Myszojeleń w warszawskim zoo

Od kilku dni w stołecznym zoo można oglądać kanczyla jawajskiego (Tragulus javanicus). Ten jeden z najmniejszych ssaków kopytnych świata zwany też jest myszojeleniem. Samczyk o imieniu Arnold przyjechał do warszawskiego ogrodu zoologicznego z parku w Bernie, w Szwajcarii.
Myszojeleń w warszawskim zoo

Chwilowo domem tego nieśmiałego stworzenia stała się ptaszarnia. Towarzyszą mu wieloszpony rdzwawogrzbiete (Polyplectron inopinatum). – Nowy współlokator zrobił duże wrażenie , ale wygląda na to że oba gatunki nie będą sobie przeszkadzały  – na Facebooku administrator profilu ptaszarni.

Na głównym profilu ogrodu zoologicznego umieszczono kilka ciekawostek i faktów o tym stworzeniu. O kanczylu jawajskim możemy się dowiedzieć m.in., że waży zaledwie 1,5 – 2 kg, a jego kończyny mają średnicę porównywalną do średnicy ołówka.

Jak czytamy, kanczyle w niezwykły sposób bronią się w sytuacji zagrożenia. Przy bezpośrednim starciu używają swoich ostrych wystających kłów a rywali odstraszają głośnym dźwiękiem przypominającym płacz.

W walce dodają sobie animuszu uderzając racicami o ziemię z dużą prędkością (ponoć aż 7 razy na sekundę), co sprawia wrażenie wojskowych werbli. Gdy w nocy oświetlić je latarką, zastygną w bezruchu.

– Ze względu na niewystarczająca ilość danych i trudności zaobserwowania tego gatunku w naturze, posiada on kategorię – DD (Data Deficient) w Czerwonej Księdze IUCN – wyjaśnia warszawskie zoo.

Co ciekawe, w Polsce sporą popularność (także dzięki piosence ”Myszojeleń” w wykonaniu użytkowniczki Youtube’a Luizy Kuklińskiej)  zdobył nieco większy, wietnamski kuzyn kanczyla jawajskiego, kanczyl srebrnogrzbiety (Tragulus versicolor).

 

ZNALEZIONO! Ten uroczy mały „myszoskoczek” o zębatych zębach – zwany Chevrotainem o srebrnym grzbiecie – został stracony dla nauki …

zestaw bitewny przez & nbsp; Poniedziałek, 11 Listopada 2019

 

Do dziś można kupić ubrania i gadżety z logo i nazwą małego ssaka. Uważany od lat 90. XX wieku za rodzaj wymarły, został złapany w foto pułapkę kilkaset razy. Badania terenowe pod auspicjami Global Wildlife Conservation wspierali naukowcy z zoo we Wrocławiu a szef ogrodu, Radosław Ratajszczak, brał też udział w procesie identyfikacji zdjęć zwierzęcia.