Burza wokół kół wyścigowych. Swiss Side kontra UCI o przyszłość sprzętu

Wyobraź sobie, że jesteś przedsiębiorcą. Jesteś przedsiębiorcą z sukcesami. Twoja firma produkuje fenomenalny sprzęt sportowy wykorzystywany przez zawodników najwyższej klasy na całym świecie. Aby nadążyć za postępem i za konkurencją bezustannie inwestujesz w rozwój i postęp. Z uwagi na to, że twoje produkty skupiają się na kolarstwie, które wymaga wyspecjalizowanego, najwyższej jakości sprzętu, inwestujesz setki tysięcy dolarów w rozwój każdego nowego produktu. Załóżmy, że są to koła do rowerów szosowych. Produkt już został zaprojektowany, jego produkcja się rozpoczęła, a ty już zaczynasz się zastanawiać, jak poradzi sobie nowy produkt na rynku. Wtem, słyszysz, że cała twoja praca poszła na marne.
Burza wokół kół wyścigowych. Swiss Side kontra UCI o przyszłość sprzętu

Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) po raz kolejny wzbudza kontrowersje, ogłaszając nowy pakiet regulacji technicznych, który od 2026 roku zmieni zasady projektowania sprzętu w zawodowym peletonie. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych przepisów jest ograniczenie maksymalnej głębokości obręczy kół do 65 mm we wszystkich wyścigach szosowych objętych sankcjami UCI. Z taką ścianą właśnie zderzyła się szwajcarska firma Swiss Side.

Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu przez UCI nowych przepisów, Swiss Side zaprezentowało swoje najnowsze koło – Hadron Ultimate 680 – o głębokości – jak sama nazwa wskazuje – 68 mm. To aerodynamiczne koło, stworzone z myślą o maksymalnej wydajności. Jak jednak wynika z powyższego stanu rzeczy, koło może zostać wykluczone z zawodów jeszcze zanim na dobre pojawi się w peletonie. Dla firmy, która poświęciła lata pracy i znaczne środki finansowe na jego rozwój, to poważny cios. Jak twierdzą przedstawiciele Swiss Side, o planowanych zmianach przepisów dowiedzieli się zaledwie dwa tygodnie przed premierą produktu.

Czytaj także: Lekki jak szosa, a możliwości jak w pełnoprawnym eMTB. Czego chcieć więcej?

Swiss Side, jako dostawca kół dla zespołu WorldTour Decathlon AG2R La Mondiale, natychmiast musiał zareagować. W liście otwartym do UCI firma wyraziła zdecydowany sprzeciw wobec wprowadzanych ograniczeń, dołączając tym samym do głosów krytyki płynących od innych producentów, takich jak SRAM czy MyVelo. Głównym zarzutem jest brak transparentności w procesie stanowienia przepisów oraz ich potencjalnie szkodliwy wpływ na rozwój technologiczny w sporcie.

UCI tłumaczy swoją decyzję chęcią poprawy bezpieczeństwa – argumentując, że głębsze koła są bardziej podatne na destabilizujące działanie bocznego wiatru i mogą zwiększać prędkości w wyścigach. Problem z tą argumentacją jest jednak taki, że firma Swiss Side posiada dane z tunelu aerodynamicznego, które temu przeczą.

Z testów wynika bowiem, że Hadron Ultimate 680 nie tylko oferuje lepsze właściwości aerodynamiczne niż koła o głębokości 50–60 mm, ale także cechuje się niższym momentem skrętu, co sugeruje wyższą stabilność.

Inżynierowie firmy podkreślają, że głębokość obręczy nie powinna być jedynym kryterium oceny bezpieczeństwa. Stabilność roweru to efekt złożonej interakcji między kołem, oponą, geometrią ramy i warunkami jazdy. Firma od lat promuje holistyczne, systemowe podejście do projektowania kół – podejście, które, jak twierdzi, nadal nie zostało w pełni docenione przez decydentów.

Gdyby to jednak była jedyna wpadka UCI w ostatnim czasie, to byłoby inaczej, ale tak nie jest. W ostatnich miesiącach federacja wprowadziła również ograniczenia dotyczące szerokości kierownicy (minimum 400 mm) oraz zakaz stosowania najmniejszych zębatek (np. 10-zębowych używanych w napędach SRAM). Krytycy wskazują, że zmiany te mogą mieć nieproporcjonalny wpływ na drobniejsze zawodniczki oraz utrudniają rozwój sprzętu dostosowanego do indywidualnych potrzeb.

Czytaj także: Focus Thron2 z inteligentnym ABS podbija górskie szlaki w nowej odsłonie

W obliczu nadchodzących zmian Swiss Side apeluje o opracowanie uczciwych protokołów testowych, które pozwolą ocenić realne właściwości sprzętu w warunkach wyścigowych. Według producenta arbitralnie ustalane limity nie są dobrym rozwiązaniem.

Jak podkreślają przedstawiciele Swiss Side, ich sprzeciw nie dotyczy wyłącznie jednego produktu – to protest przeciwko braku transparentności przy wprowadzaniu nowych przepisów. Nie powinno bowiem być tak, aby zawodnicy i producenci sprzętu dowiadywali się na ostatnią chwilę o z góry narzuconych zmianach. Kto w końcu w sporcie się liczy: urzędnicy, czy zawodnicy?