Podczas gdy tacy giganci jak SRAM i Shimano prześcigają się w bezprzewodowych rozwiązaniach, Ratio od siedmiu lat konsekwentnie realizuje inną filozofię. Ich podejście skupia się na tworzeniu komponentów, które można naprawiać, modernizować i dostosowywać do indywidualnych potrzeb. Nowa przerzutka stanowi kwintesencję tej idei, będąc zaprojektowaną od podstaw z myślą o uniwersalności i długowieczności.
Czytaj też: Przerzutka rowerowa na całe życie. Madrone Jab zawstydza konkurencję
Jedną z najciekawszych cech tego rozwiązania jest jego zdolność do współpracy z szeroką gamą manetek i kaset 1x obejmującą systemy od 10 do 13 biegów zarówno SRAM, jak i Shimano. Dla osób samodzielnie serwisujących rowery brzmi to jak spełnienie marzeń, ponieważ eliminuje problem niekompatybilnych, zamkniętych systemów. Montaż możliwy jest zarówno na tradycyjnym haku, jak i ramach zgodnych z uniwersalnym standardem UDH.
Dzisiaj nie każda przerzutka musi być elektroniczna – Ratio Mech to udowadnia
Kluczem do osiągnięcia takiej uniwersalności okazują się wymienne płetwy linki – niewielkie komponenty pozwalające dostosować przerzutkę do konkretnej kombinacji manetki i kasety. Elastyczność systemu sięga nawet do łączenia elementów, które normalnie nie powinny ze sobą współpracować, jak chociażby manetek SRAM z kasetami Shimano.
Czytaj też: Przerzutka przyszłości. Kogel Speed Kolossos obiecuje mniejszy opór i większą prędkość
Dostępne są dwie wersje wózka: krótsza przeznaczona do kaset do 46 zębów oraz dłuższa radząca sobie z 52-zębowymi olbrzymami. Przejście między nimi wymaga jedynie odkręcenia jednej śruby T25. Cały mechanizm pozbawiony jest luźnych sprężyn, które mogłyby się zgubić podczas serwisu, co świadczy o przemyślanym podejściu do potrzeb użytkownika.
Wartość tego produktu tkwi również w sposobie produkcji. Wszystkie aluminiowe elementy powstają w zakładzie Ratio w dystrykcie Lakes przy użyciu obróbki CNC. Komponenty nylonowe drukowane są w technologii 3D w Kent, a ostateczny montaż odbywa się na terenie Wielkiej Brytanii. To wyraźny kontrast wobec popularnej praktyki projektowania w Europie i produkcji w Azji.
Jeśli chodzi o materiały, najbardziej obciążone części jak hak czy wózek wykonano z aluminium 7075, śruby i płytki regulacyjne z aluminium 6082, a połączenia i płytki wewnętrzne z poliamidu 12. Sprzęgło owijane stworzono z mosiądzu, stali i stali nierdzewnej, również w Lakes. We wszystkich punktach obrotowych zastosowano uszczelnione łożyska Enduro ze stali nierdzewnej.
Konfiguracja została maksymalnie uproszczona dzięki laserowo wytrawionym oznaczeniom na wózku i intuicyjnym śrubom limitującym, co powinno ułatwić ustawienie nawet mniej doświadczonym osobom. Blokada wózka ułatwia demontaż koła i serwisowanie, a wszystkie części zamienne są już dostępne.
Mimo szerokiej kompatybilności, istnieją pewne ograniczenia. Przede wszystkim jest to rozwiązanie wyłącznie dla napędów 1x, co wyklucza użytkowników tradycyjnych systemów 2x czy 3x. Obsługiwane konfiguracje obejmują manetki SRAM Apex 12-biegowe, Eagle 12-biegowe oraz standardowe 10/11-biegowe szosowe, a także Shimano GRX 12-biegowe, GRX 11-biegowe i MTB 12-biegowe.
Istnieje jednak pewien haczyk – użytkownicy starszych manetek SRAM 10/11-biegowych chcący korzystać z nowszych kaset 12- czy 13-biegowych muszą wymienić zapadkę w manetce na odpowiedni model Ratio. Choć oznacza to dodatkowy koszt, pozwala zachować sprawne komponenty zamiast je wyrzucać. Niektóre kombinacje, jak SRAM 11-biegowy szosowy z kasetą 10/11-42T czy Shimano GRX 11-biegowy z kasetą 11-42T, są oznaczone jako dostępne wkrótce.
Cena wynosi 328 euro niezależnie od konfiguracji mocowania czy długości wózka. Pierwsza partia dostępna jest wyłącznie w czarnym kolorze, z srebrnymi wózkami planowanymi w późniejszych seriach. Choć nie jest to najtańsza opcja na rynku, warto spojrzeć na to przez pryzmat filozofii firmy. Ratio Technology od lat promuje naprawę i modernizację zamiast bezrefleksyjnego zastępowania sprawnych komponentów. Świadomie łamie bariery między markami, umożliwiając łączenie elementów SRAM i Shimano w sposób niemożliwy przy użyciu oryginalnych części.
To podejście znajduje coraz więcej zwolenników wśród rowerzystów, którzy niekoniecznie chcą przechodzić na elektroniczne systemy wymagające ładowania baterii. Mechaniczne napędy linkowe sprawdzają się w każdych warunkach pogodowych, nie boją się błota, deszczu czy mrozu, a ich naprawa w trasie wymaga jedynie podstawowych narzędzi.