Kroniki rzucają światło na brudy polskiej polityki! Ci ludzie stali w cieniu Krzywoustego

Kroniki pokazują, że każdy rządzący ma swojego człowieka od czarnej roboty. U Piastów byli to wojewodowie. Jednak wokół podstępów i „intryg” Skarbimira, Włostowica czy Sieciecha przez wieki narosło wiele nieporozumień.
Kroniki rzucają światło na brudy polskiej polityki! Ci ludzie stali w cieniu Krzywoustego

Lech Wałęsa jako prezydent zasłynął między innymi tym, że zlecał swoim współpracownikom działania, których sam nie mógł, bądź nie chciał podjąć. Był także zwolennikiem koncepcji „zderzaków”, polegającej na obwinianiu podwładnych o wszelkie niepowodzenia, aby niezadowolenie społeczne dotykało ich, a nie osobę prezydenta. Jak się okazuje obie praktyki polityczne opisywali już Gall Anonim i Wincenty Kadłubek.

KRONIKA DO POPRAWKI?

Anonim zrelacjonował w kronice wielką wyprawę Bolesława Krzywoustego na Czechy. Odbyła się we wrześniu 1110 r. (ale to akurat wiemy dzięki czeskiemu kronikarzowi Kosmasowi z Pragi – Anonim bowiem w ogóle nie stosował dat rocznych). Polską ekspedycję sprowokowały walki wewnętrzne w Czechach. Polski władca bronił praw księcia Borzywoja, którego własny brat strącił z tronu. Czesi konsekwentnie unikali bitwy. Po czterech dniach, kiedy wojsku zaczęło brakować żywności, Bolesław podjął trudną decyzję o odwrocie. Dopiero wówczas Czesi postanowili uderzyć. Większa część Polaków weszła już do granicznej puszczy. Na skraju lasu pozostał książę z drużyną, aby niczym dobry pasterz strzec bezpiecznego marszu swoich ludzi. Zupełnie inaczej zachował się Skarbimir, wojewoda Bolesława. Bez wiedzy księcia skrył się w lesie i w zasadzce oczekiwał ataku Czechów.

Czytaj więcej: Habsburgowie, Hohenzollernowie i Burbonowie przekazywali z pokolenia na pokolenie – niczym insygnia władzy – paskudne schorzenia

Z punktu widzenia racjonalnych zasad prowadzenia wojny postępowanie przypisane przez Galla Anonima Skarbimirowi można by uznać za dziwaczne. Dlaczego kronikarz, który nieustannie podkreślał, że Krzywousty w obliczu spodziewanego ataku wrogów w pełni kontrolował sytuację, jednocześnie zaakcentował samowolne i potajemne działania wojewody? Na początku XX w. ów fragment kroniki wydał się Wojciechowi Kętrzyńskiemu na tyle kuriozalny, że ten zasłużony uczony zaproponował poprawienie tekstu tak, aby Skarbimir działał z rozkazu księcia. Nie ma jednak powodu poprawiać kroniki, ponieważ wymowa całego opowiadania jest jednoznaczna. Co więcej, wątek skrytych przed władcą poczynań wojewody powrócił w dalszym ciągu narracji.

OTWARCIE DZIAŁAJĄCY BOLESŁAW, PODSTĘPNY SKARBIMIR

Kiedy Gall Anonim opisał przebieg wspomnianej bitwy, jeszcze raz podkreślił, że w trakcie walki Bolesław nic nie wiedział o Skarbimirze, a Skarbimir o Bolesławie. Obaj wraz ze swoimi wojownikami walczyli osobno, ale bardzo skutecznie, ponieważ starcie skończyło się spektakularnym zwycięstwem Krzywoustego. Nie pierwszy to zresztą przy kład potajemnego i podstępnego działania wojewody na kartach kroniki Anonima.

