O tym, jak odnaleźć spokój i z odwagą przeżywać emocje w najtrudniejszych czasach, mówi autorka książki #nażyćsię

„Strach pojawia się, gdy doświadczamy szoku, na tym etapie wybrzmiewa najmocniej, ale często miesza się z gniewem czy smutkiem. A co jest później? Życie, najlepsze możliwe życie w danych okolicznościach” – mówi Marta Iwanowska-Polkowska, autorka książki #nażyćsię.
O tym, jak odnaleźć spokój i z odwagą przeżywać emocje w najtrudniejszych czasach, mówi autorka książki #nażyćsię

Kilka dni temu obudziliśmy się w nowym świecie. W świecie, którego już nigdy nie chcieliśmy doświadczyć. Jak znaleźć w sobie siłę, by zmierzyć się z emocjami, które budzą się w nas w obliczu tak trudnych sytuacji? Jak nie odwracać oczu od strachu, smutku, złości i lęku? 

Pod lupę bierzemy książkę Marty Iwanowskiej-Polkowskiej, coachki, trenerki, z wykształcenia psycholożki, która z powołania towarzyszy innym w odważnym urzeczywistnianiu swojego JA, podejmowaniu śmiałych wyzwań i przechodzeniu przez zmiany z wyrozumiałością dla siebie. Autorka podcastu „Urzeczywistnij swoje JA” napisała książkę pt.  #nażyćsię, która mówi o odwadze i odnajdywaniu dobrostanu pomimo życiowych przeszkód. Choć pisząc ją, Marta zmagała się z pandemicznymi realiami, to teraz jej przesłanie wybrzmiewa jeszcze silniej. 

Co kryje się za zwrotem #nażyćsię?

Zapytana o to, skąd w jej życiu wzięło się hasło #nażyćsię autorka otwarcie mówi o stracie rodziców. To właśnie konieczność zmierzenia się ze śmiercią najbliższych narzuciła na nią zbyt dużą odpowiedzialność. Potem przyszło macierzyństwo, które jak sama mówi, było pozbawione lukru. „W natłoku zdarzeń straciłam nadzieję na to, że mogę mieć dobre życie, że mogę mieć na nie jakikolwiek wpływ. Patrzyłam na życie tylko z perspektywy obowiązków, które muszę bez słowa sprzeciwu przyjmować i znosić z zaciśniętymi zębami” – mówi Marta.

U każdego z nas ten scenariusz może wyglądać różnie, jednak finał zazwyczaj jest ten sam. Dochodzimy do wniosku, że nie o takie życie staraliśmy się latami i nasza codzienność nie może polegać na monotonnym wypełnianiu tych samych zadań. Tak samo pomyślała Marta, która później tę teorię obudowała w wiedzę psychologiczną i konkretne praktyki.

Książka w dużym stopniu bazuje na doświadczeniu Marty w pracy z kobietami. Po wielu spotkaniach i warsztatach dostrzegła, że otaczające ją kobiety łączy wspólny mianownik. To tęsknota za tym, aby się wreszcie nażyć. To noszenie zbyt przytłaczającego ciężaru i nieprzyjmowanie niezbędnej pomocy. To przekonanie, że dobre rzeczy w naszym życiu powinny poczekać, bo najpierw obowiązki i poważne zadania, a dopiero potem przyjemność.

Marta Iwanowska-Polkowska, fot. Natalia Łukasiak

Niestety, wszyscy dobrze wiemy, że obowiązki nigdy się nie kończą, a na naszej liście codziennie pojawiają się nowe cele do osiągnięcia. Może po prostu łatwiej jest nam nieustannie próbować zmienić to, czego nie da się zmienić, niż zaakceptować rzeczywistość i odnaleźć szczęście tu i teraz.

Nie zawsze mamy oswojone w ciele te momenty, kiedy jest nam po prostu dobrze. Te momenty są dla nas jakieś dziwne, nieznane, nie nasze. Towarzyszy im poczucie winy, że robimy coś złego. A do poczucia winy my, kobiety, jesteśmy mocno zaprogramowane. Z jednej strony marzymy o spokoju, relaksie, błogości, ale potem nie potrafimy tego w sobie pomieścić, oswoić w sobie tych stanów, przyjąć tych emocji. Będę zawsze powtarzać, że nażywanie się wymaga odwagi, także do poczucia się dobrze ze sobą” – podkreśla Marta Iwanowska-Polkowska.

W kryzysowej sytuacji takiej jak ta „nażywanie się” może budzić skojarzenia z egoizmem, naiwnością i przesadnym optymizmem. Ale jak podkreśla autorka, skąd mamy czerpać siłę do radzenia sobie ze wszystkimi przeciwnościami, jeśli nie z naszego wnętrza i pojawiających się w naszych myślach refleksji. 

„Jak możemy nasycać innych naszą miłością, wsparciem, empatią, skoro w środku czujemy się puste? #nażyćsię jest po części o prawie do regeneracji i dostarczania sobie tego, co mnie, nas ożywia. #Nażyćsię jest o pamiętaniu o sobie. O tym, żeby znaleźć czas dla siebie, żeby zadbać o tę swoją żywość, o swoją energię”– dodaje.

Kluczowy krok to akceptacja

Akceptacja otoczenia, choroby, lub kryzysowej sytuacji politycznej, na którą nie mamy wpływu. „Akceptacja jest o tym, by pomimo tego, co nas spotyka, próbować wieść jak najlepsze życie. Nie mam wpływu na to, jak przebiega pandemia w moim kraju i kiedy się skończy, ale mam wpływ na to, jak ja na tę pandemię zareaguję, jak będę w jej trakcie żyć, jakim człowiekiem pozostanę albo jakim się stanę, doświadczając tego, co pandemia we mnie i wokół mnie zmienia”.

O tym, jak odnaleźć to, co nas nażywa i wpleść to w życie zmieniając jednocześnie bieg naszej codzienności, przeczytacie w książce #nażyćsię. Znajdziecie tam też proste ćwiczenia, które pozwolą znaleźć odpowiedzi na istotne, a jednak często pomijane pytania. Więcej informacji o szczególnie pomocnej w tych czasach lekturze znajdziecie tu: https://www.empik.com/nazycsie-jak-zaczac-nazywac-sie-dzis-pamietac-o-tym-jutro-i-juz-nigdy-o-sobie-nie-zapomniec