
Co ciekawe, ta frustrująca sytuacja doczekała się naukowej analizy. Badacze z University of Bristol postanowili dokładnie prześwietlić mechanikę tego zjawiska. Ich praca opublikowana w Royal Society Open Science rzuca nowe światło na to, dlaczego piłka golfowa czasem zachowuje się tak kapryśnie na krawędzi dołka.
Lip-out-ów nie da się uniknąć – tak mówi matematyka
Emerytowany profesor John Hogan z School of Engineering Mathematics and Technology wykorzystał swoją wiedzę z zakresu mechaniki do analizy tego golfowego fenomenu. Naukowca, znanego z interdyscyplinarnego podejścia, szczególnie zainteresował moment, gdy piłka balansuje na krawędzi między sukcesem a porażką. Hogan w żartobliwy sposób nazwał takie piłki piłkami śmierci, porównując je do motocyklistów wykonujących akrobacje na pionowej ścianie. To nie pierwszy raz, gdy profesor zastosował naukowe metody do analizy zjawisk sportowych – wcześniej badał mechanikę jazdy na deskorolce oraz zachowanie piłki koszykowej po uderzeniu w obręcz.
Czytaj też: Tekstylia jak piłka golfowa. Nowatorska konstrukcja oszukuje prawa natury
Co ważne, badania te wpisują się w szerszy trend wykorzystywania zasad mechaniki Newtona do wyjaśniania sportowych zjawisk. Te same prawa, które niegdyś służyły do opisu orbit planet, dziś pomagają zrozumieć zachowanie piłek golfowych. Matematyczne podejście do sportu pozwala dostrzec regularności tam, gdzie laik widzi jedynie kaprys losu.

Naukowcy wyróżnili dwa główne typy lip-out-ów, różniące się mechanizmem fizycznym. Pierwszy z nich, określany jako rim lip-out, występuje wtedy, gdy środek masy piłki nie schodzi poniżej poziomu greenu. W takiej sytuacji piłka obraca się wokół górnej krawędzi dołka pod stałym kątem i z określoną prędkością, balansując niczym linoskoczek. W tym stanie nawet minimalne zakłócenia – pojedyncze ziarnko piasku, lekki podmuch wiatru czy drobna zmiana rotacji – mogą zadecydować o tym, czy putt zakończy się sukcesem, czy porażką. Naukowcy określają ten stan jako zdegenerowaną równowagę siodłową, czyli moment, gdy piłka znajduje się dokładnie na granicy między wpadnięciem do dołka a powrotem na green.
Drugi typ, hole lip-out, prezentuje się jeszcze spektakularniej. Tutaj piłka faktycznie wpada do dołka, gdzie wykonuje ruch wahadłowy, odbijając się od jego ścianek. Energia potencjalna zamienia się w rotację, a jeśli piłce zabraknie impetu do dotknięcia dna, może zostać wyrzucona z powrotem na powierzchnię. To zjawisko przypomina wahadło, któremu brakuje energii do osiągnięcia najniższego punktu swej trajektorii.
Wnioski z badań mogą nieco zaskoczyć tych golfistów, którzy wierzą, że dobre uderzenie to przede wszystkim moc. Analiza mechaniczna potwierdza wprawdzie, że zbyt silne uderzenie zwiększa ryzyko lip-out-u, ale wskazuje również na kluczową rolę precyzji. Okazuje się, że optymalna strategia polega na celowaniu jak najbliżej środka dołka i nadawaniu piłce takiej prędkości, by dotarła do krawędzi z minimalnym zapasem energii. Taka kombinacja zapewnia, że piłka ma wystarczająco pędu, by wpaść do dołka, ale nie na tyle dużo, by mogła się z niego wydostać.
Dla praktykujących golfistów płynie z tego konkretna nauka: precyzja i kontrola często okazują się ważniejsze od czystej siły. Następnym razem, gdy staniecie przed kluczowym puttem, warto przypomnieć sobie lekcję z mechaniki Newtona i dostosować uderzenie tak, by piłka dotarła do celu z optymalną, a nie maksymalną prędkością. Choć badania nie gwarantują, że zawsze unikniemy lip-out-u, z pewnością pomagają zrozumieć, dlaczego czasem nawet perfekcyjnie wyglądające putty kończą się rozczarowaniem.