O inspiracji i motywacji

Tuż po starcie motywacja jest na ogół bardzo wysoka. Kiedy zderzamy się z rzeczywistymi trudnościami, gwałtownie maleje, ale potem stopniowo rośnie.

Ciekawi mnie, w jaki sposób jesteśmy inspirowani przez otoczenie i motywowani do działania. Wydaje mi się, że rzeczy, które inspirują nas w dzieciństwie, wpływają na nasze późniejsze życie. W podświadomości tworzą się być może dzięki nim wzorce, według których płynie ono dalej. Te inspiracje bywają sprzeczne: co innego możemy słyszeć od rodziców, a co innego od dziadków, co innego od nauczycieli, a jeszcze co innego w mediach. Powstaje pytanie: komu w tej sytuacji uwierzyć i co przyjąć za pewne? Które inspiracje w nas zwyciężą?

Zawsze uważałem, że inspirację do zdobywania biegunów stanowił dla mnie pewien rodzaj samotności, której doświadczałem, i książki przeczytane w dzieciństwie, szczególnie te Aliny i Czesława Centkiewiczów, Juliusza Verne’a, Edmunda Niziurskiego i Zbigniewa Nienackiego, opisy wypraw Roberta F. Scotta, Ernesta Shackletona, a także komiksy o Tytusie, Romku i A’Tomku. Do dzisiaj pamiętam niektóre tytuły: „Fridtjöf, co z ciebie wyrośnie?”, czyli książka Centkiewiczów o Fridtjöfie Nansenie, „Człowiek, o którego upomniało się morze”, dzieło tych samych autorów o Roaldzie Amundsenie, zeszyt o Tytusie, Romku i A’Tomku, którzy dotarli wannolotem na biegun północny, „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa” Niziurskiego czy „Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic” Nienackiego. Świat z książek stał się wówczas dla mnie bardziej rzeczywisty niż ten, który mnie otaczał.

Później, kiedy już został wyznaczony kierunek w moim życiu, miewałem różne motywacje i inspiracje. Można powiedzieć, że inspiracja to paliwo motywacji, która z kolei powoduje, że działamy. Są co najmniej dwa rodzaje inspiracji: ta dalekosiężna, zapisana w podświadomości, z której często nie zdajemy sobie sprawy, i ta krótkotrwała: przeczytana książka, wiersz, obejrzany film czy spotkany człowiek. Pytanie, na jak długo ta doraźna motywacja może zmienić kierunek naszego życia: na pięć minut, na dzień, miesiąc czy rok? W inspirację zamienia się także uważność, głębsze, a nie tylko powierzchowne oglądanie świata i samego siebie. Inspirujące może być poczucie wolności. Pamiętam, że po projekcji filmu „Absolwent” wyszedłem z kina i postanowiłem, że coś muszę zrobić w życiu.

Pomyślałem o opłynięciu świata jachtem, a przecież film nie ma nic wspólnego z żeglarstwem.
Zdarza się, że coś działa na nas bardzo mocno, przeżywamy to, ale już następnego dnia w ogóle o tym zapominamy i wracamy na stary tor. Co takiego musiałoby się stać, aby podtrzymać to uczucie, tę wiarę i nowy kierunek raz obranej drogi przez całe życie? Momenty inspiracji dodają energii. Jeśli za nimi nie podążymy, może skończyć się na słomianym zapale. Trzeba przynajmniej je zapamiętać do następnego dnia. Pomyśleć sobie: jutro do tego wrócę.

A może jest też tak, że inspiracja i motywacja istnieją niezależnie od siebie i jedna potrzebuje drugiej? Nieraz czujemy, że coś jest w danym momencie nie tak, czujemy, że to nie nasza droga. Wtedy pojawia się motywacja, aby to zmienić. Szukamy inspiracji, jak to zrobić, zapisujemy się na kursy, czytamy książki, szukamy dobrego coacha. W tym sensie motywacja  byłaby trwałą wolą zmian, a inspiracja szukaniem sposobu na ich dokonanie.

Ale może być też odwrotnie: spotkanie z kimś, jakieś słowo, czyny są inspiracją, która powoduje pojawienie się motywacji do działania. To, czy dochodzimy do celu, zależy właśnie od motywacji. Doświadczenie podpowiada mi, że może ona wzrastać po drodze, zwłaszcza gdy realne staje się osiągnięcie celu. Tuż po starcie motywacja jest na ogół bardzo wysoka. Kiedy zderzamy się z rzeczywistymi trudnościami, gwałtownie maleje, a potem stopniowo rośnie. Wykresem naszej motywacji w trakcie realizowania projektów byłaby sinusoida, która najpierw błyskawicznie rośnie, następnie nagle opada, a potem stopniowo pnie się w górę, dochodząc do przełomowego punktu, w którym przystosowujemy się do trudnych warunków. Im lepszy plan, tym szybciej osiągniesz punkt przełomowy.

Żeby to jeszcze bardziej skomplikować, można się zastanowić, jak do inspiracji i motywacji mają się wartości. Przyznam, że nie mam gotowych odpowiedzi na te pytania czy recept. Czasami im coś wydaje się prostsze, tym bardziej okazuje się skomplikowane, i na odwrót: im coś bardziej skomplikowane, tym prostsze. .

PS. Cały czas pracuję nad projektem Odyseja 2014. Niedawno zdarzył się straszny wypadek w Santiago de Compostela. Rzeczywistość wysyła nam różne sygnały. Jaki jest ich sens? Myślę, że nawet najsilniejszy człowiek bez Boga jest bezsilną istotą.