Na samym początku księgi trzeciej Gall opowiedział o pełnej dramatycznych zwrotów wojnie z Pomorzanami. Kulminacyjne starcie rozegrało się pod pomorskim Nakłem, oblężonym przez Bolesława Krzywoustego. Na prośbę obrońców grodu polski książę zgodził się na zawieszenie broni. W tym momencie, znienacka, w trakcie rozejmu, na odsiecz Nakłu przybyła ogromna armia pomorska. Przy polskim księciu znajdowało się bardzo mało wojska, ponieważ większość rozeszła się, korzystając z przerwy w działaniach wojennych. Niezrażony Krzywousty zaczął ze swoim oddziałem konno krążyć wokół pieszego woj ska Pomorzan, zwracając na siebie całą uwagę wrogów. Tymczasem Skarbimir, wykorzystując okazję, zaatakował wojowników pomorskich od tyłu. Oczywiście Polacy odnieśli wspaniałe zwycięstwo. Kronikarz nie wspomniał o jakimś wspólnym planie działania, przyjętym przez księcia przed atakiem na Pomorzan. Nic takiego nie było potrzebne, ponieważ każda z postaci działała w ramach przydanej jej charakterystyki. Dzięki temu triumf został osiągnięty zarówno w wyniku otwartej walki, podjętej przez Bolesława, jak i podstępu Skarbimira.

Polska za czasów Bolesława Krzywoustego / źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

WOJEWODA, CZYLI DRUGI PO WŁADCY

Aby zrozumieć fenomen ściśle określonych ról, które Gall Anonim kazał odgrywać księciu i wojewodzie na polu bitwy, trzeba przyjrzeć się godności wojewodzińskiej. W Polsce XI i XII w. wojewoda był tylko jeden. Słowiańska nazwa dostojeństwa oddaje jedną z jego głównych funkcji. Gall posługiwał się dokładnym tłumaczeniem tego słowa – princeps militum, czyli wódz wojowników. W kronice używane jest także drugie określenie: comes palatinus, a więc zarządca pałacu, czyli dworu monarszego.

Nie ulega wątpliwości, że wojewoda-palatyn był najwyższym dostojnikiem książęcym, mówiąc inaczej, drugą po władcy osobą w państwie. Podobne dostojeństwo funkcjonowało również na Rusi. A co jeszcze ciekawsze – w najstarszej kronice ruskiej „Powieści minionych lat” wojewodowie również są arcymistrzami podstępów wojennych.

I tak pod rokiem 968 kronikarze kijowscy zanotowali opowieść o oblężeniu Kijowa przez Pieczyngów. Kniaź Światosław przebywał wówczas w Bułgarii. Pod nieobecność władcy ruska stolica nie miała szans oprzeć się wielkiej liczbie wrogów. Śmiertelne niebezpieczeństwo zawisło nad synami Światosława i jego matką Olgą. Jedyną nadzieją oblężonych był wojewoda Preticz, który z niewielkimi siłami podpłynął pod gród w łodziach i zatrąbił.

Władca Pieczyngów myślał, że to ruski kniaź wrócił, więc podjął negocjacje. Preticz skłamał, że idzie w straży przedniej Świato sława i jego ogromnej armii. Ponadto zawarł z Pieczyngiem fałszywą przyjaźń, wymieniając się orężem. Dzięki temu nastał rozejm. Gra na zwłokę przyniosła skutek. Zaalarmowany Światosław przybył do Kijowa najszybciej, jak mógł, i przepędził Pieczyngów.

RYZYKANT WŁOSTOWIC

Jeszcze bardziej spektakularnego oszustwa dopuścił się Piotr Włostowic, wojewoda Bolesława Krzywoustego, który objął urząd po buncie i oślepieniu Skarbimira w 1117 lub 1118 r. Wśród trzech najstarszych wersji opowieści o wyczynie Piotra najobszerniej rzecz przedstawił mistrz Wincenty Kadłubek. Dzięki latopisowi (rocznikowi) kijowskiemu wiadomo, że Włostowic działał w 1122 r. (Kadłubek bowiem, podobnie jak Gall Anonim, nie stosował dat rocznych). Opowiadanie o Piotrze wpisuje się znakomicie w Kadłubkową wizję całego panowania Bolesława Krzywoustego. Zdaniem mistrza Wincentego był to wyjątkowo wielki i wspaniały władca, który po odparciu najazdu króla niemieckiego Henryka V rozciągnął swoje zwierzchnictwo nad kraje sąsiadujące z Polską.

