Odyseja rosyjska 2030: misja na Księżyc, Wenus i Jowisza

Rosyjska federalna agencja kosmiczna Roskosmos ogłosiła, że za 9 lat planuje wysłać statek kosmiczny z napędem jądrowym na Księżyc, a następnie na Wenus i Jowisza.
Odyseja rosyjska 2030: misja na Księżyc, Wenus i Jowisza

Astronautów i sprzęt przetransportuje holownik kosmiczny o nazwie „Zeus”. Moduł energetyczny tego statku ma generować wystarczającą ilość energii do poruszania się w głębokiej przestrzeni kosmicznej. To rodzaj mobilnej elektrowni jądrowej o mocy 500 kW.  

Rosja to nie pierwszy kraj, który wpadł na taki sposób skrócenia czasu podróży w kosmosie. Także kilka innych krajów również pracuje nad podobną technologią jądrową. Nic dziwnego, bo np. konwencjonalna podróż na Marsa w dwie strony wiąże się z trzyletnią podróżą w przestrzeni kosmicznej. NASA szacuje zaś, że statek z napędem jądrowym mógłby skrócić czas tej wyprawy o rok. 

Rozkład jazdy: Księżyc-Wenus-Jowisz 

Plan rosyjskiej misji zakłada, że „Zeus” najpierw zbliży się do Księżyca, a następnie skieruje się w stronę Wenus, gdzie wykorzysta grawitację planety do zmiany kierunku lotu w stronę Jowisza. Taki manewr pozwoliłby zaoszczędzić cenne paliwo. Według dyrektora wykonawczego Roskosmosu ds. programów długoterminowych i nauki Aleksandra Błoszenki cała misja miałaby trwać 50 miesięcy, czyli nieco ponad 4 lata.  

Rosyjscy inżynierowie rozpoczęli prace w 2010 roku. Produkcja i testowanie prototypu reaktora miały miejsce w 2018 roku, a w 2020 roku agencja Roskosmos podpisała kontrakt o wartości 4,2 mld rubli (ponad 200 mln złotych) z firmą Arsenal, która ma zająć się wstępnym projektem. 

Jądrowa rywalizacja 

Rosjanie chcieliby do 2025 r. zbudować własną stację kosmiczną, wykorzystującą podobną technologię jak „Zeus”. W ubiegłym miesiącu BBC podało, że Rosja jeszcze w tym roku planuje zerwać porozumienie dotyczące Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, którą dzieli się z USA, Japonią, Europą i Kanadą. 

Z kolei Stany Zjednoczone zapowiedziały, że już w 2027 roku chciałyby umieścić niewielką elektrownię atomową przy planowanej bazie na Księżycu. Do tej pory NASA wysłała w kosmos tylko jeden reaktor jądrowy – na satelicie w 1965 roku. Łaziki marsjańskie Curiosity i Perseverance również posiadają napęd jądrowy, jednak nie korzystają z reaktora. Rosja natomiast umieściła w kosmosie już ponad 30 reaktorów. 

Źródła energii  

Większość pojazdów w kosmosie czerpie energię z kilku źródeł. Należąca do NASA sonda Juno na Jowiszu wykorzystuje do generowania energii elektrycznej panele słoneczne. Można tak ładować baterie także w statku kosmicznym, aczkolwiek źródło energii staje się coraz mniej wydajne, gdy pojazd oddala się od Słońca.  

W innych przypadkach krótsze misje mogą samodzielnie zasilać baterie litowe – np. sonda Huygens wykorzystała je do lądowania na księżycu Saturna, Tytanie, w 2005 roku. Z kolei bliźniacze sondy NASA Voyager używają radioizotopów (czasami nazywanych „bateriami jądrowymi”), które umożliwiają im przetrwanie w trudnych warunkach zewnętrznych Układu Słonecznego i przestrzeni międzygwiezdnej. 

Plusy i minusy energii jądrowej w kosmosie 

Reaktory jądrowe mają kilka zalet. Przede wszystkim mogą przetrwać w najzimniejszych i najciemniejszych rejonów Układu Słonecznego. Są również bardzo trwałe: „Zeus” został zaprojektowany, by służyć przez 10-12 lat. Ponadto skrócenie czasu podróży jest kluczową kwestią dla zdrowia astronautów, którzy każdego dnia w kosmosie narażają się na działanie rakotwórczego promieniowania. 

Lecz wykorzystanie energii jądrowej niesie za sobą również kilka wyzwań. Po pierwsze tylko niektóre paliwa są w stanie wytrzymać ekstremalne temperatury w reaktorze. Jednym z nich jest uran, którego stosowanie może być jednak niebezpieczne. W grudniu zeszłego roku Stany Zjednoczone zakazały jego użycia do napędzania obiektów w przestrzeni kosmicznej, jeśli misja może się odbyć przy użyciu innych źródeł energii. 

Źródło: Tass, ScienceAlert