Pocieszającą wiadomością dla mieszkańców Polski bez wątpienia będzie to, że w kraju nad Wisłą raczej nie mamy się co martwić o swoje zdrowie i życie, jeśli chodzi o interakcje z pająkami. Te zazwyczaj albo nie są w stanie przebić ludzkiej skóry albo – jeśli już im się to uda – wywołają u ukąszonego co najwyżej swędzenie, pieczenie i niewielką opuchliznę.
Czytaj też: Ta jaskinia jest tak ogromna, że trudno to sobie wyobrazić. Mogłaby pomieścić wieżowiec
Oczywiście ukąszenie pająka nie jest niczym przyjemnym, ale bez wątpienia mieszkanie w Polsce jest w tym przypadku całkiem optymistycznym wariantem. Mówiąc inaczej: mogliśmy trafić zdecydowanie gorzej, jeśli chodzi o naturalnie występujące u nas pająki. Zdecydowanie mniej szczęścia w tym zakresie mają mieszkańcy cieplejszych obszarów, choćby Australii.
Nie da się ukryć, iż pod tym względem Australia jest wielce rozpoznawalna, choć rozwój medycyny sprawił, że pobyt w Krainie Kangurów raczej na pewno nie zakończy się śmiercią wywołaną przez pająka. Nie zmienia to jednak faktu, iż w Australii aż roi się od zwierząt, które zdecydowanie mogłyby nam uprzykrzyć pobyt w tym kraju.
Najgroźniejsze pająki świata zazwyczaj występują w cieplejszych obszarach, dlatego Polska jest w tym zakresie stosunkowo bezpiecznym krajem
Wśród tamtejszych pająków bez wątpienia nie chcielibyście zaliczyć spotkania z przedstawicielem gatunku Latrodectus geometricus. Jego jad, choć znacznie silniejszy od substancji wstrzykiwanej przez słynną czarną wdowę, zazwyczaj jest wprowadzany w mniejszych ilościach. Poza tym pająk ten jest mało agresywny, co obniża ryzyko ukąszenia. Poza Australią można go spotkać choćby w Południowej Afryce, na Madagaskarze, Karaibach, w Stanach Zjednoczonych, Japonii czy na Cyprze.
Australia zazwyczaj przoduje w tego typu zestawieniach i nie powinno to dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę tamtejszych “kandydatów”. Innym, niezwykle groźnym pająkiem jest Latrodectus hasselti, wywodzący się właśnie z Australii, choć spotykany także w Nowej Zelandii, Belgii i Japonii. Z pewnością nieco optymizmu dostarcza skłonność tych pająków do udawania martwych w kontakcie z człowiekiem, zamiast wchodzenia w bezpośrednie potyczki. Toksyny zawarte w jadzie L. hasselti wywołują ból, pocenie się, szybkie bicie serca i obrzęk węzłów chłonnych. Ostatni przypadek śmierci powiązanej z ukąszeniem przez to zwierzę pochodzi z 1956 roku.
Czytaj też: Meduza rodem z innego świata. Wygląda jak Cthulhu, ale nie spotkasz jej w Polsce
Osobną kategorią w takich rankingach powinna stanowić cała rodzina, znana jako Dipluridae. Jeśli zaś chodzi o konkretne rodzaje, to eksperci wymieniają w tym kontekście Evagrus, Brachythele i Microhexura w Ameryce Północnej, Trechona w Ameryce Południowej oraz Atrax w Australii. Na przestrzeni ostatnich stu lat w okolicach Sydney odnotowano kilka przypadków śmierci ludzi w wyniku ukąszeń przedstawicieli gatunków A. robustus i A. formidabilis. Obecnie znane jest antidotum na ich jad, lecz musi ono zostać podane wkrótce po kontakcie z pająkiem.
Na koniec warto przytoczyć pewien przykład z naszego podwórka. Na szczęście na tyle mało groźny, że nie załapałby się na czołówkę światowego rankingu, choć i tak z pewnością nikt z nas nie chciałby doświadczyć ukąszenia przedstawiciela gatunku Meta menardi, zwanego również sieciarzem jaskiniowym. Zazwyczaj zamieszkuje on ciemne i stosunkowo chłodne przestrzenie, takie jak jaskinie czy stare studnie. Ból wynikający z jego ukąszenia można porównać do użądlenia przez osę. Jeśli zaś chodzi o konsekwencje zdrowotne, to nie powinny być one poważne w przypadku dorosłego, zdrowego człowieka.