
O tym, jak ich adaptacyjne układy pracują w kosmosie, rozmawiamy z Kenem O’Neillem, architektem rozwiązań kosmicznych w AMD.

Radar, który widzi ruch Ziemi
Zadanie NISAR-u jest pozornie proste: bez przerwy patrzeć na Ziemię i mierzyć, jak zmienia się jej powierzchnia. W praktyce oznacza to generowanie gigantycznych ilości danych radarowych – z dwóch pasm jednocześnie – i robienie tego w sposób powtarzalny przez wiele lat.
Ken O’Neill, AMD:
– NISAR wykorzystuje jednocześnie dwa pasma radarowe, co podwaja obciążenie w porównaniu z wcześniejszymi misjami. Nasz odporny na promieniowanie układ FPGA klasy kosmicznej zarządza kluczowymi funkcjami, takimi jak kompresja, dekompresja i zarządzanie danymi z radaru SAR przed ich transmisją.
To właśnie tutaj wchodzą do gry adaptacyjne układy AMD: muszą „opanować” strumień danych tak, żeby do stacji naziemnych trafiało to, co najważniejsze – bez marnowania ograniczonego łącza i energii.
Adaptacyjne układy na orbicie – po co to całe „FPGA”?
W elektronice kosmicznej coraz rzadziej sprawdza się podejście „zaprogramować raz i zapomnieć”. Misje trwają latami, a w tym czasie zmieniają się modele naukowe, priorytety badawcze i algorytmy. Wbudowana elastyczność staje się więc bezcenna.
Ken O’Neill:
– Nasz odporny na promieniowanie Virtex®-5QV to układ FPGA klasy kosmicznej. W NISAR odpowiada za intensywne przetwarzanie danych radarowych na orbicie – od filtrowania, przez kompresję, po zarządzanie tym, co w ogóle warto wysłać na Ziemię.
W odróżnieniu od tradycyjnego procesora, FPGA można głęboko rekonfigurować – zmieniać sposób, w jaki realizuje konkretne algorytmy. W misji NISAR oznacza to możliwość aktualizacji metod przetwarzania danych czy nawet wdrażania nowych technik analizy – bez konieczności wymiany sprzętu.

Kosmos nie wybacza błędów
Z perspektywy użytkownika Ziemi radarowy satelita to po prostu kolejne źródło kolorowych map. Z perspektywy inżynierów – środowisko, w którym wszystko próbuje popsuć układ elektroniczny: promieniowanie, próżnia, skrajne temperatury i wibracje, jakich nie doświadczy żaden laptop.
Ken O’Neill:
– Kosmos to bezlitosne środowisko. Główne wyzwanie to zjawiska związane z promieniowaniem: pojedyncze zakłócenia, długotrwałe efekty jonizacji, ryzyko latch-upów. Do tego dochodzą ekstremalne temperatury i wielokrotne cykle nagrzewania oraz wychładzania.
Żeby temu sprostać, AMD wykorzystuje kilka warstw zabezpieczeń. Po pierwsze – sam krzem jest projektowany i produkowany tak, by lepiej znosił promieniowanie. Po drugie – każdy układ przechodzi brutalne testy z użyciem protonów, ciężkich jonów i promieniowania gamma. Po trzecie – na poziomie logiki i oprogramowania stosuje się redundancję i samonaprawiające się mechanizmy.
Ken O’Neill:
– W kluczowych miejscach stosujemy potrójną redundancję modułową: logika jest powielona, a system głosuje, który wynik jest poprawny. Do tego dochodzą kody korekcji błędów i mechanizmy watchdog. To warstwowe podejście pozwala NISAR-owi przetwarzać dane nieprzerwanie, mimo kapryśnego środowiska na orbicie.
Za dużo danych, za mało łącza. Co robi z tym AMD?
Jednym z największych problemów nowoczesnych misji obserwacji Ziemi jest… nadmiar informacji. Wysokiej rozdzielczości radar pracujący w dwóch pasmach generuje tyle danych, że bez przemyślanego podejścia można by zapełnić pamięć satelity w mgnieniu oka i zakorkować łącze do Ziemi.
Ken O’Neill:
– NISAR gromadzi ogromne ilości danych w pasmach L i S. Nasz procesor pokładowy pomaga rozwiązać ten problem, filtrując, kompresując i priorytetyzując dane jeszcze zanim zostaną wysłane. Satelita przesyła to, co istotne, a nie surowy strumień wszystkiego.
To zawsze gra kompromisów: zbyt mocna kompresja grozi utratą subtelnych szczegółów naukowych, zbyt słaba – zapycha łącze i opóźnia zgrywanie danych. Przewaga adaptacyjnych układów polega na tym, że ten balans można dostosowywać w czasie misji – reagując na nowe typy obserwacji i wymagania naukowców.

