Arktyka naciska, niedźwiedzie odpowiadają. W genomie dzieje się coś nowego

Zmieniamy klimat szybciej, niż większość gatunków jest w stanie się do tego dostroić i zwykle widzimy to w prostych obrazkach: mniej lodu, mniej fok, trudniejsze polowania. Tym razem jednak pojawia się coś bardziej niepokojącego, a zarazem fascynującego: sygnał, że ocieplenie potrafi zostawić ślad nie tylko w zachowaniu i diecie, ale też w tym, jak pracuje materiał genetyczny dzikiego ssaka.
...
Niedźwiedź polarny – zdjęcie poglądowe /Fot. Unsplash

Chodzi o niedźwiedzie polarne z Grenlandii i o zjawisko, które brzmi jak science fiction, ale jest bardzo biologiczne: wzmożoną aktywność tak zwanych skaczących genów, czyli fragmentów DNA zdolnych do przemieszczania się po genomie i wpływania na działanie innych genów.

To ważne również dlatego, że badacze mówią o pierwszym statystycznie istotnym powiązaniu między rosnącymi temperaturami a zmianami w aktywności elementów genetycznych u dzikiego ssaka. Czyli nie o laboratorium, nie o hodowli, nie o modelu, tylko o naturze, która sama wystawiła eksperyment.

Co dokładnie wykryto w DNA niedźwiedzi i dlaczego to robi różnicę

W praktyce zaobserwowano, że w cieplejszej części zasięgu na południowym wschodzie Grenlandii elementy transpozycyjne są znacznie bardziej aktywne i tworzą w genomie miejsca o podwyższonej aktywności, tak zwane hotspoty. Co istotne, część tych miejsc wypada w regionach kodujących białka, czyli tam, gdzie zmiany mogą mieć realne konsekwencje dla funkcjonowania organizmu.

W badaniu szczególnie mocno wybiła się rodzina LINE, czyli typ transpozonów często spotykany u ssaków. W populacji z południowego wschodu Grenlandii te elementy były nie tylko liczniejsze, ale też wyglądały na młodsze, co sugeruje świeższą falę aktywności. To nie jest kosmetyka, tylko potencjalnie przyspieszony ruch w najgłębszej warstwie biologii.

Niedźwiedzie polarne mają konkurencję – przynajmniej w sferze bentosu /Fot. Pixabay

Równolegle zmienia się też ekspresja genów, a więc to, które fragmenty genomu są w danym momencie bardziej włączone. Wskazywano między innymi na powiązania z procesami starzenia, odpowiedzią na stres cieplny i szlakami metabolicznymi, w tym związanymi z przetwarzaniem tłuszczu. W Arktyce to kluczowe, bo tam bilans energii często decyduje o życiu.

Naturalny eksperyment w Grenlandii: dwa światy, te same niedźwiedzie

Zestawiono dwie grupy dorosłych niedźwiedzi polarnych z Grenlandii: 12 osobników z chłodniejszego i bardziej stabilnego północnego wschodu oraz 5 z cieplejszego południowego wschodu. Ta druga grupa jest szczególnie ciekawa, bo to izolowana populacja, która oddzieliła się stosunkowo niedawno w skali ewolucji, około 200 lat temu.

Różnica środowiskowa między regionami jest konkretna. Dane meteorologiczne z wielolecia pokazują, że południowy wschód doświadcza wyższych temperatur i większych wahań, a wraz z tym szybciej zmieniają się warunki lodowe. To właśnie ta zmienność jest tu ważna, bo stres środowiskowy często działa jak przyspieszacz nietypowych procesów w komórkach.

W tle jest jeszcze jedna rzecz: populacja z południowo wschodniej Grenlandii została opisana w ostatnich latach jako odrębna i żyjąca w nietypowym układzie, gdzie częściej wykorzystuje lód lodowcowy i fiordy niż klasyczny lód morski. To środowisko może przypominać przyszłość wielu innych rejonów Arktyki, tylko że tu ta przyszłość dzieje się już teraz.

Adaptacja czy sygnał alarmowy: co naprawdę znaczy hasło DNA mutuje

W nagłówkach łatwo to uprościć do zdania, że DNA mutuje od ciepła. W rzeczywistości badanie patrzyło na aktywność genetyczną w próbkach krwi, czyli na to, co genom robi tu i teraz, jakie elementy są przepisywane na RNA i które fragmenty stają się bardziej ruchliwe w sensie regulacyjnym. To ogromnie ważne, ale to nie to samo, co prosta lista nowych mutacji w całym genomie.

Jednocześnie transpozony nie są niewinnymi notatkami na marginesie. W wielu organizmach potrafią zmieniać sposób działania genów i czasem prowadzić do trwałych zmian w genomie. Tyle że to miecz obosieczny: może pomóc w dostrojeniu się do warunków, ale może też zwiększać ryzyko błędów, rozregulowania i kosztów biologicznych, które ujawniają się dopiero po czasie.

Niedźwiedzie polarne nie przetrwają zmian klimatu /Fot. Unsplash

Dlatego najbardziej uczciwy wniosek brzmi tak: widzimy mechanizm, który może być próbą szybkiego ratunku, ale nie jest gwarancją przetrwania. Nawet jeśli część populacji uruchamia genetyczne turbo, to nie zmienia faktu, że podstawa ich świata, czyli stabilny lód do polowań, znika.

To daje nadzieję, ale nie daje wymówki

Ja bym to czytała jako bardzo mocny sygnał, że Arktyka przestaje być tylko miejscem, gdzie zwierzęta cierpią z głodu. Ona staje się miejscem, gdzie presja środowiska jest tak wysoka, że organizm zaczyna grać va banque na poziomie genomu. To działa na wyobraźnię bardziej niż kolejny wykres temperatur.

Druga rzecz, która do mnie trafia, to skala. Mówimy o małej, specyficznej populacji i o danych, które są mocne, ale jeszcze nie mówią nam, czy to zjawisko jest powszechne w całym gatunku. Następny krok, czyli sprawdzenie innych populacji, będzie tu kluczowy, bo dopiero wtedy zobaczymy, czy to wyjątek, czy początek nowej reguły w biologii ocieplającej się Arktyki.

I na koniec: jeśli gdziekolwiek pojawia się w głowie myśl, że niedźwiedzie sobie poradzą, bo zmieniają DNA, to ja bym ją od razu gasiła. Adaptacja ma tempo, koszty i granice, a klimat od lat robi wszystko, by te granice przekraczać. Tę historię warto opowiadać nie jako happy end, tylko jako dramatyczny proces na żywo.