Terry Pratchett kazał zniszczyć swoje niedokończone książki. Żeby nikt na nim nie żerował

Kochany na całym świecie pisarz fantasy, Terry Pratchett, już nigdy nie zaskoczy nas nowymi, odkrytymi pośmiertnie tekstami. Zgodnie z jego wolą dysk twardy z jego roboczymi tekstami rozjechano parowym walcem. Dlaczego tego chciał?
Terry Pratchett kazał zniszczyć swoje niedokończone książki. Żeby nikt na nim nie żerował

Wszystko odbyło się tak, jak zaplanował autor – piękny parowy walec marki John Fowler & Co nazwany Lord Jericho pojawił się na plenerowej imprezie Great Dorset Steam Fair w ramach otwarcia nowej wystawy poświęconej życiu i twórczości pisarza. Dwa lata temu autor popularnej serii opowieści ze Świata Dysku zmarł po długiej batalii z chorobą Alzheimera. 

Zaraz po jego odejściu Neil Gaiman, także pisarz fantasy (równie kultowy wśród fanów gatunku), przyjaciel i częsty wspólpracownik Pratchetta powiedział, że jednym z ostatnich życzeń twórcy przygód czarodzieja Rincewinda było to by “wszystko nad czym pracował w dniu śmierci, włącznie z jego komputerami, zostało rozjechane przez parowy walec.”

Na portalu Twitter w ubiegły piątek zarządzający majątkiem pisarza Rob Wilkins zamieścił zdjęcia i ogłosił światu, że spełnił życzenie autora. 

Życzenie pisarza jest zrozumiałe, gdy zna się jego obecne w książkach wyjątkowe poczucie humoru oraz dystans do siebie, swoich bohaterów i całego świata.  

Decyzję Pratchetta nietrudno zrozumieć obserwując losy twórczości wielu artystów po ich śmierci, kiedy do dziś każda najmniejsza pamiątka, skrawek zapisków, niedokończona piosenka, cokolwiek – wszystko wystawiane jest na sprzedaż i wyciskane jak cytryna by zarobić na znanym nazwisku -> zobaczcie galerię artystów, których twórczość i osoby spotkał taki los

Autor ponad 70 powieści dowiedział się o chorobie w 2007 roku, od tego czasu angażował się w kampanie na rzecz legalizacji świadomej eutanazji, wystąpił między innymi w filmie dokumentalnym BBC pod tytułem “Terry Pratchett: Choosing to Die.” 

Źródło: The Guardian