Na twoim biurku kwitnie “życie”. Po przeczytaniu będziesz chciał umyć ręce

Klawiatury, myszki, telefony i pracownicze kubki to istny “biohazard” – wynika z badań przeprowadzonych na University of Arizona. (Uwaga, po przeczytaniu tego artykułu sięgniesz po płyn dezynfekujący).
Na twoim biurku kwitnie “życie”. Po przeczytaniu będziesz chciał umyć ręce

Rzut oka na twoje miejsce pracy. Dla Ciebie to pełna paproszków klawiatura, zużyta myszka i monitor, z którego FBI mogłoby zbierać odciski palców? Dla mikrobiologa to fascynujące siedlisko mikroorganizmów – bakterii, wirusów, grzybów i innych drobnoustrojów.

Tym mikrokosmosem w naszych biurach zainteresowali się ostatnio naukowcy z University of Arizona. Na nasze klawiatury, myszki i telefony spojrzeli pod mikroskopem. Oto czego się dowiedzieli!

 

Pod mikroskopem

– To ludzie są głównym źródłem bakterii w biurach – wynika badań przeprowadzonych na University of Arizona. Wynika z nich również, że to mężczyźni mają od trzech do czterech razy więcej bakterii na telefonach, komputerach, klawiaturach i w szufladach. Dlaczego? Teorii jest kilka: począwszy od przeciętnie niższych standardów pielęgnacji ciała po większą powierzchnię biurek.

Okazało się również, że wpływ na zestaw naszych biurowych bakterii ma geografia. Np. niemożliwe było odróżnienie flory bakterii w biurze w San Francisco i Nowym Jorku, podczas gdy zespół bakterii w biurach w Tucson w Arizonie był już zupełnie inny. Wszystko ze względu na wyższe temperatury i suchy klimat.

Z badań płynie również wniosek, że zestaw mikrobów w dwóch biurach w różnych miastach jest bardziej zbliżony niż zestaw drobnoustrojów np. w kuchni i biurze w tym samym budynku.

 

Klawiatura? Będziesz mył ręce

Badania klawiatur wykazały obecność bakterii chorobotwórczych podobnych do tych, które można spotkać w szpitalu. Prawdziwym królestwem drobnoustrojów okazały się klawiatury uniwersyteckich komputerów, do których dostęp miało wiele osób. Stwierdzono na nich nawet niektóre bakterie jelitowe.

Od teraz po skorzystaniu z klawiatury będziesz mył ręce…

 

Może czas przetrzeć telefon?

Naukowcy zbadali florę bakteryjną na powierzchni naszych telefonów komórkowych. Kontakt z ustami, uszami i palcami sprawia, że to naprawdę fascynujące środowisko. Zidentyfikowano na nich bakterie pochodzące ze skóry i nosa oraz niektóre gatunki żołądkowo-jelitowe. Można tu znaleźć nawet 10 razy więcej bakterii niż na przeciętnej desce klozetowej.

Gdyby tak czasem przetrzeć telefon szmatką z płynem dezynfekującym?

 

Papier przyjmie wszystko?

Choć coraz rzadziej korzystamy z papierowych wersji dokumentów, wiąż jesteśmy skazani na kontakt z nimi – zwłaszcza z papierami, które przechodzą z rąk do rąk. Notatki na spotkaniu, katalogi, gazety czytane podczas przerwy, a zwłaszcza książki wypożyczone z biblioteki to prawdziwe siedlisko baterii! Nie bez powodu w Wielkiej Brytanii obowiązuje zakaz wypożyczania książek przez osoby cierpiące na choroby zakaźne. Chory czytelnik ma obowiązek poinformować lokalne władze o konieczności zdezynfekowania lub zniszczenia egzemplarza, który może być skażony. Prawo wprowadzono po tym, jak w jednej z brytyjskich miejscowości wybuchła epidemia szkarlatyny. Wszystko zaczęło się po tym, jak mężczyzna będący nosicielem choroby zwrócił do biblioteki wypożyczoną książkę. Jak się okazało miał dość nietypowy zwyczaj używania jako zakładki… łusek własnej skóry.

 

Uwaga na kubki

Równie zaskakujące są  dane dotyczące  kubów w pracowniczych kuchniach. Jak się okazuje kubki wielokrotnego użytku bardzo rzadko są czyszczone na tyle dokładnie, by zapobiec rozwojowi bakterii. Badania wykazały, że na 90% kubków w kuchniach biurowych stwierdzono drobnoustroje, a 20% z nich zawierało… bakterie kałowe.  Jeśli kiedykolwiek zastawiałeś się czy nie przynieść swojego kubka do pracy, być może właśnie znalazłeś odpowiedź.

Podobnie jest z długopisami, z których korzysta kilka osób. Zwłaszcza takich, które nie nie myją rąk po wyjściu z toalety lub mają przykry zwyczaj wkładania długopisu do ust. Lepiej przyjąć za pewnik, że żaden pożyczony długopis nie jest bezpieczny.

Daje do myślenia, prawda?

 

Źródło: independent.co.uk