W przeciwieństwie do czerwonych piasków Marsa czy lodowatych błękitów Neptuna powierzchnia Księżyca wydaje się monotonnie szara i jałowa. Właśnie. Wydaje się. Próbki przywiezione na Ziemię przez astronautów z misji Apollo w latach 60. i 70. XX wieku ukazują o wiele bardziej złożony obraz. Wśród 382 kilogramów zebranego materiału księżycowego (2196 próbek) badacze odnaleźli tysiące mikroskopijnych szklanych koralików – niektóre czarne, inne pomarańczowe, a nawet wielobarwne.
Te niepozorne kulki powstały od 3,3 do 3,6 miliarda lat temu. Kiedy rozgrzana do czerwoności lawa wydobywała się z wnętrza Księżyca w wyniku potężnych erupcji wulkanicznych, natychmiast stykała się z ekstremalnie zimną próżnią przestrzeni kosmicznej. Bez atmosfery, dźwięku i warunków pogodowych lawa zastygała w locie, tworząc idealnie gładkie szklane kulki, które po dziś dzień leżą na powierzchni w niemal nienaruszonym stanie.
Czytaj także: Gigantyczna różnica między stronami Księżyca. Co odkryli Chińczycy?
Same erupcje przypominały pokazy fontann ognia znane z Hawajów – z tą różnicą, że dochodziło do nich w absolutnej ciszy, bez atmosferycznego szumu, w kompletnej pustce. To właśnie te dramatyczne wydarzenia pozostawiły po sobie mikroskopijne artefakty, które dziś są jednymi z najcenniejszych skarbów przywiezionych z Księżyca.
Choć koraliki znajdują się w rękach naukowców od ponad pół wieku, dopiero najnowsze osiągnięcia technologiczne pozwoliły naprawdę zajrzeć do ich wnętrza. Dzięki takim technikom jak mikroskopia skaningowa i transmisyjna, spektroskopia rentgenowska czy wiązki jonów o wysokiej energii, badacze są w stanie analizować strukturę i skład chemiczny materiału w skali atomowej – bez naruszania jego integralności.
Niezwykle ważne jest, aby próbki nie zostały skażone atmosferą Ziemi. Nawet minimalny kontakt z tlenem mógłby wpłynąć na ich skład i zafałszować wyniki pomiarów. Dlatego wszystkie analizy prowadzone są w warunkach kontrolowanych.
Każdy koralik to mikroskopijny dokument geologiczny. Zawierają one izotopy i minerały, które pozwalają odtworzyć warunki panujące we wnętrzu Księżyca w czasie erupcji: temperaturę, ciśnienie, skład magmy. Co więcej, różnice w ich kolorze i składzie wskazują, że aktywność wulkaniczna zmieniała się w czasie – co sugeruje, że wnętrze Księżyca stopniowo ochładzało się i zestalało.
Czytaj także: Księżyc nigdy nie był suchy. To odkrycie zmienia naszą wiedzę o historii wody na Księżycu
Badając te niepozorne ziarenka, naukowcy właśnie dokonują prawdziwej rewolucji w naszej wiedzy o Księżycu. Zamiast martwego i statycznego globu, widzimy teraz dynamiczny świat o niezwykle złożonej historii geologicznej, który jeszcze miliardy lat temu kipiał energią.
Dziś, patrząc na Księżyc z Ziemi, widzimy spokojny glob pokryty kraterami. Jednak dzięki tym maleńkim koralikom możemy wyobrazić go sobie jako tętniący ogniem glob, który przecież wtedy widoczny był doskonale z powierzchni Ziemi (znajdował się bliżej nas niż obecnie). Każda z tych mikroskopijnych kulek to relikt czasów, gdy Księżyc nie był jeszcze zimnym pustkowiem, lecz miejscem pełnym dramatyzmu i energii. Koralik po koraliku, odkrywamy tę historię na nowo.