Satelita, który można „przeprogramować” po starcie
Kiedyś instrumenty kosmiczne były praktycznie „zamrożone” w chwili wystrzelenia – ich możliwości definiowano lata wcześniej. Dziś coraz częściej mówi się o satelitach jako o platformach, które mogą ewoluować już na orbicie.
Ken O’Neill:
– Możliwość rekonfiguracji na orbicie to rewolucja. W misjach takich jak NISAR możemy przesyłać nowe algorytmy, modyfikować techniki przetwarzania SAR czy wdrażać nowsze modele analityczne. To przedłuża przydatność misji i pozwala reagować na nowe cele naukowe.
Za tą elastycznością stoi jednak bardzo twarde podejście do bezpieczeństwa. Każda aktualizacja oprogramowania czy konfiguracji sprzętowej przechodzi szczegółową weryfikację, a system ma przygotowane bezpieczne konfiguracje awaryjne, do których może wrócić w razie problemów. Dzięki temu satelita nie staje się „ofiarą” własnej złożoności.
Certyfikaty, testy, dekady wsparcia
Misja NISAR jest wspólnym projektem NASA i ISRO, a więc dwóch dużych agencji kosmicznych, dla których niezawodność sprzętu nie jest opcją – to warunek podstawowy. Układy AMD musiały przejść długi proces kwalifikacji, zanim trafiły do finalnego projektu.
Ken O’Neill:
– Urządzenia AMD spełniają rygorystyczne normy, m.in. MIL-PRF-38535 dla układów klasy kosmicznej. Każdy chip jest testowany w warunkach zbliżonych do tych, które spotka na orbicie. Dodatkowo zapewniamy długoterminowe wsparcie – bo programy kosmiczne trwają nie lata, a dekady.
To oznacza, że projektanci elektroniki kosmicznej muszą planować nie tylko parametry techniczne, ale też dostępność komponentów i wsparcie producenta na całym cyklu życia misji – od fazy koncepcji po deorbitację.

NASA + ISRO + AMD – jak wygląda taka współpraca?
Za jednym satelitą stoją setki ludzi i instytucji. W przypadku NISAR-u to m.in. NASA, laboratorium JPL, indyjska agencja ISRO i główni wykonawcy odpowiedzialni za konkretne instrumenty. AMD jest jednym z kluczowych partnerów technologicznych, odpowiadającym za „mózg” do przetwarzania danych radarowych.
Ken O’Neill:
– Agencje kosmiczne korzystały z naszych komponentów w wielu wcześniejszych misjach, więc gdy pojawiły się wymagania NISAR, AMD było naturalnym wyborem. Wspólnie optymalizowaliśmy kompresję, zarządzanie danymi i przetwarzanie SAR, a na poziomie systemowym weryfikowaliśmy odporność całego rozwiązania.
Tego typu współpraca zaczyna się na długo przed startem rakiety: od wczesnych prototypów, przez testy integracyjne, po wspólne ćwiczenia procedur awaryjnych.
Mniej watów, mniej kilogramów, mniej ciepła
Na orbicie każdy wat i każdy gram mają znaczenie. Dlatego układy, które trafią na pokład satelity, muszą być nie tylko odporne, ale też bardzo efektywne energetycznie i termicznie.
Ken O’Neill:
– Virtex-5QV został wybrany m.in. ze względu na gęstość obliczeniową przy niskim zużyciu energii. W oprogramowaniu stosujemy techniki takie jak cykliczność zadań, równoważenie obciążenia i dynamiczną rekonfigurację, aby nie marnować mocy. Wykorzystujemy też zasoby wbudowane w chip, by ograniczyć konieczność stosowania dodatkowych komponentów.
Dzięki temu instrument radarowy NISAR może działać praktycznie non stop, nie przekraczając surowych limitów mocy i temperatury, narzuconych przez projekt satelity.

Od NISAR-u do przyszłych misji: inteligencja na pokładzie
NISAR to nie tylko konkretna misja – to również model tego, jak będą wyglądać przyszłe misje obserwacji Ziemi i eksploracji kosmosu. Rosnące rozdzielczości sensorów przy niemal stałej przepustowości łączy wymuszają przenoszenie coraz większej „inteligencji” na pokład.
Ken O’Neill:
– Z NISAR płynie jasny wniosek: inteligencja na pokładzie nie jest już dodatkiem, ale czymś kluczowym. Adaptacyjne procesory muszą obsługiwać kompresję, filtrowanie, a w przyszłości także rozbudowane modele AI bezpośrednio na satelicie. To pozwoli misjom zbierać więcej danych, podejmować mądrzejsze decyzje w czasie rzeczywistym i zwiększać wpływ naukowy.
W kolejnych latach możemy spodziewać się satelitów, które nie tylko obserwują Ziemię, ale też samodzielnie wykrywają anomalie, priorytetyzują interesujące zjawiska i decydują, co warto natychmiast przesłać naukowcom.
Dlaczego to wszystko ma znaczenie dla nas?
Z perspektywy użytkownika internetu NISAR to przede wszystkim lepsze mapy ryzyka powodzi, dokładniejsze monitorowanie lodowców czy bardziej precyzyjne modele ruchu skorupy ziemskiej. A w tle – ogromny wysiłek inżynieryjny, żeby te dane były w ogóle możliwe do pozyskania.
Wywiad z Kenem O’Neillem pokazuje, że adaptacyjne układy AMD są jednym z cichych bohaterów tej historii: nie widać ich na zdjęciach satelity, ale bez nich NISAR nie mógłby w czasie rzeczywistym „ogarnąć” lawiny danych, jaką sam generuje – i zamienić jej w wiedzę o naszej planecie.