Panowanie Bolesława szczególnie doskwierało Wołodarowi, jednemu z książąt zachodnioruskich. Zawiązał więc z innymi sąsiadami Polski spisek przeciwko Krzywoustemu, wykorzystując to, że polski władca był zajęty gdzie indziej. W tym momencie głównym bohaterem opowiadania staje się Piotr Włosto- wic. Wojewoda zaproponował, aby pokonać Wołodara nie siłą, ale podstępem. Następnie udał się na Ruś z nielicznymi towarzyszami, którym nie wyjawił swoich prawdziwych zamiarów, i na dworze Wołodara udawał zbiega prześladowanego przez Krzywoustego. Rusin niezwykle ucieszył się z pozyskania tak znaczącej postaci i oczyma wyobraźni widział już całkowity upadek Bolesława. Jakież musiało być jego zaskoczenie, kiedy wojewoda zaatakował go podczas uczty, za włosy wywlókł zza stołu i związanego uprowadził do Polski. Wrogi spisek przeciwko Bolesławowi przestał istnieć. Wołodar odzyskał wolność dopiero wtedy, gdy jego syn zapłacił ogromny okup.

LUDZIE OD CZARNEJ ROBOTY

Oczywiście postępowanie Skarbimira, Preticza i Piotra Włostowica było niemoralne. Takie same zasadzki mogłyby posłużyć średniowiecznym kronikarzom do stworzenia opisu dyskredytującego wrogów. Szczególną wymowę mają działania przypisane Preticzowi i Piotrowi. Świadomie wykorzystali zwyczaje służące do zadzierzgnięcia najściślejszych i najbardziej przyjaznych więzi – wymianę oręża i wspólną ucztę – aby wywieść w pole swoje ofiary.

Oczywiście za każdym razem – zdaniem kronikarzy – za działaniem podstępnym przemawiały jakieś wyższe racje. Krzywousty i Skarbimir wyprawili się do Czech w obronie prawowitego władcy. Pomorzanie byli poganami, z definicji złymi. Pieczyngowie napadli na Kijów. Wołodar natomiast spiskował przeciwko Polakom, więc został pokonany tą samą bronią, którą walczył. Znamienne jednak, że to nie władcy podejmowali nieuczciwe kroki przeciwko wrogom, ale wojewodowie. I taka właśnie była ich funkcja. Robili to, czego władcom robić nie wypadało.

Odmienność zachowań szczególnie dobrze widać na przykładzie batalistycznych opowiadań Galla Anonima. I w Czechach, i pod Nakłem Krzywousty skupia na sobie całą uwagę przeciwników, walczy otwarcie i uczciwie. Skarbimir natomiast urządza zasadzki na wroga i w dodatku czyni to w tajemnicy przed własnym księciem.

Wojewodowie byli specjalistami od zadań kontrowersyjnych, czyli postaciami z definicji ambiwalentnymi. Gdy służyli władcom potężnym, kierowali swą złowrogą moc przeciwko nieprzyjaciołom zewnętrznym. W przypadku Skarbimira działo się tak do czasu, kiedy w 1117 albo 1118 r. wystąpił przeciwko własnemu księciu. Został za to oślepiony, co wiemy z lakonicznej zapiski w „Roczniku kapituły krakowskiej”. Znacznie gorsze skutki dla państwa mogła mieć nieumiejętność okiełznania wojewody. Wówczas właściwe mu działania destrukcyjne podejmował także wewnątrz ojczyzny.

Bolesław Krzywousty / źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna

SPRAWA SIECIECHA

Taką sytuację przedstawił Gall Anonim, opowiadając o pierwszym polskim wojewodzie Sieciechu. Na początku trzeba jednak zastrzec: Anonim napisał swoją kronikę na chwałę Bolesława Krzywoustego. Książę w młodości buntował się przeciwko ojcu Władysławowi Hermanowi. Popadł też w ostry konflikt z ojcowskim wojewodą Sieciechem. Siłą rzeczy adwersarz Krzywoustego musiał stać się czarnym charakterem w kronice Galla.

