Największe drzewo na świecie owinięto folią aluminiową, żeby uratować je przed szalejącymi pożarami

Generał Sherman – bo takie imię nosi gigantyczna sekwoja – przez prawie 3 tys. lat nie uległ huraganom ani burzom. Niestety, teraz może zostać pokonany przez ogień, który pustoszy Park Narodowy Kings Canyon w Kalifornii. Aby go ocalić, strażacy owinęli podstawę drzewa ognioodporną folią.
Największe drzewo na świecie owinięto folią aluminiową, żeby uratować je przed szalejącymi pożarami

Pożar na terenie parku Kings Canyon w Kalifornii wybuchł po uderzeniu pioruna, które zarejestrowano 9 września. Początkowo sytuacja była stosunkowo niegroźna, a władze parku miały nadzieję, że ogień uda się szybko opanować lub wygaśnie samoistnie. Niestety, w ciągu kilku ostatnich dni pożar rozrósł się i objął obszar ponad 4,5 tys. hektarów. Co gorsza – nadal rośnie, a strażacy nie są w stanie go zatrzymać.

Kalifornijska Służba Parków Leśnych (NSP, ang. National Park Service) obawia się, że ogień może dotrzeć do części parku zwanej olbrzymim lasem lub lasem olbrzymów. To skupisko sekwoi olbrzymich (Sequoiadendron giganteum), z których wiele liczy ponad 2 tys. lat.

Wśród nich znajduje się też Generał Sherman – uznawany za największe drzewo na świecie. To największy istniejący przedstawiciel swojego gatunku. Liczący ok. 2,5–3 tys. lat olbrzym ma pień o średnicy 11 metrów i jest wysoki na 84 m. Uważa się, że może ważyć ponad 1200 ton.

Strażacy na ratunek Generałowi Shermanowi

Generał Sherman nie jest jednak jedynym znanym „mieszkańcem” parku Kings Canyon. W sumie las olbrzymów gości pięć z 10 największych drzew na Ziemi i około 2000 sekwoi, zwanych mamutowcami olbrzymimi.

NPS podała, że w trosce o bezpieczeństwo tego naturalnego dziedzictwa, strażacy próbują zabezpieczyć obszar przed nadejściem ognia. Jednym ze stosowanych środków zapobiegawczych jest owijanie pni drzew ognioodpornym materiałem – zasadniczo podobnym do folii aluminiowej – który jest zwyczajowo używany przez strażaków do ochrony budynków i konstrukcji zagrożonych pożarem.

Drzewa owinięto folią do wysokości ok 2–3 metrów. Ognioodporna warstwa ma uchronić pnie przed płomieniami oraz odbijać ciepło.

Oprócz tego, strażacy używają tzw. kontrolowanego ognia do oczyszczenia terenów wokół najcenniejszych drzew. Innymi słowy, celowo wypalają pobliską niską roślinność, aby pożar – kiedy nadejdzie – nie miał „paliwa” i nie mógł podejść pod podstawę sekwoi. „Jeśli większy i niekontrolowany pożar wejdzie w obszar ognia kontrolowanego, zostanie spowolniony, a możliwe, że nawet zatrzymany przez nagły brak paliwa” – informuje straż pożarna.

NSP przypomina, że podobną akcję przeprowadzono w 2015 roku. Wówczas owijanie drzew folią aluminiową i wypalanie niskich traw pozwoliło ocalić drzewa w olbrzymim lesie.

Spłonęło 10% wszystkich sekwoi olbrzymich na świecie

Według „Los Angeles Times”, sekwoje olbrzymie są dobrze przystosowane do znoszenia pożarów, a nawet wykorzystują ogień, ponieważ ciepło i wysokie temperatury pomagają im uwalniać nasiona. Ale zmiany klimatyczne i przedłużające się susze sprawiają, że obecne pożary są o wiele bardziej intensywne, dotkliwe i długotrwałe niż te, do których przywykły starożytne drzewa.

Udowadnia to zeszłoroczny pożar, który zniszczył ogromne obszary parku w Sierra Nevada. NSP podało wówczas, że ogień strawił tysiące sekwoi olbrzymich, a ekolodzy oszacowali, że spowodowało to zmniejszenie globalnej populacji tych drzew o 10%.

Seria pożarów trawi Kalifornię

Pożar w Kings Canyon nie jest jedynym, z którym po miesiącach dotkliwej suszy zmaga się Kalifornia. W ostatnich dniach ogień panujący w południowej części Parku Narodowego Sekwoi zmusił setki pracowników parku i okolicznych mieszkańców do ewakuacji.

Zniszczeniu mógł ulec tamtejszy las sekwoi, co mieli zbadać strażacy, którzy chcieli wkroczyć na teren pogorzeliska po opanowaniu ognia. Niestety, duże zadymienie i trudny, niedostępny teren uniemożliwiły przeprowadzenie oględzin. Ocenę strat być może uda się przeprowadzić z powietrza, gdy sytuacja się ustabilizuje.

Najbardziej dotkliwym w tym roku pożarem okazał się pożar Dixie, który wybuchł w północnej Kalifornii w połowie lipca, a obecnie uważa się, że jest opanowany w 86%. Według informacji podawanych przez straż pożarną, był to drugi największy pożar w historii stanu. Zniszczył m.in. historyczne miasto Greenville, znane jako stolica gorączki złota, spustoszył ponad 198 tys. hektarów ziemi i ponad 1300 domów.

W całej Kalifornii strażacy zmagają się obecnie z 11 masowymi pożarami. Niektóre z nich trwają od kilku tygodni. Eksperci uważają, że za nasilenie niszczycielskich pożarów odpowiadają nie tylko nierozważne ludzkie działania (jak odpalanie petard w terenie), lecz także przedłużające się susze i brak opadów. Wysuszone rośliny są doskonałą pożywką dla płomieni, a brak deszczu i silne wiatry utrudniają akcję gaśniczą.


Źródła: LA Times, Kings Canyon National Park, BBC, USA Today.