W sobotę zobaczysz ją na niebie. To może być jedyna szansa

O kometach mówi się, że są niczym koty, tj. chadzają własnymi ścieżkami. Jest w tym sporo prawdy, bowiem nigdy nie wiadomo kiedy jakaś kometa pojawi się na niebie, kiedy minie Słońce, kiedy zniknie i kiedy pojawi się ponownie. Niektóre komety wszak potrzebują kilkudziesięciu lat, aby wrócić na nasze niebo, a inne kilku tysięcy lat. Miesiąc temu jeden z miłośników astronomii odkrył zupełnie nową kometę zbliżającą się do wnętrza Układu Słonecznego.
W sobotę zobaczysz ją na niebie. To może być jedyna szansa

Wszystko wskazuje na to, że ta właśnie kometa, kometa Nishimura będzie widoczna gołym okiem na niebie już w ten weekend. Będzie to unikalna okazja do jej zobaczenia, bowiem następna okazja do tego pojawi się dopiero za 437 lat, o ile w ogóle się pojawi. W tym czasie będzie oddalać się od Słońca, aż dotrze do aphelium swojej orbity w zimnych, zewnętrznych rejonach Układu Słonecznego. Możliwe jednak, że najbliższe przejście w pobliżu Słońca będzie ostatnim, a kometa rozpadnie się pod wpływem intensywnego promieniowania słonecznego w okolicach peryhelium swojej orbity.

Jak na razie niewiele wiemy o samej komecie. Naukowcy nie znają rozmiarów jej jądra, ani żadnych jej cech fizycznych. Przypuszcza się, że jądro może mieć od 1,5 do 3 kilometrów średnicy. Jak sami przyznają, rzadko się zdarza, aby kometa została odkryta tak krótko przed przelotem przez peryhelium swojej orbity. Zwykle obserwujemy komety w znacznie większej odległości od Słońca, wiele miesięcy, a nawet wiele lat przed jej przelotem w pobliżu wewnętrznej części naszego układu planetarnego.

Czytaj także: Gigantyczna kometa zmierza w kierunku Ziemi. Co tam się wydarzyło?

Kometa została nazwana na cześć japońskiego miłośnika astronomii, Hideo Nishimury, który zauważył kometę po raz pierwszy podczas obserwacji prowadzonych 11 sierpnia.

Komety to obiekty powstałe w zewnętrznych, mroźnych rejonach Układu Słonecznego. Gdy wskutek perturbacji grawitacyjnych obiekt taki zmienia trajektorię lotu i kieruje się do wnętrza układu planetarnego, zbliżając się do Słońca jest stopniowo coraz bardziej ogrzewana, przez co na lodowej powierzchni dochodzi do sublimacji lodu, który wraz z pyłową zawartością odrywa się od jądra komety i pozostaje za nią, tworząc charakterystyczny dla komet warkocz.

Tak czy inaczej, obecnie sytuacja wygląda tak, że kometa Nishimura (katalogowo C/2023 P1) przejdzie przez peryhelium swojej orbity, czyli punkt orbity znajdujący się najbliżej Słońca 17 września br. Minimalna odległość między tymi obiektami wyniesie wtedy 33 miliony kilometrów. Dla porównania Ziemia znajduje się 150 milionów kilometrów od Słońca, a Merkury, pierwsza planeta od Słońca to z kolei 58 milionów kilometrów.

Konfiguracja orbitalna wskazuje jednak, że minimalna odległość komety od Ziemi wyniesie 125 milionów kilometrów i dojdzie do tego 12 września, na 5 dni przed przelotem przez peryhelium.

Jeżeli ktoś chciałby spróbować dostrzec Nishimurę gołym okiem, najlepszymi dniami do tego będzie najbliższa sobota i niedziela. Wtedy to, przed wschodem Słońca będzie można szukać komety w kierunku północno-wschodnim nieco na lewo od jasno świecącej Wenus.

Więcej:komety