Nie jazda na motocyklu, a jeździectwo jest najbardziej niebezpieczną aktywnością – sugerują badania

Naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego przeanalizowali dane zgromadzone przez amerykański National Trauma Data Bank. Odkryli, że największa liczba urazów związana jest z jazdą konną, a nie – jak podejrzewano – jazdą na motocyklu, piłką nożną czy narciarstwem.
Nie jazda na motocyklu, a jeździectwo jest najbardziej niebezpieczną aktywnością – sugerują badania

Badanie przeprowadzone przez ekspertów z Teksasu nie jest pierwszym, które pokazuje, jakich urazów najczęściej doświadczają Amerykanie. Większość wcześniejszych analiz skupiała się jednak na wypadkach drogowych lub była ograniczona do określonego terytorium, np. tylko jednego stanu. Niewiele badań dotyczyło również długoterminowego wpływu wypadku na zdrowie, koncentrując się na leczeniu konkretnego urazu.

Tym razem badacze postanowili przyjrzeć się ogólnokrajowym danym. W tym celu sięgnęli po dane z lat 2006–2017 zgromadzone przez National Trauma Data Bank. NTDB to rejestr medyczny zawierający informacje o urazach i ich skutkach. Trafiają do niego zapisy dotyczące wszystkich urazów, z jakimi pacjenci zgłaszają się do oddziałów ratunkowych szpitali w całych Stanach Zjednoczonych.

Jazda konna groźniejsza niż narty, motocykl i piłka nożna

Trzeba przyznać, że jazda konna jest stosunkowo mało popularna. Z pewnością uprawia ją mniej osób, niż narciarstwo, piłkę nożną czy jazdę na motocyklu – a to z tymi aktywnościami zestawiono jeździectwo w nowych badaniach. I dlatego, aby jak najlepiej ocenić związane z nią ryzyko, autorzy posłużyli się inną, wcześniejszą analizą.

W badaniach przeprowadzonych przez kanadyjskiego naukowca opracowano „wskaźnik obrażeń” (ang. injury rate), który pokazywał, ile urazów przypada na tysiąc godzin danej aktywności. I tak w przypadku motocyklistów wskaźnik wyniósł 0,14 urazu na każde 1000 godzin jazdy, a w jeździe konnej – 0,49 urazu na 1000 godzin. Narciarze i piłkarze częściej niż jeźdźcy zgłaszali się do szpitali, ale ich urazy przeważnie były niegroźne i nie wymagały hospitalizacji, podczas gdy wypadki w trakcie jazdy konnej w większości częściej wiązały się z koniecznością pozostania na obserwacji, a nawet rehabilitacji.

„Chociaż dokładne szacunki są utrudnione przez niezidentyfikowane urazy, które nie trafiają do szpitalnych rejestrów, wypadki jeździeckie zostały zidentyfikowane jako główne źródło urazów związanych ze sportem, zwłaszcza w odniesieniu do urazów mózgu. (…) Ryzyko przyjęcia do szpitala z powodu urazów jeździeckich jest wyższe niż w przypadku piłki nożnej, rajdów motocyklowych i narciarstwa” – podano w nowych badaniach.

320 zgonów na 25 tysięcy urazów

Z danych NTDB wynika, że spośród wszystkich pacjentów doświadczających wypadków w trakcie jazdy konnej, tylko 10% wychodzi z nich bez szwanku i po badaniu zostaje odesłanych do domów. Najwięcej, bo aż 37% jeźdźców, doświadcza urazów okolic klatki piersiowej (w tym górnej części pleców). Około jedna czwarta pacjentów zgłasza się z uszkodzeniem kończyn, a jedna piąta – z urazami głowy.

Pozostała garstka, czyli około 4% pacjentów, zgłosiło się do szpitali z „niepokojącym poziomem zaburzeń świadomości”, co wskazywało na poważne problemy neurologiczne powstałe na skutek urazu głowy.

Wszyscy pacjenci – poza wspomnianymi 10% – zostali poddani hospitalizacji. 10% najbardziej poszkodowanych wymagało operacji, a ponad 25% trafiło na oddział intensywnej terapii. Pozostali pozostawali na oddziale otwartym, na obserwacji. Co ciekawe, aż 7% wszystkich pechowych jeźdźców po zakończeniu leczenia wymagało rehabilitacji, a w kilku przypadkach pacjenci trafili do placówki opiekuńczej.

Niestety, spośród 25000 badanych aż 320 osób nigdy nie wróciło do domu, tracąc życie w wyniku odniesionych obrażeń.

Ostrzegajmy przed jazdą konną, jak przed wypadkami

Autorzy badań podkreślają, że ich analiza nie ma na celu jedynie straszenia statystykami. Jej celem jest zwrócenie uwagi na poważny problem, jakim jest nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa dotyczących jazdy konnej.

„Według CDC, każdego roku w USA ponad 30 milionów ludzi uczestniczy w zajęciach jeździeckich. Jednak bardzo niewiele kampanii dotyczących zdrowia publicznego koncentruje się na zapobieganiu urazom u jeźdźców, wykorzystujących konie do wypoczynku i pracy. Należy wdrożyć środki zapobiegawcze i kampanie w celu podkreślenia znaczenia zasad bezpieczeństwa i stosowania środków ochrony osobistej podczas jazdy konnej” – podsumowano w badaniach.

Naukowcy dodają, że liczba urazów – szczególnie urazów głowy – może wzrosnąć z czasem, bowiem w badaniu zauważono, że bardziej doświadczeni jeźdźcy rzadziej noszą kaski i odzież ochronną. Tych doświadczonych jeźdźców będzie przybywać, chociaż badania udowadniają, że wśród sportowców są najbardziej narażeni na urazy wymagające hospitalizacji, a nawet powodujące trwałe kalectwo.

 

Źródła: BMJ Journal Trauma Surgery & Acute Care Open, BMJ Journal Injury Prevention.