Kronikarz przemyślnie skonstruował opis Sieciecha. Zaczął od pochwał. Wojewoda miał być mądry, szlachetnie urodzony i piękny. W tym jednak momencie w tekście pojawia się „ale” i czytelnik dowiaduje się, że Sieciech był zaślepiony chciwością, niebywale okrutny, z byle powodu sprzedawał ludzi w niewolę lub wypędzał z kraju oraz miał zwyczaj ludzi podłej kondycji wynosić ponad wysoko postawionych. W takim zestawieniu pozytywne cechy zdają się działać na niekorzyść. Można powiedzieć, że piękność wojewody jedynie skrywała jego prawdziwe oblicze – mroczne i ohydne. Mądrość natomiast – źle użyta – dawała większe możliwości skutecznego szkodzenia wszystkim. Kto wie, czy najcięższy nie był ostatni zarzut, czyli przypisanie Sieciechowi dążenia do wywrócenia porządku społecznego. Szlachetne pochodzenie wojewody nie przekładało się na poszanowanie hierarchii istniejącej w społeczeństwie.

Według Galla Anonima wady Sieciecha i jego podłe postępowanie miały bardzo konkretne konsekwencje. Już z pierwszej o nim wzmianki można się dowiedzieć, że na Pomorzu, podbitym przez Władysława Hermana, ustanowił nikczemnych zarządców. Z tego powodu Pomorzanie zrzucili zwierzchnictwo polskiego władcy. W samej Polsce natomiast złe rządy Sieciecha doprowadziły do tego, że wielu ludzi wyemigrowało w obawie przed represjami ze strony wojewody.

ZARZEWIE BUNTU

W końcu przy pomocy czeskiego księcia Brzetysława II wygnańcy wydobyli z klasztoru Zbigniewa, starszego syna Władysława Hermana. Następnie namówili wrocławskiego komesa Magnusa do wspólnego wystąpienia przeciwko Sieciechowi. Kiedy zaniepokojony władca posłał do Wrocławia z pytaniem o przyczyny buntu, odpowiedziano mu, że Zbigniew i jego poplecznicy uważają się za najwierniejszych poddanych Władysława Hermana, ale tyranię Sieciecha zwalczać będą w każdy możliwy sposób.

Podobny scenariusz powtórzył się w Gallowym opowiadaniu o kolejnym buncie przeciwko ojcu, podjętym tym razem przez obu synów: Zbigniewa i Bolesława Krzywoustego. Młodzi książęta gotowi byli podporządkować się Hermanowi, ale pod warunkiem oddalenia Sieciecha raz na zawsze. Oba przypadki pokazują kolejną charakterystyczną funkcję wojewody. Był „zderzakiem” władcy.

Sytuacja, w której niechęć poddanych – przynajmniej początkowo – koncentruje się na osobie najwyższego dostojnika, a nie na księciu, jest typowa. Podobny wątek jest zawarty w „Powieści minionych lat”, w zapisce dotyczącej powstania w Kijowie w roku 1068. Ferment wywołała klęska ruskich kniaziów w walce z Połowcami. Kijowianie, którzy uratowali się z pogromu, zażądali od władcy Iziasława broni, bo nadal chcieli bić się z najeźdźcami. Kiedy kniaź odmówił, mieszkańcy stolicy w pierwszym odruchu buntu udali się do dworu wojewody o wdzięcznym imieniu Kośniaczek. Dopiero nie zastawszy dostojnika, powstańcy podjęli kroki bezpośrednio wymierzone we władcę.

Podobny mechanizm został opisany przez Wincentego Kadłubka. Kazimierz Sprawiedliwy wyprawił się na Ruś, aby na tronie w Brześciu, który w owym czasie był stolicą księstwa sąsiadującego z Polską, osadzić poplecznika i krewnego. W trakcie oblężenia grodu w polskim obozie rozeszła się wieść, że pretendent jest jakimś podrzutkiem, a nie kniaziem. Plotkę rozsiewała jego własna matka, siostra Kazimierza, która poróżniła się z synem. Sprawa wywołała duże oburzenie wśród Polaków. Nikt nie chciał popierać bękarta. Natychmiast pojawiły się oskarżenia, że to wojewoda Mikołaj wybrał tak niefortunnego kandydata do tronu. W ślad za tym poszły następne, znacznie cięższe zarzuty. Posądzono wojewodę o tajne konszachty z wrogiem i dążenie do wygubienia Polaków. Spory przerwała wieść o nadejściu ruskiego wojska na odsiecz Brześciowi. Książę Kazimierz stoczył bitwę, w której odniósł efektowne zwycięstwo. Nie ulega wątpliwości, że „urzędowa” ambiwalencja wojewodów ułatwiała posądzanie ich o wszelkie zło.

