Nie zawsze chodzi o lęk separacyjny. Eksperci zbadali psie emocje i frustracje

Szacuje się, że około 20 proc. psów cierpi z powodu lęku separacyjnego, który może prowadzić do różnego rodzaju zachowań, w tym gryzienia kanapy czy butów. Nowe badania pokazują, że wrzucanie wszystkich takich przypadków do jednego worka może przynieść więcej szkód niż korzyści i utrudnić odpowiednią diagnozę i leczenie czworonoga.
Nie zawsze chodzi o lęk separacyjny. Eksperci zbadali psie emocje i frustracje

Badania przeprowadzone przez behawiorystów zwierzęcych oraz ekspertów weterynarii z University of Lincoln i lizbońskiego University Lusófona of Humanities and Technologies, pokazują, że diagnozowanie wszystkich niepokojących zachowań psów jako przejawu „lęku separacyjnego” może być błędne.

Autorzy analizy przeprowadzili internetową ankietę wśród opiekunów 2700 psów, reprezentujących ponad 100 różnych ras. Ankieta obejmowała 55 najbardziej charakterystycznych problemów związanych z separacją, m.in.: frustrację spowodowaną chęcią wyjścia, panikę społeczną, frustrację przekierowaną, frustrację natychmiastową, wrażliwość na hałasy, czy ujadanie.

Na podstawi uzyskanych odpowiedzi, autorzy podzielili wszystkie psy na cztery grupy. W każdej grupie znalazły się psy, które w podobny sposób zachowywały się po wyjściu opiekuna z domu. Każdą grupę scharakteryzowano pod kątem przejawianych zaburzeń, co miało pozwolić odkryć rzeczywiste pochodzenie problemów behawiorystycznych i wyciągnąć właściwe wnioski.

 

Cztery grupy psów

W grupie A – najmniej licznej – znalazły się psy przejawiające oznaki „frustracji wyjścia” (exit-frustration), paniki społecznej i frustracji przekierowanej.

„Najbardziej oszczędnym wyjaśnieniem tego profilu jest to, że psy te źle reagują na separacje (oznaki paniki społecznej) i próbują iść za właścicielem (frustracja wyjścia), ale ponieważ nie są w stanie tego zrobić z powodu barier w obrębie w domu, starają się znaleźć alternatywny sposób radzenia sobie (przekierowana frustracja)” – wyjaśniają autorzy analizy.

Czworonogi zakwalifikowane do grupy B charakteryzują się przekierowaną frustracją, paniką społeczną i – bardzo rzadko – frustracją wobec właściciela. Autorzy badania tłumaczą, że w tym przypadku negatywne zachowania psów wynikają z faktu, że są one bardzo pobudzone. Odbierają bodźce zewnętrzne, chcą się do nich dostać i walczą o znalezienie alternatywnego sposobu radzenia sobie z potrzebami w sytuacji zamknięcia.

Klaster C jest największą zidentyfikowaną grupą i obejmuje ponad jedną trzecią psów. Zachowanie czworonogów z tej grupy charakteryzuje się szczekaniem i paniką społeczną. Psy te są pobudzane przez bodźce zewnętrzne (dochodzące z zewnątrz hałasy, zapachy itd.), ale zamiast chcieć do nich dotrzeć, próbują ich unikać. Stają się też wycofane.

Klaster D to ostatnia grupa badanych zwierząt, dla których nie udało się znaleźć jednego pasującego modelu zachowań i wspólnego ich źródła. Dlatego też badacze sugerują, że powinniśmy określić tę grupę jako grupę „nudy”. Czyli – zachowanie psów należących do klastra D to nic innego, jak pokonywanie nudy.

 

Lepsza diagnoza = lepsze leczenie

Nowe badania sugerują, że to, co dotychczas nazywaliśmy ogólnie „lękiem separacyjnym”, jest w rzeczywistości przejawem innych podstawowych frustracji, takich jak chęć ucieczki od czegoś w domu, dostania się do czegoś na zewnątrz, reagowania na hałasy lub zdarzenia zewnętrzne, a nawet nudy.

„Zatem istnieje niebezpieczeństwo, że syndrom taki jak „lęk separacyjny” będzie postrzegany jako ostateczna diagnoza, gdy względne znaczenie emocji, takich jak strach, frustracja i panika może mieć zasadnicze znaczenie dla zrozumienia skutecznego leczenia” – napisali autorzy badania.

– Etykietowanie problemu psa, który zachowuje się destrukcyjnie, oddaje mocz lub wypróżnia się w pomieszczeniu albo głośno ujada, gdy jest pozostawiony samemu sobie jako lęku separacyjnego, nie jest zbyt pomocne – mówi lekarz weterynarii Daniel Mills z University of Lincoln.

– To dopiero początek procesu diagnostycznego, a nie koniec. Nasze nowe badania sugerują, że frustracja w różnych postaciach stanowi sedno problemu i musimy zrozumieć tę różnorodność, jeśli mamy nadzieję zaoferować lepsze leczenie dla psów – podkreślił.

Chociaż badanie nie analizowało skuteczności żadnego konkretnego rozwiązania, autorzy mają nadzieję, że może to być nowy sposób na wdrożenie bardziej precyzyjnych i mniej wymagających programów leczenia zwierząt.