Scott Kennedy oraz Fergus Moore to para, która wpadła na ten ciekawy pomysł. Przekonują, że opracowali sposób na pozyskiwanie oleju z odpadów po popularnym napoju. Taka technologia wprowadzona w życie na masową skalę (o ile obietnice Szkotów mają pokrycie) mogłaby dać oddech naszej planecie.
Olej palmowy to surowiec wykorzystywany w wielu gałęziach przemysłu. Znaleźć go można w ogromnej ilości produktów spożywczych (masła, słodycze, słone przekąski), pojawia się także w kosmetykach, smarach, świecach i wielu innych.
Ze względu na taką popularność i zapotrzebowanie wytwarzanie oleju palmowego stało się poważnym problemem ekologicznym. Organizacje monitorujące środowisko od lat alarmują o niszczeniu lasów deszczowych i siedlisk zwierząt by na miejscu sadzić potrzebne przemysłowi rośliny. Przykładem może być Borneo i Sumatra, gdzie rabunkowa gospodarka ma według szacunków ekologów, doprowadzić do zniszczenia 98% lasów. Wraz z nimi bezpowrotnie znikną zwierzęta, na przykład orangutany.
To zresztą niejedyny kłopot z olejem palmowym. Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega, że jego nadmierne spożycie może mieć związek ze zwiększonym ryzykiem chorób serca i układu krążenia. W 2016 natomiast Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności wydał komunikat o tym, że w oleju tym jest największe stężenie substancji chloropochodnych, które prowadzą do pojawiania się nowotworów.
Argumentów za pozbyciem się oleju palmowego z gospodarki brakuje, brakuje jedynie taniej i dostępnej w dużych ilościach alternatywy. Tu właśnie pojawia się miejsce na takie pomysły jak olej z odpadów po kawie.
Kennedy i Moore opowiadają, że na pomysł wpadli pracując w kafejkach gdy studiowali na uczelni Strathclyde w Glasgow. Zwrócili uwagę na to jak ogromne ilości odpadów powstają codziennie w hotelach, restauracjach, kafejkach i zakładach pracy, które mają swoje ekspresy kawowe.
– Około 60% wszystkich odpadów kawowych to fusy – tłumaczył Moore w rozmowie z radiem BBC – W Szkocji to około 40 tysięcy ton każdego roku, a na terenie całej Wielkiej Brytanii około pół miliona ton. Do tego fusy są na tyle ciężkie, że rachunki za ich wywożenie są niebotycznie wysokie.
Rzeczywiście, ponowne wykorzystanie takiego surowca wydaje się świetnym pomysłem. Szczególnie, że według analiz naukowych około 20% odpadów z kawy zawiera w sobie olej. Pozostaje go jedynie odzyskać.
– Mają one szereg zastosowań: kosmetyka, farmacja, jedzenie i picie, produkty gospodarstwa domowego – wymienia Moore – Opracowujemy proces ekstrachowania i oczyszczania tych olejków. Najbardziej ekscytujące jest to, że mają te same składniki co olej palmowy. Potencjalnie moglibyśmy zapewnić lokalną i wydajniejszą alternatywę dla przemysłów wykorzystujących olej palmowy.
Przedsiębiorcy założyli firmę Revive Eco, która otrzymała na rozruch 235 tysięcy funtów od organizacji Zero Waste Scotland. Firma będzie reprezentować Szkocję i Irlandię Północną na konkursie Chivas Venture, co oznacza możliwość uszczknięcia z nagrody rzędu 776 tysięcy funtów. To zapewni mocny start. Z czasem biznesmeni myślą o rozszerzeniu działalności. Pierwszy zakład chcą postawic w Glasgow, ale kolejne na zasadzie franczyzy planują w Rzymie, Paryżu, Berlinie.
– W każdym dużym mieście świata gdzie pije się kawę – dodaje Moore.
Revive Eco nie jest pierwszą firmą, która chce sięgnąć po potencjał kawowych fusów. Wcześniej londyński Bio-Bean chciał robić z nich biopaliwa, a niemiecka Kaffeeform opracowała metodę zrobienia z nich wytrzymałych i funkcjonalnych naczyń – między innymi serwisów do kawy.
Naczynia z fusów produkcji Kaffeeform.
Źródło: BBC