł powstać SGR 0501+4516.
Gdyby faktycznie ta nietypowa teoria okazała się prawdą, to zmieniłaby się nasza wiedza nie tylko o tym konkretnym obiekcie. Magnetary powstałe w wyniku kolapsu gwiazdy pod wpływem akrecji mogą być odpowiedzialne za szybkie rozbłyski radiowe (FRB, ang. fast radio bursts) — intensywne, krótkie błyski energii radiowej, które od lat stanowią zagadkę dla astronomów. Zjawiska te zaobserwowano w szczególności w regionach, w których dawno nie powstawały nowe gwiazdy, a przez to ich źródłem nie mogły być eksplozje supernowe. Magnetary takie jak SGR 0501+4516, powstające w otoczeniu starych gwiazd, mogłyby wyjaśnić pochodzenie takich błysków.