Właśnie wtedy doszło do starcia między wspomnianym niszczycielem, a flotą japońską. Bitwa miała miejsce na Filipinach w październiku 1944 roku. Japońska marynarka wojenna poniosła wtedy ogromne straty i nie zdołała wyprzeć sił amerykańskich z wyspy Leyte. Oczywiście Amerykanie nie wyszli z całego starcia bez jakichkolwiek strat: jedną z zatopionych jednostek okazał się wspomniany niszczyciel eskortowy.
Rozpadł się on dwie części i osiadł na głębokości 6985 metrów. To zauważalnie głębiej niż w przypadku dotychczasowego rekordzisty, czyli USS Johnston, którego wrak znajduje się 426 metrów bliżej powierzchni. Co ciekawe, w tamtej historii również chodziło o wody Morza Filipińskiego, na których swoją ekspedycję przeprowadził odkrywca Victor Vescovo. Ten sam człowiek odpowiada za znalezienie najnowszego odkrytego wraku.
USS Samuel B. Roberts wziął udział w bitwie w październiku 1944 roku
Jeśli wierzyć dokumentacji sprzed niemal 80 lat, niszczyciel eskortowy unieszkodliwił jeden japoński ciężki krążownik i znacznie uszkodził inny w czasie walk z grupą prowadzoną przez pancernik Yamato. W pewnym momencie jednak amunicja zaczęła się kończyć. USS Samuel B. Roberts, zwany przez niektórych Sammym B, został trafiony przez pancernik Kongo i zatonął. Z liczącej 224 osoby załogi zginęło co najmniej 89 ludzi. 120 udało się natomiast uratować, wliczając w to kapitana niszczyciela, Roberta Copelanda.
W odnalezieniu wraku, który trafił na dno w 1944 roku pomógł rekordowo głęboko zamontowany sonar boczny, który znalazł się na wyposażeniu łodzi podwodnej. Dzięki niemu udało się zejść znacznie poniżej poziomu, do jakiego były zdolne powszechnie stosowane sonary. Te zazwyczaj nie były w stanie przekroczyć pułapu 6000 metrów. Jeśli chodzi natomiast o dalsze losy wojny, to od bitwy z udziałem opisywanego niszczyciela Japończycy walczyli jeszcze niecały rok. Do ich kapitulacji doszło 2 września 1945 roku. Istotną rolę odegrały w tym przypadku bomby atomowe zrzucone na dwa japońskie miasta, czyli Hiroszimę i Nagasaki.