Sonda dostrzegła coś zaskakującego na Słońcu. To tu może powstawać pogoda kosmiczna

Układ Słoneczny składa się ze Słońca oraz krążących wokół niego ośmiu planet, ich księżyców oraz planetoid i komet. Tak przynajmniej wygląda to na pierwszy rzut oka. Rzeczywistość jest jednak inna. Cały nasz układ planetarny wypełniony jest wysokoenergetycznymi cząstkami, które emitowane są w atmosferze Słońca, a następnie przemierzają przestrzeń kosmiczną aż do heliopauzy, gdzie Układ Słoneczny styka się z przestrzenią międzygwiezdną. To w tym miejscu dopiero strumień cząstek ze Słońca spada do zera, a jego miejsce przejmuje promieniowanie galaktyczne.
Sonda dostrzegła coś zaskakującego na Słońcu. To tu może powstawać pogoda kosmiczna

Wiatr słoneczny, choć badany jest od dawna — wszak wpływa na pogodę kosmiczną w otoczeniu Ziemi i innych planet układu — wciąż jest czymś bardzo tajemniczym. Naukowcy wciąż nie są pewni gdzie i w jakim procesie jest on emitowany.

Sonda kosmiczna Solar Orbiter krążąca wokół Słońca odkryła właśnie liczne niewielkie dżety materii uciekające z zewnętrznych warstw atmosfery Słońca. Każdy z tych dżetów widoczny jest przez zaledwie 20-100 sekund. W tym czasie plazma wyrywająca się ze Słońca ucieka z prędkością około 100 km/s. Naukowcy analizujący dane z sondy podejrzewają, że to właśnie te niepozorne dżety mogą być źródłem wiatru słonecznego.

Dane obserwacyjne zostały za pomocą zainstalowanego na pokładzie sondy instrumentu EUI (Extreme Ultraviolet Imager). To on 30 marca 2022 roku wykonał zdjęcia południowego bieguna Słońca, na którym dostrzegł delikatne, pojawiające się i znikające struktury związane z niewielkimi dżetami plazmy wystrzeliwanej z atmosfery gwiazdy.

Czytaj także: Skąd się bierze szybki wiatr słoneczny? Sonda Parker Solar Probe donosi z otoczenia Słońca

Odkrycie to było zaskoczeniem dla astronomów, którzy nigdy wcześniej takich struktur nie widzieli, ze względu na brak instrumentów zdolnych obserwować atmosferę Słońca z taką częstotliwością i w tak wysokiej rozdzielczości.

Dotychczas heliofizycy wiedzieli, że przynajmniej część wiatru słonecznego emitowana jest z dziur koronalnych, czyli z miejsc w polu magnetycznym Słońca, gdzie linie pola magnetycznego nie wracają na powierzchnię Słońca, a rozciągają się w przestrzeń kosmiczną. Plazma przemieszczająca się wzdłuż takich otwartych linii mogłaby być wyrzucana w przestrzeń międzyplanetarną. Nowe obserwacje wskazują jednak, że to nie może być wszystko. Pojedyncze, aczkolwiek liczne krótkotrwałe dżety też muszą odpowiadać za istotną część plazmy wyrzucanej ze Słońca.

Wszystko rozbija się o ilość emitowanej plazmy. Najsilniejsze tutaj są z pewnością rozbłyski słoneczne klasy X, które emitują jej najwięcej. Po przeciwnej stronie skali mamy nanorozbłyski, które mają miliard razy mniej energii niż rozbłyski klasy X. Nowe dżety odkryte przez sondę Solar Orbiter mają tysiąc razy mniej energii niż nanorozbłyski. Nie zmienia to faktu, że ich powszechne występowanie i liczebność razem sprawiają, że odpowiadają one za znaczącą część materii tworzącej wiatr słoneczny. Co więcej, naukowcy podejrzewają, że na Słońcu może dochodzić do jeszcze mniejszych i jeszcze liczniejszych procesów, które także mogą mieć swój udział w swoistej produkcji pogody kosmicznej.

Powyższe informacje optymistycznie nastawiają naukowców, którzy w przyszłości będą analizować dane z Solar Orbitera. Obecnie bowiem sonda krąży wokół Słońca w płaszczyźnie równikowej, a więc biegun Słońca widzi jedynie od strony krawędzi. W ciągu najbliższych kilku lat sonda będzie stopniowo zmieniała swoje nachylenie względem ekliptyki tak, aby móc bezpośrednio spojrzeć na bieguny Słońca. Wtedy będzie można przyjrzeć się teraz odkrytym dżetom z innej perspektywy. Jest zatem na co czekać.