Taką kometą jest nowo odkryty obiekt skatalogowany pod numerem 2025 F2 (SWAN). Obiekt ten został dostrzeżony zaledwie kilka dni temu, 29 marca, a już widoczny jest za pomocą lornetki. Jej niewiarygodnie szybki wzrost jasności sprawia, że nie ma co zwlekać z obserwacjami.
Warto tutaj podkreślić, że kometa 2025 F2 (SWAN) została odkryta w dość nietypowy sposób. Zwykle do takich odkryć dochodzi podczas obserwacji astronomicznych, czasami prowadzonych przez astronomów. W tym przypadku jednak astronomowie amatorzy zauważyli coś, co przypominało kometę na zdjęciach wykonanych przez satelitę SOHO obserwującego Słońce.
Czytaj także: To może być kometa roku. Już za kilka dni G3 ATLAS przeleci przez peryhelium swojej orbity
W trakcie odkrycia jasność komety oszacowano na 11 magnitudo. Zaledwie kilka dni później, 2 kwietnia obiekt ten został dostrzeżony ponownie. Ku zdumieniu obserwatorów, okazało się, że jasność komety znacząco wzrosła w ciągu tych kilkudziesięciu godzin.

Jeżeli to tempo zmian się utrzyma, kometa 2025 F2 (SWAN) powinna stać się widoczna gołym okiem już pod koniec kwietnia. Co jednak niezwykle istotne, szczególnie po kometach, które odwiedziły nas w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, tym razem wszystko wskazuje na to, że kometa będzie widoczna z daleka od blasku słonecznego. W momencie osiągnięcia najwyższej jasności, prognozowanym na 1 maja, kometa będzie znajdowała się aż 19 stopni od Słońca na nocnym niebie. Daje to sporą szansę na naprawdę spektakularne obserwacje.
Warto jednak pamiętać, że główną cechą komet jest ich nieprzewidywalność. Najpierw buduje się napięcie w oczekiwaniu na obserwacje, a potem okazuje się, że kometa się rozpada podczas przelotu w pobliżu Słońca i nie ma już co obserwować.
Czytaj także: Widzieliście już kometę Tsuchinshan-ATLAS? Naukowcy wiedzą już skąd do nas przyleciała
Kometa obecnie znajduje się ponad 100 milionów kilometrów od Słońca. Dla porównania Ziemia znajduje się 150 milionów kilometrów od Słońca. Trajektoria komety wskazuje jednak, że podczas maksymalnego zbliżenia kometa nie będzie się znajdowała przesadnie blisko Słońca, a jedynie nieznacznie bliżej niż Merkury. Ryzyko rozpadu pod wpływem intensywnego promieniowania słonecznego nie jest aż tak wysokie jak w przypadku komet dosłownie ocierających się o Słońce.
Warto zatem śledzić doniesienia o wszelkich zmianach jasności komety, bowiem nigdy nie wiadomo, czy nie będziemy mieli do czynienia z naprawdę jasnym obiektem. Wszyscy, którzy pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku obserwowali kometę Hale’a-Boppa doskonale wiedzą, że trzeba korzystać z okazji, bo potem może minąć trzydzieści lat i wciąż nic nawet nie zbliży się do tego spektakularnego widoku.