Zespół badaczy i studentów z Politechniki Monachijskiej (TUM) postanowił coś z tym zrobić. Opracowali oni Smart Grapple – autonomicznego robota nurkującego, który, uzbrojony w sztuczną inteligencję, ma za zadanie wykrywać i usuwać odpady z dna morskiego.

Smart Grapple — robot-dźwig o medycznej precyzji
Smart Grapple to innowacyjne urządzenie, które jest częścią finansowanego przez Unię Europejską projektu SeaClear 2.0. Celem inicjatywy, w którą zaangażowało się trzynaście organizacji w całej Europie, jest stworzenie zautomatyzowanego systemu do mapowania i zbierania zanieczyszczeń morskich. W całym systemie Smart Grapple pełni rolę tytana, który sam schodzi pod wodę. Kluczowym wyzwaniem w środowisku podwodnym jest percepcja, zwłaszcza w mętnej wodzie. Robot mierzący 115 cm wysokości i ważący 120 kg, wykorzystuje:
- Kamerę pokładową — do identyfikacji pojedynczych śmieci w klarownej wodzie za pomocą systemu AI.
- Sonar — do mapowania i identyfikacji w warunkach ograniczonej widoczności.
Aby system AI mógł poprawnie działać, musiał zostać wytrenowany. Naukowcy z TUM stworzyli dotychczas największy podwodny zbiór danych, oznaczając ponad 7500 obrazów podwodnych obiektów jako „śmieci” lub „naturalne”.


Po zidentyfikowaniu śmiecia, robot wizualizuje go w 3D, aby precyzyjnie określić, w jaki sposób ma go chwycić. Chwytak Smart Grapple to prawdziwy siłacz:
- Posiada cztery palce,
- Jest zdolny podnieść przedmioty o masie do 250 kilogramów (550 funtów).
- Zaawansowane czujniki zapewniają, że siła chwytu jest wystarczająca, by utrzymać obiekt, ale nie za duża, by przypadkiem nie rozbić go na mniejsze fragmenty, co mogłoby stworzyć mikroplastik.
Czytaj też: Ratio Mech to pierwsza brytyjska przerzutka mechaniczna od 60 lat
Robot jest połączony kablem z małą autonomiczną łodzią na powierzchni. Kabel nie tylko dostarcza zasilanie, ale pełni kluczową funkcję w wyciąganiu ciężkich ładunków. Jak wyjaśnia Stefan Sosnowski, szef zespołu badawczego TUM, kabel działa jako lina dźwigu, co jest znacznie bardziej efektywne niż próba wypchnięcia ciężaru przez małe silniki samego robota. Po wyciągnięciu na powierzchnię, robot deponuje śmieci na autonomicznej łodzi, która następnie transportuje je na brzeg do recyklingu.
Czy to przyszłość oceanicznych porządków?
Wdrożenie technologii robotycznej jest rewolucyjne, ponieważ obecnie większość podwodnego sprzątania spoczywa na barkach ludzkich nurków. Jak zauważa Bart De Schutter, koordynator projektu SeaClear 2.0, nurkowie nie mogą pracować w trybie 24/7, a ich liczba jest ograniczona. Rozwiązanie takie jak Smart Grapple znacząco rozszerza zasięg i skalę operacji oczyszczania.

Robot był już testowany z sukcesem w praktyce, wyławiając różnorodne śmieci – od fotelików samochodowych po nienaruszone chusteczki – w Portach Marsylii i Hamburga. Chociaż system jest wciąż dopracowywany (część testów odbywa się z kontrolą zdalną), jego potencjał do pełnej autonomii jest ogromny. Nicolas Hoischen, doktorant TUM, podkreśla, że praca nad tym projektem miała realne, pozytywne zastosowanie, a widok robota w akcji jest zapierający dech w piersiach. De Schutter przewiduje, że roboty SeaClear będą gotowe do szerokiego wdrożenia w latach 2030-2033.
Czytaj też: Robot z ludzką twarzą. Chińskiej maszyny nie odróżnisz od człowieka
Smart Grapple to jeden z najbardziej obiecujących projektów w walce z zanieczyszczeniem wód. Dzięki połączeniu zaawansowanej AI, zdolnej do rozróżniania śmieci od elementów naturalnych, z potężnym, precyzyjnym chwytakiem i efektywnym systemem wyciągania ciężarów, robot ma szansę zrewolucjonizować sprzątanie dna morskiego. Chociaż Stefan Sosnowski słusznie ostrzega, że technologia nie zastąpi odpowiedzialności i nie możemy polegać tylko na robotach, by naprawić szkody, to w obszarach krytycznych, takich jak rezerwaty przyrody czy porty, systemy robotyczne będą bezcennym wsparciem w ochronie oceanicznego ekosystemu.