Drony Mojave rozpętały piekło swoimi minigunami
Wcześniej zachwycaliśmy się zdolnościami drona Mojave do startu z lotniskowców i ogólnej potędze związanej z arsenałem, a dziś mamy okazję rzucić okiem na nietypową formę uzbrojenia takiego latającego bezzałogowca, bo wielolufowe karabiny maszynowe, czyli miniguny. Od razu przynosi nam to na myśl samoloty A-10 Warthog, czy nawet myśliwce F-35, które doczekały się niedawno takiej formy uzbrojenia.
Czytaj też: Armia USA nie idzie na półśrodku. Przeznaczy setki milionów na wzmocnienie dronów
W przypadku drona Mojave w grę wchodzą nie bezpośrednio zintegrowane z konstrukcją działka, a demontowalne kapsuły DAP-6 od Dillon Aero z minigunami. Szybkostrzelność tego systemu broni o wadze 73,5 kg bez amunicji i 158,8 kg z amunicją wynosi 3000 pocisków na minutę, a maksymalna pojemność ich magazynków wynosi 3000 nabojów, czyli teoretycznie Mojave może prowadzić ciągły ostrzał przez okrągłe 60 sekund, zanim wyczerpie mu się amunicja w jednej kapsule. Wtedy jednak może przerzucić się na kolejne DAP-6 z dostępną amunicją… o ile ostrzał celu nie był realizowany z zaangażowaniem kilku modułów.
Z takim uzbrojeniem dron zniszczył kilka statycznych celów podczas pierwszego w swoim rodzaju pokazu ognia na żywo. To zostało zrealizowane na początku tego miesiąca i objęło siedem bezzałogowców, które w sumie wystrzeliły łącznie 10000 sztuk amunicji. Na nagraniu powyżej możemy obejrzeć, jak amunicja kalibru 7,62×51 mm nie tyle szatkuje, ile doprowadza pickupa bezpośrednio do wybuchu, ale to akurat magia wcześniejszego przygotowania. Zastosowana amunicja nie jest bowiem wybuchowa, ale pickup został zapewne wyposażony w imitujące np. pociski artyleryjskie materiały wybuchowe lub paliwo, które w chwili zapłonu doprowadziło do eksplozji.
Czytaj też: Wypatrzy każdego wroga. Francja sprawdziła drona Delait DT26 na pustyni
Ten test stanowi duży krok naprzód w możliwościach wojny dronowej, prezentując zdolność Mojave do przeprowadzania agresywnych ataków, a więc czegoś, co aktualnie jest zazwyczaj zarezerwowane dla załogowych statków powietrznych. Tak się składa, że dron Mojave jest częścią strategii General Atomics mającej na celu zaoferowanie Armii USA nowej uzbrojonej platformy, która może wpisać się idealnie w porzucony niedawno projekt uzbrojonego śmigłowca zwiadowczego FARA.
Warto podkreślić, że Mojave to nie byle dron wojskowy, bo jako ewolucja swoich poprzedników z linii General Atomics, posiada imponujące cechy dostosowane do złożonych i różnorodnych operacji zarówno na morzu, jak i w odległych, trudnych środowiskach. Chociaż Mojave czerpie całymi garściami z dwóch innych dronów (MQ-1C Grey Eagle i MQ-9 Reaper), to wyróżniają go dwa wloty powietrza dla 450-konnego silnika turbośmigłowego i chłodnicy, a także większe i grubsze skrzydła. Wisienką na torcie jest jednak zarówno potencjalne uzbrojenie z 16 pociskami Hellfire na czele, jak i możliwość startowania i lądowania na krótszych odcinkach.
Czytaj też: Chiny mają wyjątkowego drona. HH-100 zrewolucjonizuję logistykę powietrzną
Musimy jednak pamiętać, że Mojave nie będzie w stanie wystartować z lotniskowców w pełnej konfiguracji z aż 16 pociskami Hellfire. Ten dron może wprawdzie latać z obciążeniem do 1632 kg, ale lądowanie i startowanie z krótkich, bo 122-metrowych pasów startowych jest tylko możliwe z mniejszym obciążeniem. Już nawet obecność 12 pocisków Hellfire sprawia, że Mojave zaczyna wymagać już ponad 300-metrowych pasów startowych, a jego wytrzymałość lotu spada znacznie poniżej 25 godzin.
Z kolei sama integracja modułów pokroju DAP-6 na dronach takich jak Mojave odzwierciedla szerszą zmianę w strategii wojskowej, która coraz bardziej polega na systemach bezzałogowych do podejmowania skomplikowanych misji w środowisku o podwyższonym ryzyku. Ta zdolność pozwala na bardziej dynamiczne strategie zaangażowania, zapewniając wsparcie z powietrza z szybką zmianą celów, a to szczególnie w scenariuszach, gdzie precyzyjnie kierowane pociski mogą nie być najskuteczniejszym rozwiązaniem.