LOS ZDERZAKA

Taki właśnie mechanizm uruchomił Gall Anonim, oczerniając Sieciecha. Według opowieści o pierwszym buncie Zbigniewa i wrocławian, Władysław Herman nie był w stanie stłumić go zbrojnie, ponieważ Polacy nie chcieli początkowo ze sobą walczyć. Dopiero gdy wojewoda pozyskał znaczniejszych wrocławian podstępnymi obietnicami i przekupstwem, Zbigniew uciekł do Kruszwicy i tam został pokonany przez ojca w krwawej bitwie. Nie trzeba dodawać, że łapownictwo i fałszywe przyrzeczenia to nie są uczciwe metody uprawiania polityki.

Jeszcze cięższe działa wytoczył kronikarz, opisując powody, dla których przeciwko ojcu zbuntował się Bolesław Krzywousty. Decyzja miała zapaść w momencie, kiedy młody, 14-, 15-letni książę z oddziałem równie młodych towarzyszy na rozkaz ojca wyruszył przeciwko Czechom. Na jakimś pustkowiu chłopcy zorientowali się, że są zupełnie sami i pozbawieni wsparcia, a zaraz mają się spotkać z poplecznikami wojewody. Zaczęli więc podejrzewać zasadzkę. Anonim ułożył mowę towarzyszy Bolesława, z której wynikało, że Sieciech dąży do wygubienia całej dynastii Piastów i sam chce objąć pełnię władzy w Polsce. Nieco wcześniej kronikarz pomówił wojewodę o intrygi zmierzające do odwrócenia serca Władysława Hermana od synów. Jednocześnie Anonim stale podkreślał fizyczną słabość i starość panującego księcia.

Średniowiecznym czytelnikom kroniki Galla, to znaczy Wincentemu Kadłubkowi i późniejszym kronikarzom, oskarżenia pod adresem Sieciecha przeważnie wydawały się wiarygodne, ponieważ pasowały do wojewody jako pewnego typu postaci zawsze podejmującej działania dwuznaczne moralnie. Zresztą nowocześni historycy zaczęli przypisywać Sieciechowi kolejne intrygi i zbrodnie, z którymi nawet Gall Anonim (tak przecież wojewodzie niechętny) go nie wiązał. I tak – w przekonaniu uczonych XIX i XX w. – Sieciech miał być odpowiedzialny za wygnanie króla Bolesława Śmiałego, miał także otruć jego syna Mieszka oraz romansować z Judytą Salicką, drugą żoną Władysława Hermana. Stał się więc dyżurnym czarnym charakterem, notorycznie występującym przeciwko Piastom. Z kolei inni badacze postulowali, aby odrzucić oceny i pomówienia Galla czyniące z wojewody zbrodniarza i zdrajcę. Ich zdaniem Sieciech starał się wzmocnić władzę Władysława Hermana i dlatego wszedł w konflikt z synami księcia, dążącymi wbrew woli ojca do uzyskania własnych dzielnic i samodzielnej pozycji w państwie.

W istocie rzeczy spór o Sieciecha jest nie do rozstrzygnięcia. Z jednej strony nie ma powodu posądzać palatyna o wszystkie znane wystąpienia przeciw dynastii w drugiej połowie XI w., ponieważ brak ku temu jakichkolwiek przesłanek w źródłach średniowiecznych. Tego typu posądzenia są jedynie twórczym rozwinięciem czarnej legendy wojewody, stworzonej przez Galla. Z drugiej strony nie da się czytać kroniki Anonima wbrew Anonimowi. Wszystkie szczegóły użyte przez kronikarza układają się w koherentną całość i tworzą mroczny obraz Sieciecha. Wyrywanie ich z kontekstu nie ma sensu, ponieważ jest to dowolna zmiana treści źródła. Nie da się więc powiedzieć, jaki Sieciech był naprawdę.