Krocie w gablocie

Za odpowiednio duże pieniądze można mieć wszystko – samochód pozłacany, wyłożony marmurem, ozdobiony brylantami. I przede wszystkim: jedyny w swoim rodzaju

Już starożytni Egipcjanie pokrywali swoje rydwany złotem. Mimo że od tamtej pory minęło ponad 3 tys. lat, niewiele się zmieniło. Wprawdzie pojazdy nieco się unowocześniły, ale wykładanie ich złotem i innymi drogimi materiałami nadal jest wśród najbogatszych w modzie.

Różowy Bentley

Brytyjska marka to synonim ponadczasowej elegancji. Bentleye słyną z ultradokładnego montażu i najlepszych materiałów wykończeniowych. Uznaje się je również za auta nieco konserwatywne – kolejne modele trafiają na rynek w odstępie kilku lat, a więc bez wielkiego pośpiechu. Bentleye zmieniają się nieznacznie (przynajmniej na pierwszy rzut oka), a w dodatku są zawsze białe, czarne, granatowe lub zielone – w barwach najbardziej tradycyjnych. Do kogo w takim razie może należeć limuzyna w kolorze różu? Oczywiście do Paris Hilton. Dziedziczka hotelowej fortuny zamówiła ten samochód w firmie Ryana Friedlinghausa – West Coast Customs. Może o niej słyszeliście, bo WCC zyskała ogromną popularność dzięki telewizji MTV i programowi „Pimp my ride”. Paris Hilton chętnie zgodziła się, żeby spece z WCC zbudowali dla niej coś specjalnego. Efekt? No cóż, mówiąc językiem młodzieżowym – wyszła mizeria. Tunerzy nie zmieniali blach, skupiając się na przemalowaniu wszystkiego, co się da, na kolor różowy. Normalny człowiek nie chciałby czymś takim jeździć. Warto też wspomnieć o Stephenie Irelandzie. Ten środkowy napastnik drużyny Manchester City postanowił godnie uczcić 24. urodziny swojej dziewczyny. Piłkarz poszedł na całość – blond Jessica dostała 6-litrowego Bentleya z czerwonym składanym dachem i jaskrawo lakierowanymi kołami oraz tapicerką z wyszytym sercem i napisem „Ukochanej – Stephen”. Mister Ireland zapłacił za to szkaradztwo ponad 422 tysiące dolarów. Straszne, prawda?

Dla Paris Hilton luksus to nie tylko wszechobecny róż, ale także kryształy Swarovskiego, których też można użyć do ozdobienia samochodu. Na dowód Smart przerobiony przez chińską firmę Anjuny. Minisamochód pokryto aż 283 tysiącami szkiełek. Kryształy zamontowano w kabinie (na kierownicy, dźwigni zmiany biegów, na lusterkach wstecznych, pasach bezpieczeństwa, a nawet pedałach), ale najwięcej użyto ich na zewnątrz – samochód po takiej przeróbce wygląda jak limuzyna ekscentrycznego pianisty Liberace. Wyobrażacie sobie utrzymanie takiej maszyny w czystości? Auto nadaje się głównie do celów reklamowych. Niby-diamenty wyglądają zabawnie, ale na co dzień są zbyt wyzywające, żeby nie powiedzieć – nieco prostackie.

Diamenty i wódka

Bogaci lubią szpanować i budzić zazdrość. Ten fakt wykorzystał designer Jacques Blanc. Francuz, który we własnym kraju pracował w agencji reklamowej i specjalizował się w modzie, założył w Londynie studio ekskluzywnego dopieszczania aut. Firma Alchemist proponuje m.in. pokrywanie dachu 24-karatowym złotem. Ile kosztuje takie super- wykończenie Bentleyów, Aston Martinów, Porsche czy drogich Mercedesów? Ceny zaczynają się już od 12 tysięcy funtów – 60 tysięcy złotych. Usługa kierowana jest przede wszystkim do bogaczy z Emiratów Arabskich i Rosji. A skoro już piszemy o Wschodzie – na Łotwie produkowane są (choć mówimy o bardzo krótkich seriach) najdroższe auta typu SUV. Nieznana u nas firma Dartz próbuje reanimować świetność dawno zapomnianej marki Russo-Bałt (takimi autami chętnie jeździł ostatni car). Panowie z Dartza, powołując się na historię, oferują bogaczom coś przedziwnego – opancerzoną terenówkę Prombron. Samochód, który w swoim czasie wywołał sensację na targach luksusu w Monako, kosztuje 1,6 miliona dolarów. Płaci się nie tylko za 8,1-litrowy silnik czy 22-calowe kuloodporne koła, ale przede wszystkim za dodatki – brylanty na desce rozdzielczej, złote cyferblaty pokładowych wskaźników, zestaw głośnomówiący z superdrogim telefonem Vertu oraz za skórzaną tapicerkę uzyskiwaną z penisa atlantyckich waleni. Do każdego sprzedanego egzemplarza producent dodaje – w iście bizantyjskim stylu – trzy butelki arcydrogiej wódki Russo- Baltique Vodka.

Dwa koła dla milionera

Ile może kosztować motocykl? Jeśli odpowiecie, że około 100 tysięcy złotych – na pewno nie popełnicie błędu. Tyle zapłacimy za drogie Harleye Davidsony po indywidualnym tuningu. Chcecie mieć coś bardziej oryginalnego? Na to też jest sposób, przekonują amerykańskie firmy Ecosse Moto Works i Confederate. Pierwsza z nich oferuje maszyny, które mają 200-konne silniki, tytanowe podwozia i wydech, zawieszenia Ohlinsa wzorowane na tych z motocykli Moto GP oraz nadwozia z włókna węglowego. Cena? Za model Heretic Titanium (wyprodukowany ledwie w 10 egzemplarzach) trzeba zapłacić ponad 275 tysięcy dolarów, czyli około 800 tysięcy złotych. Coś bardziej ekstrawaganckiego? Tu pierwsze skrzypce gra z pewnością Confederate P120 Fighter Combat. Maszyna też jest wytwarzana w ultrakrótkiej serii (50 numerowanych sztuk) i choć ma mniejszą moc (160 koni), to Ecosse bije na głowę niesamowitą stylizacją – nadwozie tego motocykla jest futurystyczne i łatwiej skojarzyć pojazd z niewidzialnym myśliwcem Stealth niż z jednośladem.

Zamiast epilogu

Jak pokazuje przykład sułtana Brunei, na samochody można wydać fortunę. Hassanal Bolkiah bije na głowę wszystkich wielbicieli luksusu – w swoim oficjalnym garażu ma aż 7 tysięcy superaut. Wśród nich są m.in. 350 Rolls-Royce’ów, 134 wyścigowe auta Koenigsegg, 8 McLarenów F1, 6 Ferrari FX, 2 Ferrari Mythos, 6 Dauer Porsche 962 LM i wiele, wiele innych.