Ludzie nie dobierają się przypadkowo. Przeciwieństwa wcale się nie przyciągają

W amerykańskich filmach często powtarzała się jedna klisza. Największy nerd w szkole zakochuje się w najładniejszej dziewczynie w okolicy (albo odwrotnie – kujonica traci głowę dla kapitana szkolnej drużyny futbolowej), a później wszystko toczy się tak, by wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Najnowsze badania wskazują, że takie scenariusze nie mają racji bytu w rzeczywistości. Okazuje się, że najlepsze związki powstają między osobami o podobnej pożądliwości.
Jak dobieramy się w związki? To odwieczne pytanie, na które wciąż brak odpowiedzi /Fot. Pixabay

Jak dobieramy się w związki? To odwieczne pytanie, na które wciąż brak odpowiedzi /Fot. Pixabay

Zwykło się mawiać, że przeciwieństwa się przyciągają, także w relacjach międzyludzkich. Theodor Reik, jeden z najwybitniejszych psychoanalityków w historii, twierdził, że wybieramy partnerów, którzy są w stanie zaspokoić jakieś ważne potrzeby lub są obdarzone cechami, których samym nam brakuje. Ale przecież miłość to ciągłe wzloty i upadki – często bardziej pociągają nas osoby niedostępne, nieosiągalne – to tzw. efekt Romea i Julii.

Tego kocham, tego lubię…

Dr Helen Fisher wyróżniła cztery typy osobowości, które decydują o tym, kto nas pociąga: Badacza, Budowniczego, Dyrektora i Negocjatora. Każda z tych osobowości wybiera inne towarzystwo, także w kwestii partnerów na resztę życia. Idąc tropem sugestii o przeciwieństwach, także tutaj całkowicie odmienne osobowości powinny się przyciągać.

Postanowił to sprawdzić adiunkt Sean Prall, antropolog z Uniwersytetu Missouri, który pojechał do północno-zachodniej Namibii w południowej Afryce, aby zbadać zachowanie Himba, grupy półkoczowniczych pasterzy. Odkrył, że ludzie, którzy są podobni pod względem pożądliwości częściej tworzą związki, a także odnoszą w nich sukcesy. To by sugerowało, że wcale nie przeciwieństwa a podobieństwa się przyciągają – przynajmniej jeżeli chodzi o aparycję, temperament seksualny, itd.

Podczas pobyty w Afryce, Prall przeprowadził szereg wywiadów z ludźmi na temat pożądania innych osób w społeczności i oszacował tzw. wartość koleżeńską, która opisuje, jak bardzo ktoś chce być z kimś innym w związku. Otrzymane wartości Prall porównał z informacjami o osobach, z którymi badani faktycznie byli w związku.

Podobieństwa się przyciągają?

Okazuje się, że osoby o podobnej “wartości koleżeńskiej” (można powiedzieć także: pożądliwości) częściej tworzyli związki, a także osiągali lepsze wyniki w relacjach. To by potwierdzało, że przeciwieństwa wcale się nie przyciągają, przynajmniej jeżeli chodzi o dobór partnerów. Przeprowadzone badania są o tyle interesujące, że kładły nacisk na działaniach ludzi, a nie ich deklarowanych preferencjach – można się z nimi zapoznać w Science Advances.

Kobieta z plemienia Himba

Sean Prall mówi:

Zainteresowało nas to, ponieważ wiele prac antropologicznych dotyczących ludzkich wzorców kojarzenia opiera się wyłącznie na preferencjach ludzi. Te badania koncentrują się na działaniach ludzi. Można powiedzieć, że wolelibyśmy kogoś, kto jest uważany za bardzo pożądanego, ale na to w dużym stopniu wpływają normy społeczne. Co zrobilibyśmy w takim związku? Jak to się dzieje w rzeczywistości? Właśnie temu się przyglądaliśmy.

Charakterystyka Himba była idealnym modelem dla sprawdzenia postawionej przez niego hipotezy. Sean Prall spędził pięć lat na badaniu tej grupy etnicznej, choć wyniki można rozszerzyć na całe społeczeństwo.

Sean Prall podsumowuje:

Była to doskonała populacja, by przyjrzeć się naszym pytaniom, ponieważ wszyscy się znają, a większość osób z tej populacji umawia się na randki i zawiera małżeństwa. Można ich wprost zapytać, jak bardzo chcieliby być w związku z konkretną osobą, ponieważ ją znają. W ten sposób ludzie wiążą się ze sobą od tysięcy lat, nie przez internet, ale z ludźmi w swojej społeczności.