Według danych opublikowanych w Nature, na Ziemi rosną ponad 3 biliony drzew, które podzielone są na ponad 60 tys. gatunków. Największa ich różnorodność występuje w Brazylii, która jest domem dla 8700 gatunków drzew, a najmniej Ameryka Północna w pobliżu Arktyki, gdzie doliczymy się “zaledwie” 1400 różnych gatunków. Są takie rośliny, które występują tylko na określonym, ograniczonym obszarze i nie są spotykane nigdzie indziej – to tzw. endemity.
Czytaj też: Ta palma kwitnie pod ziemią. Nowy gatunek wprawił uczonych w osłupienie
Jednym z najrzadszych drzew na Ziemi jest lodoicja seszelska (Lodoicea madivica), którą nazywa się także palmą seszelską lub kokosem morskim (coco de mer). W naturze występuje tylko na dwóch wyspach archipelagu Seszeli – Praslin i Curieuse. Mimo że owoce rośliny bywają znajdowane na plażach Oceanu Indyjskiego, palma nie pojawi się nigdzie indziej, gdyż morze przenosi tylko puste owoce. To dlatego, że prawidłowo rozwinięte nasiono ma ciężar właściwy 1,2 kg/dm3 i natychmiastowo tonie w wodzie. Z tego powodu lodoicja seszelska jest zagrożona wyginięciem, a szacuje się, że na Ziemi pozostało zaledwie ponad 8000 palm należących do tego gatunku.
Największe nasiona na świecie
Lodoicja seszelska ma wysokie, smukłe pnie, które mogą rosnąć nawet na wysokość 30 m. Korona palmy ma mnóstwo liści, przez co jej średnica wynosi prawie 5 m. Ale najbardziej charakterystyczną cechą tego drzewa są ogromne owoce, które skrywają największe nasiona na Ziemi. Mają one sugestywny kształt, zbliżony do kobiecych pośladków, co pierwotnie miało swoje odzwierciedlenie w epitecie gatunkowym “callipyge”, co w języku greckim oznacza “piękne pośladki”.
Czytaj też: Lasy się uduszą, fotosynteza ustanie. Drzewa nam już nie pomogą
Nietypowy owoc, którego można spróbować, gdy akurat jest się na Seszelach, jest owiany wieloma legendami. Kilkaset lat temu owoce lodoicji były transportowane do odległych rejonów świata, a ze względu na nietypowy kształt i rozmiar były bardzo pożądane i uważane za afrodyzjak. Podobno zajadali się nimi królowie (m.in. Ludwiku XV), którzy w ten sposób chcieli poprawić swoją potencję. Co więcej, niektórzy wierzyli, że to nie jabłko, a właśnie owoc lodoicji zjadł Adam w Edenie, w związku z czym przypisywano mu właściwości magiczne.
Nasiono lodoicji jest oficjalnie wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa jako największe na świecie. Mogą mieć do 50 cm średnicy i ważyć nawet 25 kg, czyli mniej więcej tyle samo, co dorosły buldog. Same owoce też są naprawdę spore i przy tym bardzo ciężkie – z podniesieniem 40-kilogramowego kolosa wiele osób miałoby problem.
W przeciwieństwie do nasion przeznaczonych do rozprzestrzeniania się na duże odległości, nasiona lodoicji zachowują się odwrotnie. Opadają z drzewa rodzicielskiego i pozostają tam, gdzie są, czekając, aż drzewo rodzicielskie umrze, po czym będą mogły wykorzystać zawarte w nim składniki odżywcze do wzrostu. Może to zająć trochę czasu, ponieważ szacuje się, że kokos morski żyje ponad 200 lat. Nawet gdy ziarno w końcu wykiełkuje, wzrost drzewa i osiągnięcie dojrzałości może zająć od 15 do 50 lat.
Palmy w klatkach
Niestety, może się zdarzyć, że za kilkanaście lat na świecie nie będzie już lodoicji. Palma jest zagrożona wyginięciem, gdyż występuje na niewielkim obszarze coraz bardziej zredukowanym z powodu działalności człowieka, a przy tym jest podatna na pożary i rośliny inwazyjne. Ponieważ dojrzewanie nasiona zajmuje co najmniej 4-8 lat, każdy owoc lodoicji jest na wagę złota.
Czytaj też: Jak dmuchawce rozsiewają nasiona? Naukowcy rozszyfrowali wielką tajemnicę
Zwykle dla gatunków zagrożonych wyginięciem poważnym problemem jest chów wsobny – przy niewielkiej grupie partnerów pula genowa również staje się ograniczona, a szkodliwe mutacje stają się bardziej prawdopodobne. Nie wydaje się to jednak problemem dla coco de mer, ponieważ ostatnie badania wykazały, że przejście od nasion do drzewka jest skuteczniejsze, gdy drzewa rodzicielskie są bliżej spokrewnione. Jest to tzw. euforia chowu wsobnego, zjawisko będące prawdopodobnie wynikiem ewolucji na odizolowanej wyspie.
Drzewa i nasiona są dobrze chronione przez władze, objęte ochroną prawną zarówno na mocy prawa Seszeli, jak i międzynarodowych przepisów CITES. Rośliny są strzeżone, a czasem nawet umieszczane w klatkach, aby chronić je przed kłusownikami, którzy próbują zgarnąć nasiona i sprzedać je za wysoką cenę. Za istotne zagrożenie uważa się jednak ogień; a jako środek ochronny wokół lasów palmowego ustawia się bariery przeciwpożarowe.
Owoc lodoicji znajduje się w godle Seszeli, więc każdy przybywający na jedną z wysp archipelagu, będzie miał stosowną pieczątkę w paszporcie. Czy kiedyś będziemy mogli je oglądać tylko tam? To zależy od działań, które podejmiemy teraz, by chronić tę niezwykłą “królewską palmę”.