Te okręty są niesamowite. Powinny być niestabilne, a żaden sztorm nie jest im straszny

Lotniskowce, gigantyczne okręty marynarki wojennej, które służą jako mobilne bazy lotnicze, są bezsprzecznie cudami inżynierii morskiej i to do tego stopnia, że mogą sprawiać wrażenie, że wręcz naginają prawa fizyki. Jaka jednak jest prawda? O tym właśnie poniżej.
Te okręty są niesamowite. Powinny być niestabilne, a żaden sztorm nie jest im straszny

Lotniskowce wcale nie są magicznie utrzymywane na powierzchni. Te okręty to inżynieryjny majstersztyk

Na pierwszy rzut oka lotniskowce ze swoim opływowym kształtem, masywnymi pokładami lotniczymi i ogromnym ciężarem, jaki przenoszą, nie powinny móc tak skutecznie pływać. W jaki więc sposób te masywne okręty pozostają stabilne nawet przy wzburzonych morzach i oceanach? Zacznijmy od tego, że u podstaw każdego statku, a w tym lotniskowców, leży “zasada pływalności”. Okręt unosi się na wodzie, ponieważ wypiera objętość wody równą jego masie, co wytwarza siłę wyporu, która przeciwdziała sile grawitacji próbującej ściągnąć statek w dół. Dopóki siła wyporu pozostaje równa ciężarowi statku, utrzymuje się on na powierzchni.

Czytaj też: Stalowy bojowy potworek, czyli jak Brytyjczycy stworzyli okręt-Frankensteina

Stabilność pływającego obiektu (tu okrętu) zależy z kolei od jego wysokości metacentrycznej, która jest odległością między środkiem ciężkości a metacentrum, czyli punktem, w którym pionowa linia przechodząca przez środek wyporu przecina pierwotne położenie środka wyporu, gdy ciało jest lekko przechylone. Im wyższa wysokość metacentryczna, tym wyższa stabilność okrętu. Jednak to tylko część układanki w kwestii stabilności lotniskowców, bo te gigantyczne okręty mają niemały sekret, którego zwykle nie widzimy.

Podczas gdy część lotniskowca, którą widzimy nad wodą, wygląda najczęściej elegancko, dzięki znacznym przewężeniom, tak ukryta poniżej linii wodnej część opowiada już zupełnie inną historię. Kadłub poszerza się i spłaszcza pod powierzchnią, co zapewnia równomierny rozkład sił wyporu, a tym samym utrudnia przechylanie się statku na boki. Sam w sobie jest również podzielony na wodoszczelne przedziały za pomocą poprzecznych i wzdłużnych grodzi, które zapewniają wytrzymałość strukturalną i zapobiegają rozprzestrzenianiu się powodzi w przypadku uszkodzenia, a na dodatek pomagają równomiernie rozłożyć ciężar i siły wyporu całego okrętu.

Czytaj też: Okręty podwodne przestaną być “niewidzialne”. Chińczycy znaleźli nowy sposób ich wykrywania

Lotniskowiec nie jest też wyjątkowy w zakresie swojego dziobu tuż poniżej linii wodnej. Ten “bulwiasty” fragment kadłuba zmniejsza opór powodowany przez generowane podczas płynięcia fale dziobowe, co nie tylko poprawia stabilność statku, ale także pomaga zmniejszyć zużycie paliwa i ruchy przechylające. Swoje trzy grosze do ogólnej stabilności dorzuca też szczytowy pokład lotniczy, który znajduje się w środku ciężkości statku i tym samym zapewnia równomierne rozłożenie ciężaru samolotów i sprzętu.

Czytaj też: Drugi atomowy okręt podwodny gotowy. Francuzi czekali na niego od dawna

Gdy samoloty lądują, startują lub przemieszczają się po okręcie, równowaga ta jest stale dostosowywana, aby utrzymać środek ciężkości statku poprzez m.in. transportowanie wody między zbiornikami balastowymi a zbiornikami trymowymi. Tak się bowiem składa, że wisienką na torcie “stabilności lotniskowców” są zaawansowane systemy stabilizacji, które stale monitorują równowagę statku i w razie potrzeby dokonują korekt. Jest to realizowane m.in. manipulacją wody w zbiornikach balastowych, wysuwaniem lub chowaniem płetw różnego typu. Chociaż więc na pierwszy rzut oka lotniskowce mogą wydawać się ciężkie i niestabilne, połączenie architektury morskiej, cudów inżynierii i zaawansowanej technologii zapewnia, że okręty te pozostają stabilne, nawet w najtrudniejszych warunkach.