Kula ognia przemknęła po niebie. Była nie tylko widowiskowa. Dostarcza też informacji o Układzie Słonecznym 

22 lutego ubiegłego roku niebo nad Kanadą doczekało się efektownego spektaklu. Główną rolę zagrała w nim kula ognia związana z przelotem meteoru.
Kula ognia przemknęła po niebie. Była nie tylko widowiskowa. Dostarcza też informacji o Układzie Słonecznym 

Niemal rok później wiemy na ten temat więcej, a wnioski płynące z publikacji zamieszczonej na łamach Nature Astronomy odnoszą się do początków całego naszego układu. Mowa między innymi o zewnętrznych granicach Układu Słonecznego oraz tym, jak powstały podobne mu struktury.

Czytaj też: Astronomia uratowała życie milionów ludzi. Tak wykorzystywano ją przed setkami lat

O ile wewnętrzna część, czyli ta, w której występują skaliste planety: Merkury, Wenus, Ziemia i Mars, jest poznana całkiem nieźle, tak problemy zaczynają się w dalszych obszarach. Szczególnie tajemniczy jest tzw. Obłok Oorta, ponieważ żaden statek kosmiczny nie zbliżył się do ani jednego obiektu go tworzącego. 

Nie dotyczy to jednak działań w drugą stronę. Innymi słowy, czasami z Obłoku Oorta przylatują do nas goście tacy jak wspomniany meteor. Ten z Kanady okazał się wyjątkowy, dlatego wnioski płynące z poświęconych mu analiz są tak istotne. A na pewno bardziej niż moglibyśmy spodziewać się po ważącym 2 kilogramy obiekcie, który wielkością przypomina piłkę do siatkówki.

Kula ognia najprawdopodobniej była związana z meteorem wywodzącym się z Obłoku Oorta

Istotną rolę w badaniach odegrało śledzenie jego przelotu. W efekcie naukowcy mogli określić jego prędkość i trajektorię. Oba parametry sugerują pochodzenie meteoru z Obłoku Oorta. Obiekty go tworzące potrzebują od 350 do 3500 lat, aby okrążyć Słońce, a w niektórych miejscach ich odległość od naszej gwiazdy jest 100-krotnie większa niż w przypadku Ziemi.

Co ciekawe, początkowo autorzy sugerowali, że meteor mógł mieć międzygwiezdne pochodzenie. Oznaczałoby to, że przybył do nas spoza granic Układu Słonecznego, podobnie jak słynny Oumuamua. Dokładniejsze modelowanie wykazało jednak realizację odmiennego scenariusza: najprawdopodobniej mówimy o ciele, które powstało stosunkowo blisko Słońca (na tyle, by mieć skalistą formę), lecz z czasem zostało wyrzucone aż do Obłoku Oorta.

Czytaj też: Pierwsza “gwiazdka” pojawi się w tym roku wyjątkowo wcześnie. To asteroida 2015 RN35

To z kolei może być kluczowe w kontekście poznawania historii naszego układu oraz zachodzącej w nim ewolucji. A idąc dalej, również i innych układów o cechach podobnych do naszego. Całkiem imponujące możliwości, jak na wyniki analizy trajektorii lotu obiektu, który przybył na Ziemię z baaardzo daleka.