Motocyklowy kask przyszłości? Działa jak hełm Iron Mana

Każdy motocyklista zna tę codzienną gimnastykę. Przed wyruszeniem w trasę trzeba założyć kask, ale ręce są już w rękawiczkach, a na nosie okulary. Rozpinanie paska podbródkowego, manewrowanie wokół głowy, czasem konieczność zdjęcia szkła – to drobna, ale powtarzalna niedogodność.
...
fot. Roof Helmets

Francuska firma Roof zaprezentowała na targach EICMA 2025 prototyp, który może sprawić, że cały ten rytuał przejdzie do historii. Nazywa się DJagger i wygląda, jakby przybył z planu filmu science fiction. Sekret tkwi w zupełnie nowym sposobie otwierania. Zamiast standardowej konstrukcji, prototyp kasku DJagger otwiera się od tyłu dzięki złożonemu systemowi zawiasów. Tylna część najpierw rozchyla się na boki, potem odsuwa i podnosi, tworząc niezwykle szeroki otwór wejściowy. Efekt wizualny rzeczywiście przywodzi na myśl hełm Iron Mana i jest równie futurystyczny.

Koniec z paskiem podbródkowym. Mechaniczne zapięcie nowej generacji

Kluczowa innowacja DJaggera polega na całkowitym wyeliminowaniu tradycyjnego paska podbródkowego. Jego funkcję przejmuje mechaniczne zamknięcie, które blokuje tylną część konstrukcji. Z punktu widzenia użytkownika oznacza to kilka realnych udogodnień. Zakładanie i zdejmowanie kasku nie wymaga już szukania zapięcia pod brodą, co przy zimowych, grubych rękawiczkach bywało uciążliwe.

Producent twierdzi również, że taki system pozwala na lepszą izolację akustyczną i precyzyjniejsze dopasowanie kasku do głowy. Brak paska znosi też uczucie dodatkowego ucisku w okolicy szyi podczas długiej jazdy. Prototyp ma być wyposażony w fotochromatyczny wizjer automatycznie dostosowujący się do światła oraz soczewkę Pinlock zapobiegającą parowaniu, oczywiście pod warunkiem pomyślnego przejścia rygorystycznych testów homologacyjnych ECE 22.06.

Ułatwienie dla ratowników. Czy to przełom w bezpieczeństwie?

Ciekawym argumentem za nowym designem jest potencjalne ułatwienie pracy służbom ratunkowym po wypadku. W przypadku podejrzenia urazu kręgosłupa szyjnego tradycyjne ściąganie kasku przez głowę wiąże się z ryzykowną manipulacją. System otwierania od tyłu teoretycznie umożliwia szybki dostęp do twarzy i dróg oddechowych poszkodowanego bez konieczności poruszania jego głową. To mocny medyczny argument, który może przekonać wielu sceptyków, ale pod jednym kluczowym warunkiem – mechanizm musi działać niezawodnie w ekstremalnych, często chaotycznych warunkach akcji ratunkowej.

Wątpliwości co do trwałości i zapomniana historia Vozz

Patrząc na prezentowany prototyp, trudno nie zadać sobie kilku istotnych pytań. Mechanizm zawiasowy wydaje się skomplikowany, a każda dodatkowa ruchoma część to potencjalny punkt awarii. Na targach pokazowy egzemplarz otwierał się automatycznie, co było wygodne dla prezentacji. Jak jednak potwierdził jeden z komentujących, wersja seryjna nie będzie zrobotyzowana. Pojawia się zatem uzasadniona wątpliwość o trwałość mechanicznych zawiasów po kilku sezonach użytkowania, szczególnie w deszczu, błocie i mrozie.

Dla kontekstu warto przypomnieć, że podobne kaski z tylnym wejściem produkowała około 15 lat temu firma Vozz. Ich rozwiązanie było prostsze i bardziej eleganckie, ale nie zdobyło rynku. Niektórzy obserwatorzy spekulują, że Roof może korzystać z wygasłych już patentów Vozz, choć ich implementacja jest zdecydowanie bardziej złożona. Firma Roof działa od 1993 roku i ma renomę producenta innowacyjnych produktów, oferując między innymi najlżejszy kask integralny na świecie RO200 S CARBON.

Czy DJagger ma szansę na sukces?

Obecnie DJagger pozostaje fascynującym eksperymentem, który pokazuje, że nawet w tak dojrzałej dziedzinie jak produkcja kasków motocyklowych, wciąż można szukać radykalnych zmian. O jego przyszłości zadecydują testy homologacyjne i późniejsza reakcja rynku. To rozwiązanie ma niezaprzeczalny urok nowości i potencjalne praktyczne zalety, ale jego przyjęcie będzie zależało od ceny, finalnej wagi i – przede wszystkim – od udowodnionej, wieloletniej niezawodności skomplikowanego mechanizmu.

Z perspektywy osoby, która jeździ na motocyklu i widziała już trochę „rewolucji” sprzętowych, DJagger robi na mnie wrażenie przede wszystkim jako bardzo efektowny gadżet, a dopiero w drugiej kolejności jako potencjalny przełom bezpieczeństwa. Pomysł z otwieraniem od tyłu i brakiem paska podbródkowego brzmi ciekawie w kontekście okularów, kominiarek i zimowych rękawic, a argument o łatwiejszym dostępie dla ratowników jest naprawdę mocny.

Z tyłu głowy zostaje jednak pytanie, czy tak skomplikowany mechanizm nie zemści się po kilku sezonach deszczu, soli i codziennego użytkowania – i czy nie skończy jak Vozz, który był „za mądry” jak na swój czas. Na razie traktowałabym DJaggera jako ciekawy kierunek rozwoju, który może zmienić codzienną motocyklową rutynę, ale decyzję o zakupie odkładała do momentu, aż zobaczymy realne testy, opinie użytkowników i to, jak ten futurystyczny koncept znosi zwykłą, brudną motocyklową rzeczywistość.