Marsjańska sonda zauważyła burzę pyłową na Marsie. Tony pyłu momentalnie uniosły się w powietrze

Kiedy mowa o aktywnych w ostatnich latach misjach marsjańskich, zazwyczaj na myśl przychodzą aktualnie jeżdżące po powierzchni Czerwonej Planety łaziki Curiosity oraz Perseverance, albo latający nad powierzchnią dron Ingenuity. Owszem, niektórym jeszcze może przyjść do głowy pierwszy chiński łazik marsjański Zhurong, ale on już od ponad roku milczy. Bardzo często jednak zapominamy o sondach krążących wokół Marsa. Tymczasem aktualnie na orbicie znajdują się wciąż działające sondy Mars Express, Mars Reconnaissance Orbiter, ale także chińska sonda Tianwen-1 oraz emiracka Hope. To właśnie ta ostatnia dostarczyła ostatnio bardzo ciekawych informacji o tym, co się dzieje na powierzchni planety.
Marsjańska sonda zauważyła burzę pyłową na Marsie. Tony pyłu momentalnie uniosły się w powietrze

Miliardy lat temu Mars przypominał na wiele sposobów Ziemię. Miał znacznie gęstszą niż obecnie atmosferę, a na jego powierzchni znajdowały się oceany, morza, rzeki i jeziora. Do dzisiaj jednak pozostały na Marsie jedynie wyschnięte koryta rzeczne i niecki po mniejszych i większych zbiornikach wody. Czerwona Planeta utraciła niemal całą swoją wodę na rzecz przestrzeni kosmicznej. Powierzchnia planety — za wyjątkiem czap polarnych — pokryta jest niezwykle drobnym pyłem.

Dzięki temu, że tego pyłu na powierzchni Marsa jest naprawdę dużo, a atmosfera choć rzadka, wciąż istnieje, to od czasu do czasu można dostrzec z orbity (ale także z kamer zainstalowanych na pokładzie łazików) mniejsze lub większe burze pyłowe, także globalne lub pojawiające się lokalnie wiry pyłowe.

Czytaj także: Sonda Hope wkroczyła na orbitę Marsa. Sukces pierwszej misji Zjednoczonych Emiratów Arabskich

Sonda Hope krążąca wokół Marsa od kilku lat zarejestrowała ostatnio wpływ burzy pyłowej na struktury znajdujące się na powierzchni Marsa. Sondzie bowiem udało się sfotografować fragment powierzchni Marsa tuż przed i po zakończeniu burzy pyłowej. Okazało się, że powierzchnia widoczna z orbity istotnie się zmieniła na skutek tej niewielkiej burzy.

Do samej burzy pyłowej doszło w 2022 roku. Dane przesłane z sondy po zakończeniu obserwacji wykazały zmianę grubości warstwy pyłu na powierzchni. Do ustalenia tego faktu wykorzystano spektrometr obserwujący Marsa w podczerwieni, który jest w stanie ustalić temperaturę powierzchni planety. Wyniki obserwacji opublikowano właśnie w periodyku Journal of Geophysical Reseach: Planets.

Animacja opublikowana przez autorów opracowania wskazuje zmiany grubości warstwy pyłu w regionie znanym Isidis Planitia, który jest rozległym basenem uderzeniowym znanym, z dużej ilości pyłu.

Warto jednak tutaj zauważyć, że sonda obserwowała znacznie większy obszar, który został objęty burzą pyłową. W ramach analizy danych naukowcy chcieli ustalić, ile pyłu tak naprawdę burza była w stanie unieść z powierzchni planety i osadzić w innych miejscach. Co ciekawe, nie są to duże wartości. W niektórych miejscach ubyło około 340 mikrometrów pyłu, a w innych przybyło około 120 mikrometrów. Nie są to imponujące wartości, a mimo tego naukowcy wskazują, że burza pyłowa była w stanie unieść tony pyłu, co jest imponujące, zważając na to, że marsjańska atmosfera jest ponad sto razy rzadsza od atmosfery Ziemi. Średnie ciśnienie atmosferyczne na powierzchni Marsa wynosi zaledwie 7 hPa (na Ziemi to 950-1030 hPa). Stąd i takiej rzadkiej atmosferze znacznie trudniej unieść pył, czy na przykład drona Ingenuity w powietrze. Jak jednak widać po zdjęciach, duże ilości pyłu mogą się przemieszczać po powierzchni Czerwonej Planety w stosunkowo krótkim czasie.